Powieściopisarz nie tęskni za widokiem lwa jedzącego trawę. Wie on bowiem, iż jeden i ten sam Bóg stworzył wilka i jagnię, po czym uśmiechnął się, „widząc, że to było dobre”.
André Gide
1
Przyjechałem do Nowego Orleanu
o 5 rano. Padało. Posiedziałem trochę na dworcu autobusowym, ale ludzie
działali na mnie tak przygnębiająco, że wziąłem walizkę, wyszedłem na deszcz i
ruszyłem przed siebie. Nie wiedziałem, gdzie są domy z pokojami do wynajęcia,
gdzie jest dzielnica ubogich.
Moja tekturowa walizka zupełnie
się już rozlatywała. Swego czasu była czarna, ale jej czarne obicie zaczęło się
łuszczyć, odsłaniając żółtą tekturę. Próbowałem kiedyś temu zaradzić i posmarowałem
te żółte łaty czarną pastą do butów. I gdy wędrowałem teraz w tym deszczu,
pasta zaczęła się rozpuszczać, a ja nie zauważyłem tego i przekładając walizkę
z ręki do ręki, na obu nogawkach porobiłem sobie czarne smugi.
No i dobra. W każdym razie było
to jakieś nowe miasto. Może mi się powiedzie.
Deszcz przestał padać i wyszło
słońce. Byłem w dzielnicy czarnych. Szedłem wolno przed siebie.
- Hej! Biały menelu!
Postawiłem walizkę na ziemi. Na
schodkach ganku siedziała wysoka mulatka i machała w powietrzu nogami. Była
całkiem w porządku.
- Sie masz, biały menelu!
Nie odezwałem się ani słowem.
Stałem po prostu i patrzyłem na nią.
- Miałbyś ochotę na dupę, biały
menelu?
Robiła sobie ze mnie
pośmiewisko. Założyła udo na udo i wierzgała stopami w powietrzu. Miała ładne
nogi, buciki na wysokich obcasach, wierzgała tymi nogami i śmiała się.
Podniosłem walizkę i ruszyłem dróżką w jej stronę. Idąc pod górkę, zauważyłem,
że w oknie, na lewo ode mnie, odsunęła się nieznacznie firanka. Zobaczyłem
twarz jakiegoś czarnego mężczyzny. Wyglądał jak Jersey Joe Walcott. Zawróciłem
więc, zszedłem w dół na chodnik, a gdy oddalałem się ulicą, długo jeszcze
słyszałem za sobą jej śmiech.
Charles Bukowski "Faktotum" (Factotum), przełożył Jan Krzysztof Kelus, Noir Sur Blanc, 1998.
kto wie? może i do Bukowskiego mnie przekonasz, skoro z Hłaską Ci się udało.
OdpowiedzUsuńjakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ten facet po prostu potrafił sprzedać własne umiłowanie mocnych trunków. owszem, w poezji potrafi być całkiem niezły, ale cała reszta wydaje mi się jedynie tanim chwytem polegającym na epatowaniu czytelnika. owszem, niechby mnie epatował, ale chciałabym zobaczyć pod tym jakiś głębszy przekaz - bo tylko wówczas to ma jakiś sens - a nie potrafię :(
ale może Ci się uda, kto wie? :)
ps. przepraszam za śmieci, ale musiałam coś poprawić.
Przyznałam Ci nominację na Liebster Blog.
OdpowiedzUsuńDziękuję, że jesteś.
Szczegóły u mnie:
http://zielonowglowie.blogspot.com/