To łączy się z tym, o czym mówiłam, że pisanie jest rodzajem transu. Nie da się wejść w ten trans, kiedy nie ma się odpowiednio dużej połaci czasu. Ale można się jakoś zorganizować - pracując nad Kotami, pisałam w cyklach cztero-, pięciogodzinnych i wtedy przerwa. Stosowanie przerw wydaje mi się bardzo ważne, zajęcie się czymś innym, najlepiej konkretnym. Po czterech czy pięciu godzinach metafizycznych uniesień dobrze jest zrobić coś, co przynosi natychmiastowy efekt, jak: pozmywanie naczyń, posprzątanie w kuchni, ugotowanie obiadu - żeby mózg miał dowody na to, że praca zazwyczaj przynosi efekt, że to nie tylko fantazje i mrzonki, i stukanie placami w kawał plastiku. Mózg trzeba wychowywać".
Źródło: http://zaczytanie.blox.pl/html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz