„Trzeci zamach” to moje
pierwsze, bardzo udane i mam nadzieję, że nie ostatnie, spotkanie z twórczością
Piotra Głuchowskiego. Książka została wydana przez Wydawnictwo Agora, tak jak i
poprzednie książki tego autora w serii Kryminał. „Trzeci zamach” to
właściwie thriller sensacyjny z udziałem znanej już czytelnikom pary bohaterów:
dziennikarza Roberta Pruskiego oraz pięknej i do tego niezwykle inteligentnej
hakerki Mai Szalawskiej.
Wszystko zaczyna się dosyć
spokojnie, powiedziałbym nawet, że standardowo i banalnie, od skandalu
społeczno-religijno-politycznego. Franciszek Kosma Drozd, ksiądz-biznesmen,
bardzo wpływowa i ważna dla znacznej części polskiego społeczeństwa osoba,
właściciel i prezes katolickiej Telewizji Horeb, Wydawnictwa Arka i wielu innych
biznesów (skojarzenia z pierwowzorem są tu dosyć oczywiste) oraz inicjator
budowy najwyższego na świecie pomnika papieża Jana Pawla II, zostaje na jednej
z hiszpańskich wysepek sfotografowany z Karoliną Koon, celebrytką i gwiazdką
porno. Pewne poznańskie wydawnictwo czując możliwość zarobienia dużych pieniędzy na skandalu, chce
wydać wspólną biografię księdza prezesa Franciszka Drozda oraz Karoliny Koon.
Dlatego też zwraca się do dziennikarza Roberta Pruskiego, aby ten poprawił i
uzupełnił napisaną kiedyś, a nigdy nie wydaną, książkę o gwiazdce oraz dopisał
część dotyczącą biografii księdza prezesa. Pruski początkowo niechętny, zgadza
się podjąć tego zadania. Ma trudną sytuację finansową i życiową, a pieniądze za
książkę mogą ją przynajmniej chwilowo poprawić. Dziennikarz jako researcherkę
zatrudnia Maję Szalawską.
Potem jest już jak u
Hitchcocka, następuje trzęsienie ziemi, a napięcie rośnie z każdą przeczytaną
stroną książki. Pruski i Szalawska, badając życiorys i powiązania księdza
prezesa, natrafiają na wiele ciemnych spraw z jego przeszłości, a w końcu na
istną puszkę Pandory, podstępną grę obcych wywiadów i największą tajemnicę XX w.
Nie chcę psuć nikomu przyjemności czytania, dlatego nie będę tutaj opisywał
szczegółowo prowadzonego przez parę bohaterów śledztwa dziennikarskiego. Czytanie,
poznawanie nowych faktów i śledzenie odkrywanej przez nich powoli tajemnicy z
przeszłości dało mi naprawdę dużą frajdę. Starałem się wczuć w konwencję i
uwierzyć w wymyśloną przez autora intrygę. W przypadku wszystkich kryminałów,
thrillerów i horrorów to warunek konieczny. Nie możemy co chwilę marudzić, że
coś jest niemożliwe. Najwięcej wątpliwości oraz zarzutów dotyczących
nierealności i niemożliwości rozwiązań fabularnych może dotyczyć samego
zakończenia książki. Ale czy thriller sensacyjny, który rządzi się przecież swoimi
prawami, da się zakończyć w taki sposób jak książkę non-fiction lub powieść obyczajową?
„Trzeci zamach” podobał mi
się jeszcze z kilku powodów. Przede wszystkim interesujący bohater,
czterdziestokilkulatek z problemami rodzinnymi i poczuciem humoru, dziennikarz
z zawodu, alkoholik o wyglądzie podstarzałego hipisa. Przyznaję się, bardzo
polubiłem Roberta Pruskiego. Muszę poszukać wcześniejszych książek Piotra
Głuchowskiego z Pruskim w roli głównej, słyszałem, że są znakomite ("Umarli tańczą", "Lód nad głową"). Po drugie,
świetne opisy postaci oraz polskiej rzeczywistości, które
dodają książce kolorytu i wiarygodności. I na koniec, po prostu dobrze się to
czyta.
Piotr Głuchowski "Trzeci zamach", Wydawnictwo Agora, seria Kryminał, Warszawa 2014, s. 478.
Jakoś mnie nie bawią bohaterowie uzależnieni od alkoholu. Wyjątkiem Bukowski. Uwielbiam jeszcze jednego bohatera popijającego, ale to prywatny detektyw z fińskiego serialu. Finom mogę wybaczyć to, że piją. Ale tylko im. I Bukowskiemu ;)
OdpowiedzUsuńJak wiesz, kryminały nie należą do moich ulubionych lektur. Ale przecież od czasu do czasu można jakiś przeczytać. Moja Malu właśnie podczas lektury "kryminałków" najlepiej się podobno relaksuje. Spróbuję zatem przeczytać chociaż jeden kryminał w miesiącu. Sięgnę zatem chętnie i po książki pana Głuchowskiego.
OdpowiedzUsuńUważane są za gorszy gatunek literacki, zupełnie niesłusznie. wiele z nich to właściwie nie są kryminały, takie lubię najbardziej, gdy poza zagadką, która mnie właściwie mało interesuje, jest jeszcze coś więcej, na pograniczu kilku gatunków literackich. "Zbrodnia i kara" to kryminał, czy "Makbet". ale też np. "Lolita". Wyłapuję takie perełki: "Jaskinia filozofów" Somozy, "Którędy droga" Iaina Pearsa, "Miasto i miasto" Mievilla, "Gorączka w Havanie" Padury, "Przygoda fryzjera damskiego" Mendozy i dalsze części o detektywie-lumpie, "Zagadki przeszłości" Atkinson etc, etc
Usuń