niedziela, 29 stycznia 2012

"Obietnica poranka" Romain Gary



Trzy miasta: Wilno, Warszawa i Nicea, dwa kraje: Polska i Francja i jeden człowiek: Romain Gary (właśc. Roman Kacew). Miał bardzo ciekawe i barwne życie. Tym co przeżył można by obdzielić kilku ludzi. Ale to nie jest opowieść o nim, a przynajmniej nie tylko. "Obietnica poranka" to jedna z najbardziej wzruszających i pięknych książek poświęconych matce jakie kiedykolwiek zostały napisane. 
„Miłość macierzyńska to obietnica, którą życie daje u progu i której nie dotrzymuje nigdy. I z tym niedosytem pozostać trzeba do końca życia. (...) O pierwszym przebłysku świtu przeprowadziło się gruntowne studia nad miłością i dokumentację nosi się ze sobą. Wszędzie, dokąd pójdziemy, nosimy w sobie truciznę porównań i czas mija na oczekiwaniu tego, co już kiedyś otrzymaliśmy.”[s.42-43]
Była kobietą wielkiego serca i niezwykłych przymiotów charakteru, chociaż nie pozbawioną wad i śmiesznostek, zdecydowaną zrobić wszystko aby osiągnąć cel jaki sobie postawiła w życiu. Jej syn będzie kiedyś wielkim bohaterem,  generałem, wspaniałym francuskim pisarzem i ambasadorem Francji. Dla niego ona była wszystkim co miał, jego największym skarbem ale też i przekleństwem. Przez całe swoje życie będzie się starał sprostać jej marzeniom, zrealizować plany jakie przed nim nakreśliła, zdążyć przed jej śmiercią, aby zobaczyła, że życie, które mu poświęciła nie poszło na marne.
"Nie słyszałem już śmiechu, nie widziałem ironicznych spojrzeń, obejmowałem jej ramiona i myślałem o wszystkich bitwach, jakie dla niej stoczę, o obietnicy, jaką sobie złożyłem o świcie mojego życia, że otrzyma ode mnie sprawiedliwą nagrodę, że nadam sens jej poświęceniu i że powrócę kiedyś do domu po zwycięskiej walce o władzę nad światem z tymi, których siłę i okrucieństwo uczyłem się poznawać od pierwszych dni." [s.15]
I tak też się dzieje. Romain Gary zostaje bohaterem Wolnej Francji podczas II Wojny Światowej, odznaczonym największym francuskim odznaczeniem krzyżem wyzwolenia, pisarzem dwukrotnie zdobywającym Nagrodę Goncourtów za swe powieści i wreszcie francuskim konsulem generalnym w Kalifornii. Przede wszystkim jednak dzięki staraniom i poświęceniu matki staje się prawdziwym mężczyzną i dobrym człowiekiem, kochającym zwierzęta, walczącym ze wszystkimi bożkami współczesnego świata, głupotą, małością, przesądami, pogardą, nienawiścią, zakłamaniem, uprzedzeniami, o których to często opowiadała mu w dzieciństwie, zawsze dotrzymującym raz danego słowa i spełniającym swoje obietnice.  

A wszystko to dzieje się za sprawą optymizmu i wiary jaką mu przekazała: że wszystko będzie dobrze, że Bóg jest artystą, a życie sztuką i, że nie pozwoli na jakiś bezsensowne zakończenie, bo sztuka nie może się źle skończyć lecz tylko zgodnie ze swoimi regułami. "Obietnica poranka" to także hołd złożony Francji i Francuzom, z wszystkimi ich wadami i słabościami jak też i wieloma wspaniałymi cechami.

Romain Gary potrafił pięknie pisać o uczuciach, z delikatnością, ciepłem i subtelną ironią, które są tak charakterystyczna dla jego stylu pisarskiego. Czytając jego książkę czujemy do niego wyraźną sympatię i nawiązuje się między nim a czytelnikiem nić porozumienia, chcielibyśmy się z nim zaprzyjaźnić. "Obietnica poranka" kończy się słowami "Przeżyłem życie...". Można by to zdanie z łatwością dokończyć słowami "dobrze i uczciwie".

"Obietnica poranka" (La promesse de l'aube), Romain Gary, tłum. Jerzy Pański, Czytelnik, str.458.

Najlepsze książki według Polityki

Inspiracją do zabawy w urządzenie współczesnej biblioteczki było pytanie pewnego młodego człowieka (tuż po studiach uniwersyteckich): „To co ja mam doczytać? Wreszcie mam czas!”. Wydaje się, że wiele osób jest dziś w podobnej sytuacji: co prawda mają za sobą kanon licealnych lektur, co prawda coś w czasie studiów poza akademickimi podręcznikami w ich ręce trafiło, ale generalnie towarzyszy im poczucie – by tak rzec – niedoczytania. Rynek wydawniczy działa intensywnie, człowiek współczesny żyje intensywnie, naturalne więc, że coś nam umyka, coś odkładamy na potem, coś zdarzy się przeoczyć. W tym książki, które powinny znaleźć się – jak pisze w tekście obok Mirosław Pęczak – w kulturowym kapitale współczesnego inteligenta. Postanowiliśmy więc spotkać się w redakcji POLITYKI w kilka osób, które pochłaniają książki zawodowo i prywatnie, i po prostu polecić wedle własnego rozeznania oraz gustu rzeczy, które znać warto. Charakterystyczne i przełomowe. Klasyczne i kontrowersyjne. Haute couture i literacką konfekcję.


W dyskusji udział wzięli:

Paweł Dunin-Wąsowicz, publicysta, krytyk literacki, wydawca, redaktor Lampy;
Karolina Gruszka, aktorka teatralna i filmowa;
Zofia Karaszewska, doradca czytelniczy w Bibliocreatio, firmie tworzącej kolekcje książkowe na indywidualne zamówienia;
Daniel Passent, felietonista POLITYKI, dziennikarz, pisarz;
Justyna Sobolewska, dziennikarka i krytyk literacki POLITYKI;
Sylwia Stano, doradca czytelniczy w Bibliocreatio.

Dyskusja od początku była burzliwa. Pod uwagę braliśmy książki, które ukazały się w Polsce po 2000 r. Staraliśmy się wybrać takie, które zmieniły świadomość czytelników.
Daniel Passent podkreślał wagę dokumentów i dzienników. – Dla mnie najważniejszy jest człowiek i książki, które odkrywają historię – argumentował. Podsuwał reportaże i wielkie powieści historyczne.
Paweł Dunin-Wąsowicz mówił, że książka ważna to nie zawsze to samo co książka wielka. Równie istotne są te niedostrzeżone i często niedocenione przez czytelników, a mądre i świetnie napisane. Też trafiły do biblioteczki. Redaktora Lampy wspierała Justyna Sobolewska dbając, by wśród wybranych tytułów nie zabrakło współczesnej klasyki i tytułów docenionych przez krytyków.
Coraz rzadziej sięgam po beletrystykę – stwierdziła Karolina Gruszka. – Dużo więcej znajduję dla siebie w lekturach z dziedziny filozofii, religii i psychologii. Aktorka uzupełniła nasze wybory o literaturę z dziedziny duchowości i rozwoju osobistego.
Założycielki Bibliocreatio wybrały książki, które je poruszyły i zachwyciły. Mądre, dobrze napisane, wciągające.
Ostatecznie jury urządziło kilka półek. Niektóre tytuły można by przestawiać z jednej na drugą, bo wymykają się klasycznym podziałom (vide „Listy Lem-Mrożek”).
• Na pierwszej półce znalazła się literatura światowa. Najważniejsze powieści, eseje, opowiadania. To książki prezentujące różne spojrzenia na rzeczywistość, uznane przez krytyków i docenione przez czytelników.
• Drugą półkę wypełnia literatura polska. Są tam i debiuty, i dzieła uznanych pisarzy. Wybraliśmy autorów, którzy swoimi książkami i obecnością wpłynęli na współczesną świadomość czytelniczą i pobudzili do dyskusji.
• Trzecia półkę zajmuje literatura faktu i humanistyka – znalazły się tu reportaże, książki historyczne, biografie, ale też pozycje z pogranicza filozofii, socjologii i sztuki życia.
• Czwarta półka – kryminał i thriller – gromadzi tytuły, które oprócz wątków sesacyjnych prezentują ważny rys społeczny, historyczny. Mamy tu też jeden antykryminał.
• Na półce piątej umieściliśmy lektury dla relaksu. Poczytne, popularne, acz niepozbawione głębszych treści.

Życzymy inspirujących czytelniczych przygód!

Literatura światowa

Margaret Atwood „Ślepy zabójca”
Paul Auster „Księga złudzeń”
Alessandro Baricco „Ocean morze”
Roberto Bolańo „Dzicy detektywi” 
John Maxwell Coetzee „Hańba” 
Umberto Eco „Cmentarz w Pradze” 
Jonathan Safran Foer „Wszystko jest iluminacją” 
Wasilij Grossman „Życie i los” 
Khaled Hosseini „Tysiąc wspaniałych słońc” 
Michel Houellebecq „Mapai terytorium” 
Jonathan Littell „Łaskawe”
Mario Vargas Llosa „MarzenieCelta” 
Javier Marias „Twoja twarz jutro”
Cormac McCarthy „W ciemność” 
Ian McEwan „Pokuta”
Alice Munro „Uciekinierka”
Amos Oz „Opowieść o miłości i mroku”
Haruki Murakami „Kronika ptaka nakręcacza”
Chuck Palahniuk „Fight Club. Podziemny krąg” 
Orhan Pamuk „Muzeum niewinności” 
Wiktor Pielewin „Generation P”
Philip Roth „Amerykańska sielanka”
W.G. Sebald „Wyjechali”
Zeruya Shalev „Mąż i żona”
Zadie Smith „O pięknie”
Dubravka Ugrešić „Czytanie wzbronione”

Literatura polska

Joanna Bator „Chmurdalia” 
Miron Białoszewski „Chamowo”
Sylwia Chutnik „Kieszonkowy atlas kobiet”
Jacek Dehnel „Lala”
Jacek Dukaj „Lód”
Janusz Głowacki „Z głowy”
Marek Huberath „Miasta pod Skałą”
Ignacy Karpowicz „Balladyny i romanse”
Stanisław Lem, Sławomir Mrożek „Listy Lem-Mrożek”
Dorota Masłowska „Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną”
Wiesław Myśliwski „Traktat o łuskaniu fasoli”
Jerzy Pilch „Pod Mocnym Aniołem”
Olga Tokarczuk „Bieguni”
Krzysztof Varga „Nagrobek z lastryko”
Michał Witkowski „Drwal”

Poezja

Krystyna Miłobędzka „Po krzyku”
Piotr Sommer „Dni i noce”

Literatura faktu i humanistyka

Swietłana Aleksijewicz „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”
Zygmunt Bauman „Ponowoczesność jako źródło cierpień”
Malcolm Gladwell „Punkt przełomowy”
Orlando Figes „Szepty. Życie w stalinowskiej Rosji”
Jan Tomasz Gross „Sąsiedzi”
Jean Hatzfeld „Strategia Antylop”
Walter Isaacson „SteveJobs”
Ryszard Kapuściński „Podróże z Herodotem”
Naomi Klein „No logo”
Anna Sobolewska „Mapy duchowe współczesności”
Mariusz Szczygieł „Gottland”
Tiziano Terzani „Zakazane wrota”
 

Kryminał i thriller

Michael Capuzzo „Klub koneserów zbrodni” 
Stephen King „Dallas’63” 
Marek Krajewski „Festung Breslau” 
Stieg Larsson „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet”
Ben Macintyre „Agent Zigzag” 
Henning Mankell „Powrót nauczyciela tańca”  
Aleksandra Marinina „Płotki giną pierwsze” 
Eduardo Mendoza „Przygoda fryzjera damskiego”
Zygmunt Miłoszewski „Uwikłanie” 
Ian Rankin „Pożegnalny blues”
 

Lektury dla relaksu

John le Carré „Szpieg”
Michael Chabon „Związek żydowskich policjantów” 
Ken Follett „Upadek Gigantów”
John Irving „Ostatnia noc w Twisted River”
Yann Martell „Życie Pi”
Arturo Pérez-Reverte „Szachownica flamandzka”
Terry Pratchett „Piekło pocztowe”
Eric-Emmanuel Schmitt „Małe zbrodnie małżeńskie”
Sarah Waters „Złodziejka”
Carlos Ruiz Zafón „Cień wiatru” 
 

niedziela, 22 stycznia 2012

Bogowie i bożki dzisiejszego świata - Romain Gary


"Więc najpierw Totoche, bóg głupoty, z czerwonym tyłkiem małpy, z głową jaskiniowego intelektualisty, ze swoim niepohamowanym zamiłowaniem do abstrakcji; w roku 1940 był ulubieńcem i ideologiem Niemców; dziś coraz częściej szuka schronienia w czystej wiedzy i nieraz można go dostrzec, jak spoziera spoza ramienia naszych uczonych; po każdym wybuchu nuklearnym jego cień trochę wyżej wznosi się nad ziemią; lubuje się zwłaszcza w podstępnym nadawaniu głupocie zewnętrznych kształtów genialności i w werbowaniu największych prominentów, by tym skuteczniej doprowadzić nas do zagłady.


środa, 18 stycznia 2012

"Droga" Cormac McCarthy

Cormac McCarthy napisał bardzo smutną i poruszającą książkę. Niezmiernie trudno jest mi o niej pisać. Po kilku latach przeczytałem ją ponownie i muszę stwierdzić z niejakim zdziwieniem, że nadal wywiera ogromne wrażenie i działa na mnie emocjonalnie uderzając w jakieś głęboko skrywane struny.

Z pozoru banalna, osadzona w przyszłości, historia jakich setki jeżeli nie tysiące stworzyli do tej pory autorzy prozy science-fiction. Świat zniszczony po bliżej nieokreślonym konflikcie zbrojnym, być może wojnie światowej. Niemal wszystko pokrywa wszechobecny popiół. Promienie słoneczne nie docierają do powierzchni ziemi, powodując ochłodzenie klimatu oraz brak wegetacji roślinnej. Nie ma zwierząt i ptaków. Po tej spustoszonej krainie przemieszczają się nieliczni ocaleli ludzie. Walcząc o przetrwanie wykorzystują wszelkie przydatne pozostałości po świecie, którego już nie ma. Ludzie lub być może już zwierzęta, bestie w ludzkiej skórze, zabijające się wzajemnie i żywiące ludzkim ciałem. A w środku tego piekła ojciec i  kilkuletni syn, wędrują razem na południe aby przeżyć nadchodzącą zimę. Niestety już od pierwszych stron domyślamy się, że na końcu drogi nie może być szczęśliwego zakończenia. Pomimo tej ponurej wizji, mamy tutaj do czynienia z wyjątkowo piękną, mądrą i, co może wydać się zaskakujące, bardzo ciepłą książką. Zawarta w niej mądrość daje nam słowa otuchy i przypomina w jakim świecie żyjemy i co moglibyśmy, mimo wszystkich jego wad, stracić.

Autor stawia ważne pytania, na które musimy sobie sami odpowiedzieć. Wielu z Was, tak jak i ja, nie doświadczyło w swoim życiu wojny. Znamy ją tylko z książek, opowieści i filmów. Możemy jedynie próbować sobie wyobrażać wszystkie możliwe okropieństwa jakie niesie ze sobą. Nie wiemy jak zachowalibyśmy się w, podobnej jak pokazana w książce, ekstremalnej sytuacji. W zależności od doświadczenia życiowego każdy będzie czytał i odczuwał inaczej. Ja osobiście nie mogłem czytać ponownie ostatnich, bardzo wzruszających i smutnych, choć może trochę jednak napawających otuchą, stron książki opisujących pożegnanie ojca z synem.

"(...) Podniósł się, gdy chłopiec jeszcze spał, włożył buty i okutany w koc ruszył między drzewa. Zszedł w wąwóz krasowy - tam ukucnął i długo kaszlał. A potem ukląkł w popiele. Podniósł twarz do jaśniejącego dnia. Jesteś tam?, wyszeptał. Czy wreszcie cię zobaczę? Czy masz szyję, żebym mógł cię udusić? Czy masz serce? Bądź przeklęty na wieki, czy masz duszę? O Boże, szeptał, o Boże." [s.15]

Książka napisana jest pięknym, prostym, chwilami nieomal poetyckim, językiem. Dzięki bardzo krótkim zdaniom oraz prostym dialogom tekst niesie wyjątkowo głębokie znaczenia i bardziej do nas przemawia. Wielokrotnie pojawiają się takie same frazy i zdania. Często padają słowa "umrzeć" i "śmierć". Chłopiec jak mantrę powtarza "Bo my jesteśmy dobrymi ludźmi", "Bo my niesiemy ogień", szukając w ten sposób bezpieczeństwa, jakiejś wiary, czegoś na czym można się oprzeć w tym nienormalnym i strasznym świecie.

Cormac McCarthy otrzymał za "Drogę" w 2007 roku Nagrodę Pulitzera oraz najstarszą angielską nagrodę literacką w dziedzinie fikcji The Tait Black Memorial Prize. Na podstawie powieści został nakręcony film. Nie widziałem go jeszcze ponieważ nie chciałem sobie popsuć wrażeń jakie pozostawiła lektura. Książkę jednak odbiera się zupełnie inaczej, tworząc sobie wyobrażony świat w głowie, podczas gdy film narzuca nam gotowe obrazy wymyślone przez reżysera, ograniczając w ten sposób pole działania naszej wyobraźni.

"Droga" to jedyna jak dotąd przeczytana przeze mnie powieść Cormaca McCarthy'ego. Mam jednak zamiar kontynuować przygodę z jego twórczością. Jest on uważany obecnie za jednego z czterech - obok Thomasa Pynchona, Dona DeLillo i Philipa Rotha - najlepszych współczesnych pisarzy amerykańskich i następcę Faulknera.

"(...) Mogę cię o coś spytać?
Tak, oczywiście.
Umrzemy?
Kiedyś tak. ale nie teraz.
Idziemy na południe?
Tak.
Więc będzie nam ciepło.
Tak.
Dobrze.
Co dobrze?
Nic, po prostu dobrze.
Śpij już.
Dobrze.
Zdmuchnę lampę, dobrze?
Tak. Dobrze.
A potem w ciemności: Mogę o coś spytać?
Tak. Oczywiście, że możesz.
Co byś zrobił, gdybym umarł?
Gdybyś umarł, to też chciałbym umrzeć.
Żebyśmy byli razem?
Tak. Żebyśmy byli razem.
Dobrze." [s.13]

Cormac McCarthy "Droga"

poniedziałek, 16 stycznia 2012

"O modlitwie. Listy do Malkolma" - C.S. Lewis


„Jednym z powodów, dla których Bóg ustanowił modlitwę, mogło być zaświadczenie o tym, że bieg wydarzeń nie jest zarządzany jak państwo, ale tworzony jak dzieło sztuki, do którego każda istota wnosi swój wkład, a nawet (w modlitwie) świadomy wkład, i w którym każda istota jest jednocześnie środkiem i celem. Świat został stworzony trochę po to, żeby mogła zaistnieć modlitwa (…)”

Clive Staples Lewis znany jest wielkiej rzeszy czytelników przede wszystkim jako twórca „Opowieści z Narnii”. Kto z nas nie czytał w dzieciństwie choćby jednej części z tego cyklu, często w nocy pod kołdrą i przy świetle latarki? Niemniej jednak, był on także, a może przede wszystkim, autorem licznych książek eseistycznych o tematyce religijnej. Jedną z nich jest „O modlitwie. Listy do Malkolma”, ostatnia ukończona przez niego książka, a wydana drukiem już po jego śmierci.

Książka ma formę listów do przyjaciela. Została napisana pięknym, bezpośrednim i prostym językiem, nie pozbawionym ciepła i odrobiny specyficznego humoru, tak charakterystycznych dla stylu pisarskiego C.S. Lewisa. Czytając listy miałem właściwie wrażenie uczestniczenia w dyskusji czy też dialogu, za pomocą którego autor nawiązuje kontakt z każdym czytelnikiem i chrześcijaninem. Pomimo, że pierwotnym zamysłem Lewisa była, być może, pomoc w codziennym praktykowaniu wiary ludziom, tak jak on sam, nawróconym na chrześcijaństwo, to jego przemyślenia trafiają i przemawiają do każdego człowieka.

„O modlitwie” to książka z „najwyższej półki” jeżeli chodzi o ładunek emocjonalny i intelektualny, dość trudna i wymagająca od czytelnika sporej koncentracji, którą należy czytać powoli, smakować po kawałeczku i delektować się nią. C.S. Lewis pisze bardzo obrazowo, stosuje liczne porównania, metafory, nawiązując i odnosząc się do wielu utworów literackich, Biblii i dzieł filozofów. Dzięki przypisom opracowanym przez tłumaczkę wszystko jest jasne i w pełni zrozumiałe nawet dla niezbyt literacko wyrobionego czytelnika. W kolejnych listach rozważane są różne aspekty modlitwy: modlitwa wspólnotowa, błagalna, uwielbienia, kontemplacji, do świętych, czy modlić się własnymi słowami czy może korzystać z gotowych modlitw, miejsce i czynniki psychiczne i fizyczne wpływające na jakość naszej modlitwy. C.S. Lewis omawia poszczególne zdania Modlitwy Pańskiej, zastanawia się nad relacjami Boga z człowiekiem, nad celem i sensem modlitw, analizuje Mękę Chrystusa i jego modlitwę w Getsemani, rozważa w sposób niemal liryczny zmartwychwstanie.

Co daje nam lektura „O modlitwie. Listy do Malkolma”? Muszę przyznać, że sięgałem po tę książkę z pewną obawą, nie wiedząc czego mogę się tak na prawdę spodziewać. Domyślałem się oczywiście, że nie będzie to nic w rodzaju „Opowieści z Narnii”, ale nie rozczarowałem się. Dopisuję C.S. Lewisa do listy ulubionych pisarzy. „O modlitwie. Listy do Malkolma”  to piękna i mądra książka. Zwróciła moją uwagę na te aspekty wiary, o których przestałem już dawno myśleć, uświadomiła mi jak bardzo liczy się każde słowo wypowiadanej modlitwy, pomogła wyjaśnić wiele nurtujących kwestii związanych z moją relacją z Bogiem, stać się lepszym chrześcijaninem i człowiekiem.

Polecam gorąco tę książkę każdemu chrześcijaninowi, bez względu na to jak głęboko wierzy i jakie są jego relacje z Bogiem, czy poszukuje odpowiedzi na stawiane sobie pytania czy też tylko potwierdzenia dla swoich przemyśleń.

Zaskoczony radością.

Clive Staples Lewis urodził się 29 listopada 1898 roku w Belfaście, w Irlandii, jako syn prawnika, Alberta Jamesa Lewisa i córki anglikańskiego pastora Florence (Flory) Augusty Lewis z domu Hamilton. Miał starszego brata, Warrena Hamiltona Lewisa (Warniego). W wieku lat trzech, niedługo po tym, jak jego pies, Jacksie, zginął pod kołami samochodu, Lewis ogłosił, iż odtąd nazywa się Jacksie. Na początku nie reagował na żadne inne imię, jednak później zaakceptował imię Jack, którego używał do końca życia w gronie rodziny i przyjaciół. Pochodził z rodziny anglikańskiej, lecz później stał się ateistą. W wieku 19 lat brał udział w pierwszej wojnie światowej we Francji. To traumatyczne doświadczenie stało się między innymi przyczyną utraty wiary przez przyszłego pisarza. Po powrocie z wojny podjął studia na uniwersytecie oksfordzkim. Wykładowca Magdalen College na uniwersytecie oksfordzkim, później profesor literatury średniowiecznej i renesansowej na uniwersytecie w Cambridge. W Oksfordzie C.S. Lewis związał się z kręgiem Inklingów, do którego należeli też m.in. J. R. R. Tolkien, Charles Williams i Owen Barfield – nieformalną grupą, zajmującą się głównie dyskusjami o roli i kształcie literatury. Jej członkowie wspierali się wzajemnie w swoich literackich zamierzeniach, najbardziej głośny jest wzajemny wpływ Tolkiena i Lewisa. Pod wpływem tych dyskusji rozpoczął się też proces powrotu Lewisa do chrześcijaństwa i Kościoła anglikańskiego. Temu okresowi jego życia poświęcony jest „Zaskoczony radością” – autobiograficzna książka opisująca utratę wiary i nawrócenie. Problemy wiary, relacji człowieka do Boga, dobra i zła w świecie stały się jednym z głównych tematów jego pisarstwa. Po drugiej wojnie światowej Lewis stał się powszechnie szanowanym autorytetem w Kościele anglikańskim i wśród innych chrześcijan. Pisarz zmarł 22 listopada 1963 roku w Oxfordzie, zostawiając po sobie spuściznę, która obejmuje nie tylko twórczość literacką, ale także eseistyczną, autobiograficzną i krytyczną.

C.S. Lewis „O modlitwie. Listy do Malkolma” (Preyer: Letters to Malcolm), tłum. Magda Sobolewska, Posłowie napisała i przypisami opatrzyła Magda Sobolewska, Wydawnictwo Esprit, wydanie I, Kraków 2011, str.191,

czwartek, 12 stycznia 2012

Odkryłem książkę... (2)

Dzisiaj jak co tydzień kolejny zestaw, według mnie, bardzo interesujących pozycji książkowych.  W ostatnim czasie zainteresowały mnie następujące książki:

"The Manual of Detection" - Jedediah Berry. Reminiscent of imaginative fiction from Jorge Luis Borges to Jasper Fforde yet dazzlingly original, The Manual of Detection marks the debut of a prodigious young talent. Charles Unwin toils as a clerk at a huge, imperious detective agency located in an unnamed city always slick with rain. When Travis Sivart, the agency’s most illustrious detective, goes missing, Unwin is suddenly promoted and must embark on an utterly bizarre quest for the missing investigator that leads him into the darkest corners of his soaking, somnolent city. What ensues is a noir fantasy of exquisite craftsmanship, as taut as it is mind-blowing, drawing readers into a dream world that will change what they think about how they think.

środa, 11 stycznia 2012

Księgarnia w nocy.




Dzisiaj czytam...(2)

Moje czytanie w tym roku nabiera tempa. Wychodzi na to, że w najbliższych dniach będę czytał kilka książek jednocześnie, co już mi się oczywiście zdarzało. Nie wiem tylko jak znaleźć czas na napisanie  czegoś o przeczytanych już książkach. A do tego jeszcze wpadłem w nałóg codziennego, czasami conocnego, czytania blogów literackich, czyli inaczej poświęconych książkom. A ponieważ jest ich naprawdę dużo, tych które lubię, to zaczyna mi brakować czasu. Może ktoś kiedyś wynajdzie sposób lub przyrząd, który pozwoli rozciągnąć trochę dobę, tak aby miała przynajmniej 48 godzin. Na razie jest to niemożliwe i będę musiał z czegoś zrezygnować. Albo, albo.

W tym tygodniu skończyłem czytać "Śniadanie u Tiffany'ego" Trumana Capote'a. Teraz czytam "Ziarno prawdy" Zygmunta Miłoszewskiego,  ponownie "Drogę" Cormaca McCarthego oraz "Jeżeli zimową nocą podróżny" Italo Calvino. Tę ostatnią ksiązkę również czytam kolejny już raz, obecnie aby wziąć udział w dyskusji jej poświęconej w Klubie Czytelniczym na blogu Czytanki Anki u Ani, jaka zacznie się 27 stycznia. Kiedy uporam się już z całym tym stosikiem zamierzam zabrać się za lekturę "Obietnicy poranka" Romain'a Gary. Książki w dużym stopniu autobiograficznej, a zarazem jednej z piękniejszych opowieści o matce i synowskiej miłości, nie pozbawionej sporej dawki humoru. Być może w dalszej kolejności zabiorę się za biografię "Elżbieta II. Ostatnie królowa" Marca Roche'a. Początkowo czytanie biografii angielskiej królowej wydało mi się nudnym zajęciem. Spodziewałem się dużej liczby faktów, polityki lub czegoś z pierwszych stron tabloidów. Przejrzałem jednak trochę tę książkę i okazało się, że mam do czynienia z bardzo ciekawie napisaną biografią. A zatem do dzieła, pisarze do piór a czytelnicy do książek!

wtorek, 10 stycznia 2012

Ciekawy cytat (2)

Leopold Tyrmand

"Czy zatem jestem egzystencjalistą? Zgodność stanów psychicznych z filozofią to podejrzana poszlaka, fastrygowanie światopoglądu z doktryną kończy się najczęściej fanatyzmem, czego bardzo nie lubię. Z natury jestem optymistą, a także ze świadomego rozeznania i wyboru, albowiem optymizm jest trudniejszy.

sobota, 7 stycznia 2012

"Śniadanie u Tiffany'ego" Truman Capote


"Zawsze w ciemnych okularach, zawsze zadbana, zawsze gustownie ubrana w granaty i popiele, których konsekwentna prostota i brak ozdobników sprawiały, że ona sama wprost promieniała. Można ją było wziąć za modelkę, może młodą aktorkę, choć sądząc z jej rozkładu dnia, nie miała czasu ani na jedno ani na drugie." [s. 14]
"Śniadanie u Tiffany'ego" Trumana Capote'a to niewielka objętościowo powieść, właściwie nowela, opublikowana w 1958 roku. Trzy lata później książkę przeniósł na ekran Blake Edwards, co w dużej mierze przyczyniło się do jej ogromnej popularności i trafienia na listy bestsellerów. Główną rolę w filmie zagrała przyjaciółka pisarza Audrey Hepburn (początkowo Capote chciał żeby była to Marilyn Monroe). Z filmu pochodzi słynna i nagrodzona Oskarem piosenka "Moon River" Henry'ego Manciniego. 

Pomimo niewielkiej liczby stron, tylko 86, autorowi znakomicie udało się przedstawić barwne życie Nowego Yorku, Amerykę lat 40-tych z jej problemami i kolorytem oraz stworzyć całą galerię wspaniałych postaci, z których Holly Golightly na długo zostaje w pamięci każdego czytelnika. Już samo brzmienie jej nazwiska sprawia, że poprawia nam się humor i widzimy w wyobraźni młodą, szczupłą i wesołą dziewczynę o jasnym spojrzeniu wielobarwnych (niebiesko-zielono-brązowych) oczu, z jaką chętnie chcielibyśmy się zaprzyjaźnić.



"To zabrzmi strasznie drętwo, ale dobre rzeczy zdarzają ci się tylko jeśli sam jesteś dobry. Dobry? Może raczej uczciwy. Nie żeby zaraz przestrzegać prawa - dla rozrywki obrabowałabym grobowiec i ukradła monety z oczu nieboszczyka - chodzi o uczciwość wobec siebie. Rób co chcesz, bylebyś nie został tchórzem, kłamcą, emocjonalnym oszustem, dziwką: wolałabym mieć raka niż nieszczere serce." [s. 65]
Truman Capote w 1948
 Jaka tak naprawdę była Holly Golightly? Dowiadujemy się tego stopniowo. Przedstawia nam ją pisarz-narrator, jej sąsiad i przyjaciel. Zrazu może się wydawać, iż jest to jeszcze jedna historia o młodej Amerykance wiodącej hulaszcze życie w Nowym Yorku, łamiącej serca wielu mężczyznom, wodzącej ich za nos playgirl, polującej na męża milionera. Postać ta ma w sobie z pozoru wiele sprzeczności: jest cyniczna a zarazem romantyczna aż do bólu, raz wydaje się rozkapryszonym dzieckiem by za chwilę zachowywać się bardzo dorośle. Mimo to jest bardzo sympatyczna i lubimy ją od pierwszych stron książki. Wszystkie sprzeczności w jej zachowaniu wynikają z dwóch rzeczy. Z lęku przed prozą dorosłego życia, ułożoną i spokojną egzystencją i stabilizacją. Manifestuje to poprzez dopisek "w podróży" na swojej wizytówce. Ale jednocześnie szuka poczucia bezpieczeństwa, które symbolizuje jej marzenie o zjedzeniu śniadania w sklepie u Tiffany'ego, największego jubilera na świecie. Przez całą opowieść dziewczyna szuka miejsca dla siebie. Powieść kończy się niedopowiedzeniem. Holly ucieka przed wymiarem sprawiedliwości. Nie wiemy czy żyje, gdzie jest i co się z nią dzieje. Możemy jedynie się domyślać i mieć nadzieję, że znalazła wreszcie swoje miejsce w świecie.
"Wreszcie odkryłam, co mi najbardziej pomaga: muszę wsiąść do taksówki i pojechać do Tiffany'ego. Tam od razu się uspokajam, to takie ciche i dostojne miejsce. U Tiffany'ego nic ci nie grozi, nie ze strony tych uprzejmych sprzedawców w eleganckich garniturach i cudownego zapachu srebra i portfeli z wężowej skóry. Jeśli uda mi się znaleźć miejsce gdzie będę się czuła jak u Tiffany'ego, kupię meble i nadam kotu imię" [s. 33]
Truman Capote w 1959
Książka napisana jest bardzo żywym, pełnym subtelnego humoru językiem co nadaje jej trochę specyficznego magicznego nastroju. "Śniadanie u Tiffany'ego" nie jest pierwszą książką Trumana Capote jaką miałem przyjemność przeczytać. Bardzo podobały mi się jego sentymentalne opowiadania "Pośród ścieżek do raju" i uważam, że jest mistrzem tego gatunku. Czytałem także "Inne głosy, inne ściany" autobiograficzną historię o dojrzewaniu chłopca. Przede mną jest jeszcze powieść dokumentalna "Z zimną krwią", podobno jego najlepsza pozycja. Kanwą książki stały się okoliczności bestialskiego morderstwa. Pisarz drobiazgowo zrelacjonował mord, odwiedził miejsce zbrodni, rozmawiał a nawet zaprzyjaźnił się z zabójcami i uczestniczył w ich egzekucji. Capote był z pewnością bardzo dobrym pisarzem i interesującym człowiekiem. Tym, którzy chcą się z nim bliżej zapoznać polecam pozycję "Truman Capote. Biografia" Geralda Clarke'a, rewelacja.
"Wszyscy ją lubią, ale wielu jej nie znosi. Lubię ją. To dlatego, że jestem wrażliwy. Trzeba być wrażliwym, żeby ją docenić, trzeba mieć w sobie duszę poety. Ale powiem ci prawdę. Możesz stawać dla niej na rzęsach, a ona i tak zrobi cię na szaro. Na przykład, kogo ci dziś przypomina? Dziewczynę co skończy na dnie butelki z prochami. Widywałem już takie rzeczy w życiu, ile razy, ale tamte dzieciaki nie były nawet stuknięte. Ona jest stuknięta."  [s.26]
"Śniadanie u Tiffany'ego" (Breakfast at Tiffany's) Truman Capote, tłum. Rafał Śmietana, Mediasat Poland, s. 87.

piątek, 6 stycznia 2012

Odkryłem książkę...(1)

MizB z Should Be Reading jest niesamowita, na każdy dzień tygodnia ma coś ciekawego. Kolejny pomysł :) Tym razem Friday Finds czyli "O jakich świetnych książkach dowiedzieliście się w ostatnim tygodniu?" Podzielcie się ze mną swoimi odkryciami.

W moim wypadku są to:

"Maria Curie i córki. Listy" Maria Curie - Maria Skłodowska-Curie - wybitna Polka, laureatka Nagrody Nobla, symbol bezinteresownego poświęcenia nauce i wzór kobiety naukowca. W chwili śmierci Piotra Curie jej starsza córka Irena miała dziewięć lat, a młodsza Ewa dwa. Od tej chwili Maria kontynuowała pracę nad odkryciem radu, sama wychowując dziewczynki. Z prezentowanej korespondencji wyłania się obraz życia trzech sławnych kobiet. Pierwsze dziecinne listy z wakacji powoli ustępują miejsca coraz dojrzalszym, pełnym wzajemnej troski, ale też szacunku i podziwu. Poruszane tematy dotyczą zarówno życia codziennego, jak i wrażeń z podróży, laboratorium, spotkań ze sławnymi naukowcami czy też międzynarodowej działalności Marii. Wybór listów uwzględnia różnorodność tematów i pokazuje osobowości matki o światowej sławie i jej córek, bardzo różniących się od siebie, których życiowe drogi okazały się niezwykłe: pierwsza, Irena, razem z mężem Fryderykiem Joliot pójdzie śladami rodziców; druga, Ewa, będzie artystką solistką, a później pisarką i dziennikarką. Zbiór listów został opracowany przez Hélene Langevin-Joliot, córkę Ireny Joliot-Curie, wnuczkę, i Monique Bordry, dyrektorkę Muzeum Curie.

 "Geniusz i obsesja. Wewnętrzny świat Marii Curie" Barbara Goldsmith - Biografia oparta na niedawno ujawnionych archiwaliach. Pasja i naukowa dociekliwość, triumf i sukces dwukrotnej noblistki przeplatają się tu z odrzuceniem, hipokryzją i dyskryminacją, której Maria Skłodowska-Curie doświadczała zarówno jako kobieta, naukowiec, jak i imigrantka z Polski. Autorka ukazuje kobietę próbującą pogodzić swe pasje i pracę z obowiązkami rodzinnymi.






"Korczak. Próba biografii" Joanna Olczak-Ronikier - Autorka kreśli historię życia Janusza Korczaka, wplatając ją w żywą i poruszającą narrację o losach i wyborach polskich Żydów. Autorka szkicuje barwny portret bohatera: chłopca szukającego swojej drogi, młodego lekarza kontynuującego społecznikowską działalność ojca, pedagoga głoszącego śmiałe, nowatorskie teorie, wieloletniego kierownika słynnego Domu Sierot - internatu dla dzieci żydowskich i współpracownika Naszego Domu - internatu dla dzieci polskich, a równocześnie znakomitego pisarza. Ukazuje człowieka na tle jego epoki, bogate dziedzictwo, które go ukształtowało, i okrutne czasy, w jakich przyszło mu żyć. To znakomita biografia i zarazem porywająca opowieść.


"Blondynka" Joyce Carol Oates - Blondynka to portret Marilyn Monroe, intymny i bezlitosny jak żaden inny: portret dziecka, dziewczyny, kobiety , gwiazdy, nad którą zawisło fatum. Wybitna amerykańska pisarka Joyce Carol Oates opowiada o wrażliwej, utalentowanej Normie Jeane, która nieustannie przedefiniowuje swoją tożsamość, bez przerwy zmaga się z okrutnym losem, wciąż poszukuje miłości: u enigmatycznej matki, nieznanego ojca, licznych kochanków. Jako Marilyn Monroe jest uwielbianą przez cały świat gwiazdą, ale co się tak naprawdę dzieje w głębi jej duszy? W swojej najambitniejszej książce Oates z sympatią bada życie wewnętrzne kobiety, której przeznaczeniem było stać się  największą legendą Hollywood i najsłynniejszym symbolem  seksu XX wieku. Autorka portretuje także mężczyzn jej życia – Eks-Sportowca, Dramaturga, Prezydenta, Ciemnowłosego Księcia. Blondynka to doskonały, poruszający obraz kultury zahipnotyzowanej przez własne mity, a także niepewnej rzeczywistości kruchych żywotów, które kultura ta pochwyciła w swój drapieżny uścisk.

"Przebiśniegi" A.D.Miller - Olśniewający debiut powieściowy, porównywany do książek Thomasa Harrisa („Milczenie owiec”). Nick, angielski prawnik, zostaje oddelegowany do moskiewskiej filii swej firmy. Tam poznaje Mashę, w której zakochuje się bez pamięci, jej siostrę i ciotkę. Poproszony przez nie o pomoc w niby zwykłej transakcji mieszkaniowej, Nick zostaje wplątany w morderczą intrygę... Historia miłości, zbrodni i upadku człowieka, którego skorumpowała nowa, amoralna, hedonistyczna Rosja w samym jej sercu, w bezwzględnej Moskwie.





środa, 4 stycznia 2012

Dzisiaj czytam... (1)

Od kilku dni mamy już Nowy Rok 2012. Czas zatem na nowe pomysły, nowe lektury, recenzje i wyzwania czytelnicze. Zaczynam od pomysłu jaki znalazłem na jednym z "angielskich" blogów Should Be Reading, tam nazywa się to WWW. Wednesdays, a także w dość podobnej formie na polskim blogu Ex libris u dabarai. Chodzi w skrócie o to aby co tydzień zamieszczać notkę o tym co się właśnie skończyło czytać, co obecnie się czyta, a także jaką planujemy następną lekturę. Zapożyczam ten pomysł i ustanawiam swoją nową świecką tradycję. Mam nadzieję, że zmotywuje mnie to do szybszego czytania kolejnych książek i pisania postów.

Niedawno skończyłem czytać "Wysoki Zamek", wspomnienia z dzieciństwa Stanisława Lema. O tej książce napisałem w poprzednim poście. Obecnie czytam, już drugi raz, "Śniadanie u Tiffany'ego" Trumana Capote, recenzja wkrótce, mam nadzieję. A jako następną lekturę planuję "Ziarno prawdy" Zygmunta Miłoszewskiego lub/i ponownie "Drogę" Cormaca McCarthy'ego, to w związku z planowanym omawianiem jej w klubie czytelniczym Porozmawiajmy o książkach w Mikropolis u kornwalii.

A wy jakie obecnie książki czytacie? Jeżeli chcecie, podzielcie się nimi ze mną.