piątek, 28 marca 2014

"H. P. Lovecraft: Fear of the Unknown" - dokument



Sincerely F. Scott Fitzgerald - dokument BBC

Francis Scott Fitzgerald

Novelist Jay McInerney explores the life and writing of F Scott Fitzgerald, whose masterwork The Great Gatsby has just been filmed for the fifth time. Fitzgerald captured the reckless spirit of New York life in the roaring twenties - the flappers, the parties, the bootleg liquor, the inevitable reckoning, and the hangover to come. In Gatsby, he created a character who reinvented himself for love - just as Fitzgerald would, not once, but twice. Fitzgerald never wrote an autobiography. He left us something better - letters. Romantic, arrogant, humble letters; letters to editors, publishers, lovers, or friends. These letters reveal the inner thoughts of a man whose real life was never far from the fiction he wrote.

czwartek, 27 marca 2014

"The Magic Barrel" Bernard Malamud

The Magic Barrel

    Not long ago there lived in uptown New York, in a small, almost meager room, though crowded with books, Leo Finkle, a rabbinical student in the Yeshivah University. Finkle, after six years of study, was to be ordained in June and had been advised by an acquaintance that he might find it easier to win himself a congregation if he were married. Since he had no present prospects of marriage, after two tormented days of turning it over in his mind, he called in Pinye Salzman, a marriage broker whose two-line advertisement he had read in the Forward.

    The matchmaker appeared one night out of the dark fourth-floor hallway of the graystone rooming house where Finkle lived, grasping a black, strapped portfolio that had been worn thin with use. Salzman, who had been long in the business, was of slight but dignified build, wearing an old hat, and an overcoat too short and tight for him. He smelled frankly of fish, which he loved to eat, and although he was missing a few teeth, his presence was not displeasing, because of an amiable manner curiously contrasted with mournful eyes. His voice, his lips, his wisp of beard, his bony fingers were animated, but give him a moment of repose and his mild blue eyes revealed a depth of sadness, a characteristic that put Leo a little at ease although the situation, for him, was inherently tense.

    He at once informed Salzman why he had asked him to come, explaining that his home was in Cleveland, and that but for his parents, who had married comparatively late in life, he was alone in the world. He had for six years devoted himself almost entirely to his studies, as a result of which, understandably, he had found himself without time for a social life and the company of young women. Therefore he thought it the better part of trial and error--of embarrassing fumbling--to call in an experienced person to advise him on these matters. He remarked in passing that the function of the marriage broker was ancient and honorable, highly approved in the Jewish community, because it made practical the necessary without hindering joy. Moreover, his own parents had been brought together by a matchmaker. They had made, if not a financially profitable marriage--since neither had possessed any worldly goods to speak of--at least a successful one in the sense of their everlasting devotion to each other. Salzman listened in embarrassed surprise, sensing a sort of apology. Later, however, he experienced a glow of pride in his work, an emotion that had left him years ago, and he heartily approved of Finkle.

"Edgar Allan Poe: Love, Death and Women" - dokument BBC



Crime author Denise Mina investigates the life and work of one of the world's greatest horror writers, Edgar Allan Poe. The relationships between Poe and the women in his life - mother, wife, paramour and muse - were tenuous at best, disastrous at worst, yet they provided inspiration and stimulus for some of the most terrifying and influential short stories of the early 19th century. Travelling between New York, Virginia and Baltimore, Mina unravels Poe's tortuous and peculiar relationships. Dramatised inserts take us into the minds of Poe and his women through their own letters, journals and published writing.

niedziela, 23 marca 2014

"Jej wszystkie życia" Kate Atkinson



„A gdybyśmy tak mogli przeżywać nasze życie raz za razem, żeby wreszcie zrobić to jak należy? Czy to nie byłoby wspaniałe?”

Czy zastanawialiście się kiedyś jak by to było, gdybyście mogli przeżyć swoje życie jeszcze raz? Bo ja tak. To jeden z moich ulubionych tematów do rozważań. Co by było gdyby? Los człowieka, przeznaczenie, dokonywanie wyborów życiowych, przemijanie, natura czasu itp. Czy istnieje w ogóle coś takiego jak przeznaczenie człowieka lub jego karma? Żyjąc cały czas musimy dokonywać wyborów, najczęściej błahych, w co się ubrać, co zrobić na obiad. Od czasu do czasu jednak stajemy przed decyzją, która może całkowicie zmienić nasze życie, a której skutków nie da się już odwrócić. A gdyby można było żyć wiele razy, uczyć się na własnych błędach pamiętając to co zrobiliśmy źle, zmieniać nasze wybory, unikać pewnych sytuacji, pewnych ludzi, niebezpieczeństw? Kto wie, może nawet za którymś tam razem udałoby się nam zmienić bieg historii świata.

Niedawno miałem przyjemność przeczytać książkę, która właśnie porusza wspomniane przeze mnie tematy. „Jejwszystkie życia” (Life After Life) Kate Atkinson, to historia pewnej dziewczynki, Ursuli Todd, która żyje wielokrotnie, rodzi się i umiera, a potem ponownie przychodzi na świat w tej samej rodzinie, tego samego dnia 11 lutego 1910 roku. Nie jest to reinkarnacja, ponieważ jej dusza wraca cały czas do tego samego ciała i momentu w czasie. Jest dziwnym dzieckiem, pamięta różne rzeczy, których jeszcze nie przeżyła, wydarzenia z przyszłości, przeżywa coś w rodzaju déja vu. Dziewczynka z każdym „nowym życiem” zdobywa pewne doświadczenia, starając się dowiedzieć kim jest i poznać siebie. Ursula uczy się co jest dla niej i jej bliskich najlepsze, aby w końcu podczas kolejnego ze swych „powrotów” odnaleźć sens życia, którym dla niej okazała się być miłość.

Ursula przeżywa najbardziej dramatyczne wydarzenia z pierwszej połowy dwudziestego wieku, obserwuje skutki Wielkiej Wojny, a sama bierze udział w II Wojnie Światowej. Dlatego też jedną z głównych ról w tej książce odgrywa śmierć. Jest wszechobecna i nie da się jej oszukać. Dla mnie osobiście najbardziej poruszające były sceny śmierci i cierpienia dzieci oraz dosyć drastyczne opisy śmierci ludzi pod gruzami domów podczas bombardowań Londynu. Niezwykle łatwo można było wtedy zginąć. Kate Atkinson daje w swojej książce świadectwo tamtych czasów, heroicznej walki Brytyjczyków o przetrwanie, bohaterstwa zwykłych ludzi, którzy po prostu robili to co do nich należało, składając przy tym hołd wszystkim mieszkańcom Londynu oraz służbom biorącym udział w ratowaniu ludzi i obronie miasta.

„Jej wszystkie życia” to także powieść o Anglii i Anglikach, o tym jak to jest być Anglikiem lub Angielką i co to jest w ogóle angielskość. Według mnie takim symbolem angielskości jest w książce rodzina lisów zamieszkująca Fox Corner, czyli Lisi Zakątek. Zwierzęta te charakteryzuje bystrość umysłu, odwaga, zdolność przeżycia w trudnych i nieprzyjaznych warunkach, pomimo tego, że się do nich strzela.

Powieść Kate Atkinson, to wyjątkowa książka, poruszająca do głębi, prowokująca do filozoficznych rozważań o przeznaczeniu, ludzkim losie, roli przypadku w życiu człowieka. Przypomina nam o tym, że przychodzimy na ten niezbyt przyjazny świat, jedyny jaki niestety mamy, po to aby się doskonalić, stawać lepszymi, uczyć na swoich błędach. W przeciwieństwie do Ursuli, mamy tylko jedno życie i musimy je jak najlepiej wykorzystać, bo drugiej szansy, jak w grze komputerowej, już nie dostaniemy.

Pomimo trudnej tematyki i dramatycznych wydarzeń, książka ma swój urok i nie można się od niej oderwać. Napisana jest pięknym językiem, z dużą dawką angielskiego humoru, bez którego opowieść byłaby może zbyt przygnębiająca, a liczne cytaty z dramatów Szekspira i innych utworów literatury angielskiej dodają jej uroku i dodatkowego wymiaru. Jednym słowem, „Jej wszystkie życia” to piękna, wyjątkowa i wieloznaczna książka, której lektura na długo pozostaje w pamięci, zmuszając nas do zastanowienia się nad sensem naszego życia. 


Kate Atkinson
Fot. Euan Myles
Kate Atkinson (ur. 1951 w Yorku) - brytyjska pisarka, ceniona przez krytykę autorka tłumaczonych na całym świecie książek. W 1974 ukończyła studia magisterskie z zakresu literatury angielskiej na University of Dundee. W 1995 za swoją pierwszą powieść Za obrazami w muzeum otrzymała nagrodę Whitbread Book Award (obecnie Costa Book Award) w kategorii Książka Roku. Za książkę Jej wszystkie życia otrzymała Costa Book Award w kategorii powieść i South Bank Sky Arts w kategorii literatura. Była dwukrotnie zamężna i dwukrotnie rozwiedziona. Ma dwie córki: Eve (ur. 1975) z pierwszego małżeństwa oraz Helen (ur. 1982) z drugiego. Mieszka w Edynburgu. W 2011 roku z okazji urodzin Królowej Elzbiety II otrzymała tytuł Członka Orderu Imperium Brytyjskiego za zasługi w dziedzinie literatury. 


Kate Atkinson "Jej wszystkie życia", przełożyła Aleksandra Wolnicka, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2014, s. 568.

czwartek, 20 marca 2014

Jednorożec w ogrodzie

Część ilustracji do opowiadania
autorstwa Jamesa Thurbera

Pewnego słonecznego ranka, mężczyzna, który jak zwykle siedział sobie w swym ulubionym kąciku kuchni, uniósł wzrok znad jajecznicy i ujrzał białego jednorożca ze złocistym rogiem, który ze spokojem skubał w ogrodzie róże. Mężczyzna poszedł na górę, do sypialni, gdzie wciąż spała jego żona i zaczął ją budzić.
    – W ogrodzie jest jednorożec – powiedział. – I je róże.
Żona otworzyła oczy i spojrzała na niego krzywo.
    – Jednorożec to stworzenie mityczne – powiedziała i odwróciła się do niego plecami.
Mężczyzna zszedł powoli na dół i wyszedł do ogrodu. Jednorożec wciąż tam był, lecz teraz pasł się między tulipanami.
    – Proszę, jednorożcu – powiedział mężczyzna urywając lilię i podając mu ją. Jednorożec zjadł ją z namaszczeniem. Rozradowany, bo przecież w jego ogrodzie był jednorożec, mężczyzna poszedł na górę i ponownie obudził żonę.
    – Jednorożec – powiedział – zjadł lilię.
Żona usiadła na łóżku, rzucając lodowate spojrzenie.
    – Chyba masz fioła – powiedziała. – Powinni cię zamknąć w wariatkowie.
Mężczyzna, który nigdy nie lubił słowa „fioł”, ani „wariatkowo”, a które jeszcze mniej mu się podobały tego pogodnego poranka, gdy w jego ogrodzie był jednorożec, zamyślił się.
    – Zobaczymy – powiedział. Podszedł do drzwi. – Ma złocisty róg pośrodku czoła – powiedział jej. Potem wrócił do ogrodu, by popatrzeć na jednorożca, lecz już go nie było. Mężczyzna usiadł pośród róż i zasnął.
Skoro tylko wyszedł z domu, żona mężczyzny wstała i ubrała się tak szybko jak tylko mogła. Była bardzo poruszona, a jej oczy lśniły złowrogim blaskiem. Zadzwoniła na policję i do psychiatry. Poprosiła, by niezwłocznie przybyli do jej domu z kaftanem bezpieczeństwa. Gdy policjanci i psychiatra byli już na miejscu, usiedli na krzesłach i z zainteresowaniem spojrzeli na kobietę
    – Mój mąż – powiedziała – zobaczył dziś rano jednorożca. Policjanci popatrzyli na psychiatrę, a psychiatra na policjantów.
    – Powiedział mi, że jednorożec zjadł lilię – dodała.
Psychiatra popatrzył na policjantów, a policjanci na psychiatrę.
    – Powiedział mi, że jednorożec miał złocisty róg pośrodku czoła – zakończyła.
Wtedy, na znaczący sygnał psychiatry, policjanci zerwali się z krzeseł i pochwycili kobietę. Długo się z nią mocowali, próbując ją obezwładnić, gdyż zaciekle się broniła, lecz w końcu ją ujarzmili. Skoro tylko wtłoczyli ją w kaftan bezpieczeństwa, do domu wrócił mąż.
    – Czy powiedział Pan swej żonie, że widział Pan jednorożca? – zapytali policjanci.
    – Oczywiście, że nie – odpowiedział mąż. – Jednorożec to stworzenie mityczne.
    – To wszystko, co chciałem wiedzieć – powiedział psychiatra. – Zabierzcie ją. Przykro mi, lecz zdaje się, iż Pańska żona nie ma wszystkich klepek.
Więc ją zabrali, przeklinającą i wrzeszczącą, i zamknęli w zakładzie. A mąż żył długo i szczęśliwie.
Morał: Ten ma fioła, kto ma fioła ostatni.

James Thurber "Jednorożec w ogrodzie" (The Unicorn in the Garden)

Jack Ketchum "Czas zamykania" (fragment)

„Czas zamykania” to historie zrodzone przez mistrza grozy, którego sam Stephen King określił mianem prawdopodobnie najstraszniejszego faceta w Ameryce. Światy, jakie kreuje Jack Ketchum pełne są mroku i tajemnicy. Bijący od nich realizm potęguje wrażenie niesamowitości i wywołuje strach. Strach, przed którym na próżno szukać drogi ucieczki. To dziewiętnaście przerażających opowiadań, które doprowadzą Was na skraj mrocznej przepaści, która kryć może dosłownie wszystko.

Opowiadanie Powroty  Jack Ketchum

– Tu jestem.
– Co?
– Mówię, że tu jestem.
– Och, nie zaczynaj. Nawet nie zaczynaj.
Jill leży na drogiej, poplamionej sofie. Przed sobą ma telewizor, w którym leci jakiś teleturniej, butelkę Jima Beama na podłodze i szklankę w dłoni. Nie widzi mnie – w odróżnieniu od Zoey. Zoey zwinęła się w kłębek na przeciwległym końcu kanapy i czeka na swój poranny posiłek, mimo że słońce wzeszło już dawno, jest dziesiąta, a ona się przyzwyczaiła, że dostaje swoje Friskies o ósmej.
Zawsze mi się wydawało, że koty widzą różne rzeczy, których ludzie nie dostrzegają. Teraz wiem to na pewno.
Patrzy na mnie z zainteresowaniem i trochę tak, jakby o coś prosiła. Szeroko otwarte oczy, drgający czarny nosek. Wiem, że czegoś ode mnie oczekuje. A ja próbuję jej to dać.
– Na litość boską, masz ją karmić. I trzeba wyczyścić kuwetę.
– Co? Kto?
– Kot. Zoey. Jedzenie. Woda. Kuweta. Pamiętasz?
Jill ponownie napełnia szklankę. Robiła to całą noc i cały ranek, z przerwami na krótkie drzemki. Kiedy jeszcze żyłem, było źle, ale odkąd cztery dni temu na skrzyżowaniu 72 i Broadway załatwiła mnie taksówka, sytuacja niepomiernie się pogorszyła. Może na swój sposób za mną tęskni. Wróciłem zaledwie wczoraj wieczorem, Bóg wie skąd, bo wiedziałem, że muszę coś zrobić albo przynajmniej spróbować coś zrobić. Może chodzi właśnie o to – wybić ją z tego.

sobota, 15 marca 2014

Haruki Murakami: In search of this elusive writer - dokument BBC

Haruki Murakami

Prawdziwa gratka dla wszystkich fanów Murakamiego. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji obejrzeć, to polecam ten obszerny dokument BBC. O Autorze, o jego książkach, o Japonii, o gadających kotach, kobiecych uszach, maratończykach, starych winylach i jazzowych standardach.







poniedziałek, 10 marca 2014

Gene Wolfe "Pokój" (recenzja)


Nie wiem od czego zacząć. Tyle we mnie pozytywnych emocji i wrażeń. Wróciłem do czytania w ogóle, także fantastyki i do pisania recenzji na tym blogu, właściwie zapisu wrażeń, przemyśleń, interpretacji. I od razu trafiła mi się znakomita książka. Nie był to jednak przypadek, takim szczęściarzem to ja niestety nie jestem. Znałem autora, przeczytałem jakiś czas temu kilka jego powieści oraz opowiadań i miałem jakieś dziwne przeczucie, że się nie zawiodę. Nie dlatego, że, jak napisano na okładce książki, Gene Wolfe został nazwany przez "The Denver Post" jednym z "olbrzymów SF" i wielokrotnie zdobywał najważniejsze nagrody, w tym Nebula, Hugo i World Fantasy. Powód był inny. Zobaczyłem okładkę, przeczytałem kilka pierwszych zdań i po prostu zachwyciłem się.

"Pokój" Gene'a Wolfe'a został wydany przez Wydawnictwo Mag w znakomitej serii Uczta Wyobraźni prezentującej fantastykę z najwyższej półki. Na pierwszy "rzut oka" książka ta sprawia wrażenie powieści obyczajowej, może niezupełnie takiej typowej, ale jednak. To tylko pozory. Fantastyka jest w niej obecna, tyle że dobrze ukryta i dosyć szczególnego rodzaju. Miałem podczas czytania wiele skojarzeń związanych z innymi utworami literackim. Jedne oczywiste, narzucające się od razu, jak np. z baśniami z "Księgi tysiąca i jednej nocy", opowiadaniami o duchach z "Opowieści starego antykwariusza" M.R. Jamesa, opowiadaniami Edgara Allana Poe czy wreszcie z powieściami Karola Dickensa. Inne może bardziej ryzykowne lub zupełnie nietrafione, jak np. z "Krainą Chichów" Jonathana Carrolla. Ale cóż, skojarzeń się nie wybiera, same przychodzą.

Trudno jest opisać fabułę tego tak różnorodnego, wielowymiarowego i wieloznacznego utworu, zawierającego mnóstwo dygresji, opowieści, historii, legend. W ogóle czego tam nie ma. Jest cyrk z "wybrykami natury", mamy alchemika ingerującego w prawa natury, duchy, dżina, antykwariusza Żyda sprzedającego sfałszowane, napisane przez siebie, stare księgi. A wszystko to razem z sobą wspaniale się łączy i współistnieje w tej wyjątkowej powieści. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie czytałem czegoś podobnego i wiele razy przecierałem oczy ze zdumienia. Chapeau bas! Powieść została napisana w 1975 roku, ale równie dobrze mogło by to być wczoraj, nic się nie zestarzała przez te prawie 40 lat.

Gene Wolfe
Narratorem i głównym bohaterem "Pokoju" jest pewien staruszek w wieku około 60-70 lat, Alden Dennis Weer. To on snuje tę pełną melancholii opowieść. Opowiada o swoim dzieciństwie, rodzinie, ludziach, którzy już  dawno odeszli, o Środkowym Zachodzie Ameryki. Dowiadujemy się wielu rzeczy, ale tylko to co on sam chce nam powiedzieć, pewne sprawy przemilcza skupiając się na tym co dla niego jest istotne. Należy na niego uważać i nie można mu ufać, bo zwodzi i manipuluje czytelnikiem. Kim jest ten starszy pan? Czy żyje, czy jest może duchem? Czym jest i gdzie się znajduje jego dom? Jaką rolę odgrywają w opowieści lekarze? Podczas lektury zadajemy sobie wiele podobnych pytań. Gene Wolfe to znakomity pisarz, bardzo sprytnie to sobie wymyślił, pisząc przemyślaną i niezwykle przemyślną książkę. Do tego napisaną naprawdę pięknym językiem, który rzadko się zdarza w powieściach z gatunku fantastyki. Ta książka ma swoisty klimat i pewną magiczność. Nawiasem mówiąc, ci, którzy szukają w fantastyce statków kosmicznych, laserowych mieczy oraz cycatych panienek, będą srodze zawiedzeni. "Pokój" to książka z tych do wielokrotnego czytania, jakie najbardziej lubię, i które stawiam sobie na najbliższej półce aby do nich często wracać.

Znamienne są słowa Neila Gaimana, który pisze w "Posłowiu":
"Jeśli czytacie książkę Gene'a Wolfe'a, zaufajcie autorowi i ani przez chwilę nie ufajcie autorowi. On wiele od was oczekuje, a jeśli poświęcicie mu czas i uwagę, ta inwestycja się wam opłaci, ale oczekuje od was ciężkiej pracy. Gene Wolfe zdefiniował kiedyś "dobrą literaturę" jako coś, co wykształcony czytelnik może przeczytać z przyjemnością, a z jeszcze większą przyjemnością przeczytać ponownie".
Na koniec kilka rad. Dajcie tej książce czas i szansę aby mogła Was zachwycić i oczarować, nie porzucajcie jej zbyt wcześnie. Chociaż pierwsze strony są jednymi z piękniejszych w książce, po jakimś czasie możecie poczuć się znużeni i zagubieni sporą ilością imion i zdrobnień oraz pokrewieństwem opisywanych postaci. Jeśli będziecie czytać dalej, w pewnym momencie poczujecie, że nie możecie się wprost od niej oderwać. Zwracajcie uwagę na to co mówi Alden Weer, na jego słowa, ukryte znaczenia, opowieści snute przez różne osoby, a wszystkie kawałki zaczną się Wam układać w mozaikę, złapiecie trop i po skończeniu książki nie odłożycie jej, lecz zaczniecie, podobnie jak jej bohater, od początku.

Gene Wolfe "Pokój", przełożyła Anna Studniarek, Uczta Wyobraźni, Wydawnictwo Mag, Warszawa 2014, s.240.