List Jamesa Joyce'a do Nory Barnacle Joyce
Dublin, 44 Fontenoy Street,
6 grudnia 1909
Noretta mia!
Dostałem dziś wieczorem Twój żałosny list, w którym piszesz, że chodzisz bez bielizny. Nie dostałem 25.200 koron i takiej samej sumy l. Dość o pieniądzach. Wysyłam Ci drobny banknot, w nadziei, że kupisz sobie za niego przynajmniej jedną parę ładnych majtek z falbankami, i poślę więcej, gdy tylko znów mi zapłacą. Chciałbym, żebyś nosiła majtki z trzema lub czterema falbankami wznoszącymi się od kolan aż do uda i ozdobione dużymi szkarłatnymi kokardami; to znaczy nie dziewczęce majtki z cienkim, niechlujnym obszyciem z koronki, obciśnięte wokół nóg i tak cienkie, że widać przez nie ciało, ale majtki, jakie noszą kobiety (lub jeśli wolisz to słowo: damy): obszerne i luźne w pasie, z szerokimi nogawkami i mnóstwem falbanek, koronek i wstążek, ciężkie od zapachu perfum...
Basta per stasera! [Dość na dziś wieczór!]
Mam nadzieję, że dostałaś mój telegram i zrozumiałaś go.
Do widzenia, droga dziewczyno, którą próbuję poniżyć i zdeprawować. Jakim cudem możesz kochać coś takiego jak ja?
Och, jakże niecierpliwie czekam na Twoją odpowiedź, kochana!
Jim
James Joyce "Listy. Tom I 1900 - 1920", wybór i przekład Michał
Ronikier, komentarz Maciej Słomczyński, Wydawnictwo Literackie, 1986, s. 197.
Musiała wyglądać w takich majtkach wyjątkowo pociągająco :D
OdpowiedzUsuńNie znam się na falbankach, może były sexy:)
Usuń:))
OdpowiedzUsuńo mamo! aż tyle falbanek! w dodatku te czerwone kokardy! chociaż kto wie, czy ówcześni mężczyźni nie mieli bardziej wyrafinowanych gustów niż dzisiejsi ( vide stringi)
damskie desusy- jakiż wdzięczny temat :D
Dobre stringi nie są złe ;)
UsuńFragment tego listu, który mi się najbardziej spodobał to... nie, nie ten o majtkach: "Do widzenia, droga dziewczyno, którą próbuję poniżyć i zdeprawować. Jakim cudem możesz kochać coś takiego jak ja?"
Ah jaki on romantyczny i samokrytyczny :D
ach! te falbanki! :D musiała w nich wyglądać bardzo pociągająco :D
OdpowiedzUsuń