„Sądzę, że warto w tym miejscu
powiedzieć kilka słów o nudzie, uczuciu, do którego często będę wracał na tych
stronicach. A zatem, jak daleko sięgam pamięcią w przeszłość, zawsze cierpiałem
na nudę. Trzeba jednak wyjaśnić dokładniej, co przez nią rozumiem. Dla wielu
osób nuda oznacza przeciwieństwo rozrywki; a rozrywka jest chwilą zapomnienia,
bezmyślności. Natomiast dla mnie nuda nie jest przeciwieństwem rozrywki;
mógłbym nawet powiedzieć, że pod pewnymi względami przypomina rozrywkę, gdyż
prowadzi właśnie do zapomnienia i bezmyślności, choćby nawet szczególnego
rodzaju. Nuda to dla mnie typ niedopełnienia czy niedopasowania, czy niedomiaru
rzeczywistości. Metaforycznie można by powiedzieć, że kiedy się nudzę, rzeczywistość
zawsze kojarzy mi się niepokojąco ze spaniem pod zbyt krótką kołdrą w zimową
noc – otulam nią nogi i marznę na piersi, naciągam ją na pierś i lodowacieją mi
nogi; w ten sposób nigdy nie jestem w stanie zasnąć. A jednak, odwołując się do
innego porównania, moja nuda przypomina częste i tajemnicze przerwy w dopływie
prądu do mieszkania – w jednym momencie wszystko jest jasne i wyraźne, tutaj
stoją fotele, tutaj sofy, w głębi znajdują się szafy, komody, obrazy, zasłony,
dywany, okna, drzwi; a potem nagle zostaje tylko ciemność i pustka. Albo też –
trzecie porównanie – moją nudę można określić jako chorobę przedmiotów,
polegającą na ich stałym więdnięciu lub utracie żywotności; jak na
przyspieszonym filmie, kiedy w ciągu kilku sekund kwiat z pąku przechodzi do
przekwitania, a następnie rozsypuje się w proch.
Poczucie nudy rodzi się we mnie z
poczucia absurdu rzeczywistości, która, jak już powiedziałem, nie chce lub nie
jest w stanie przekonać mnie o swym prawdziwym istnieniu.”
Alberto Moravia "Nuda"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz