czwartek, 5 lipca 2012

Narratorzy i styliści

"Ogół pisarzy można podzielić na dwie grupy: narratorów i stylistów. Narratorzy postrzegają świat jako różnorodność fascynujących sytuacji i zdarzeń, które mogą opowiedzieć swym czytelnikom; ponieważ styl, w jakim opowiada się jakąś historię, zależy od jej treści i znaczenia, zmienia się on od jednego utworu do drugiego. Z drugiej strony styliści odnajdują swój wyraźny styl i używają go we wszystkich swych opowieściach; udaje im się to dlatego, że opowiadają tę samą historię ciągle na nowo.

Powyższe słowa nie oznaczają, że narratora styl nie interesuje ani że nie dysponuje on takimi uzdolnieniami jak stylista. Nie oznacza to również, że stylista nie potrafi opowiadać zajmujących historii. Tym niemniej, stwierdzenie z pierwszego akapitu może się wydawać odrobinę krzywdzące dla stylistów. Ponieważ jednak to ich głównie uważa się za artystów i oni zbierają wiekszość nagród (z wyjątkiem science fiction), wychodzą jakoś na swoje. Wielokrotne opowiadanie tej samej historii nie jest aż tak złe, jakby się wydawało; stylista, proszę was, ma tylko jeden punkt widzenia na świat, do którego wszystko musi sie dopasować. "Życie to sprawdzanie swej męskości w obliczu niebezpieczeństwa" powiada jeden. "Życie to walka z własną przeszłością" mówi inny. "Życie jest absurdem" uważa trzeci. "Życie jest nierzeczywiste" sądzi czwarty. Wszyscy mają wlasne światy, a historie, które w nich odkrywają, są opowiedziane w ich własnych stylach.

Hemingway i Faulkner byli znanymi stylistami. Kipling, Lewis i Steinbeck - by wymienić trzech innych noblistów - to narratorzy. Te same dwie kategorie można zastosować dla science fiction. Tradycyjnie autorzy sf byli narratorami. Kiedy autor jest ograniczony rzeczywistością, tak jak jest to w przypadku science fiction, ale rzadko, jeśli chodzi o literaturę mainstreamową, może mieć trudności w interpretacji wszystkich zjawisk według jednego kryterium subiektywnego.

H.P. Lovecraft był stylistą, choć jego styl mógł nie wszystkim przypaść do gustu, podobnie jak jego pogląd, że życie kryje w sobie ciemną, straszną prawdę. Bradbury jest stylistą. Ballard również. Może to wyjaśnić, dlaczego każdy utwór tych autorów wygląda jak fragment tej samej długiej historii, dlaczego czyta się je jednakowo i dlaczego przynajmniej ci dwaj ostatni są uznawani za "prawdziwych pisarzy" przez laików i krytyków spoza science fiction. Jeszcze jednym stylistą jest Philip K. Dick, który po wielu latach pisania zdobywał sobie uznanie zarówno wewnątrz gatunku, jak i poza nim; docenił go nawet Stanisław Lem, ktory uważa go za jedynego amerykańskiego autora wartego czytania".[s.375-376]

"Droga do science fiction Tom 3. Od Heinleina do dzisiaj", wybór, przedmowa i tlo historyczne James Gunn, wydawnictwa "ALFA", Warszawa 1987, s.570.


2 komentarze:

  1. Uwielbiam tę antologię!
    Choć pamiętam bardzo wybiórczo...
    Ależ ty mi smaczki sprzed lat przypominasz ;)

    OdpowiedzUsuń