"Jak już mówiłem, w szkole zimowałem dwa razy Do dwudziestego roku życia
głupol był ze mnie straszny, dzwon imbecylizmu. Przykładowo nie umiałem
się uczyć, szkoła była jakby pociągiem, który jechał przez tunel. Ja tam
wolałem ganiać z chłopakami, albo grać w piłkę, albo ze stryjem Pepinem
siedzieć w czeladnej i słuchać, co mówią dorośli. A czasem popijaliśmy i
robiliśmy to samo, co dzisiaj ludzie przy oglądaniu teleturniejów.
Chodziliśmy też do knajpy, grali w bilard i gadali... Teraz patrzę na
telewizję tylko wyjątkowo, kiedy jest jakiś mecz piłki albo co innego...
Wczoraj na przykład chciałem obejrzeć „Norę" aleśmy siedzieli tutaj,
więc nie mogłem jej zobaczyć. Jednak jak tylko o tym przeczytałem,
czułem, że ta „Nora" będzie znakomita, że z historią tej aktorki jest
jak ze mną. Piszę o jakiejś pozytywnej postaci i jednocześnie
stwierdzam, że ja nie jestem tym pozytywnym facetem. Podobnie jest z
Norą, gdy w sytuacji konfliktowej znalazło się jej małżeństwo. Chętnie
bym sobie obejrzał tą sztukę o sprzeczności między ideałem i marzeniem a
tym, jak sprawy mają się naprawdę. A państwo przecież wiecie, że mnie
do pisania wystarczą ludzkie historie wzięte z życia, że nie przepadam
za jakimiś na wpół wymarzonymi bohaterami, tylko na odwrót, ciągle się
zanurzam w banalnym opisywaniu pewnych szczegółów dotyczących
najzwyklejszych ludzi i wciąż nie mogę zgłębić tego, czym w gruncie
rzeczy jest człowiek. Państwo wiecie, jaka jest różnica między czytaną
akurat książką a tym, co widzicie we własnym życiu, tym, kim jesteście.
Pisarz ma określone zahamowania, a kiedy ich nie ma, wtedy mówi się o
nim, jak na przykład o panu Haśku, że jest ordynusem. Chociaż to
nieprawda, bo „Szwejk" jest literaturą pełną gębą, powieścią światowej
klasy, natomiast sam Szwejk to jedna z najzacniejszych postaci światowej
prozy, a dzięki sposobowi, w jaki Jaroslav Haśek bezlitośnie obnaża
rzeczywistość, nie robiąc przy tym nic, żeby upiększyć tego człowieka i w
ogóle swoich bohaterów, więc pod tym względem pan Haśek jest dla mnie
niedościgłym wzorem. Tyle w charakterze wprowadzenia. A teraz pytanie:
czemu ludzie się śmieją, powiedzmy, z takiego „Szwejka"? Dlatego, że
jest tam niewiarygodna masa szczegółów. Kiedy pisze o realiach
knajpianych czy wojennych, mistrz Haśek zawsze jest uważnym obserwatorem
rzeczywistości. Tutaj chcę zwrócić uwagę czytelników, że literatura to
nie tylko czytanie do poduszki albo dla zabawy, służy też do tego, żeby
coś z niej wynieść, choćby nawyk rozglądania się wokół. Żeby się
rozejrzeć i zobaczyć, jaki cudny jest zachodzący albo wschodzący
księżyc. Jaka cudna jest kąpiel w wodzie z nagimi dziewczętami – nie,
nie teraz, latem – jak można być twórcą siebie samego i traktować własne życie jak dzieło sztuki, co umieją robić ludzie, którzy chadzają do
knajpy, gdzie pogwarki potrafią stworzyć tak piękną atmosferę, że
człowiekowi po prostu nie chce się wyjść nawet o północy, a potem w domu żona się piekli i jazgocze: „A cóż cię tam takiego trzyma?". No, zawsze
lepsze takie połajanki, niż gdyby też miała chodzić do knajpy i pić tam
na umór".
przełożył Jan Stachowski
Bohumil Hrabal Spotkanie autorskie w restauracji "Leśna" [z]: tegoż "Piękna rupieciarnia", przełożyli Aleksander Kaczorowski i Jan Stachowski.
Bohumil Hrabal Spotkanie autorskie w restauracji "Leśna" [z]: tegoż "Piękna rupieciarnia", przełożyli Aleksander Kaczorowski i Jan Stachowski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz