sobota, 28 września 2013

O ludziach dobrze wychowanych



List Antoniego Czechowa do N. Czechowa

Moskwa, marzec 1886

[...] Mówiono mi, że się czujesz dotknięty kpinami zarówno moimi, jak Szechtla... Wrażliwość na zniewagę jest właściwością li tylko szlachetnych dusz, jednakże skoro wolno kpić z Iwanienki, ze mnie, z Miszki, z Nelly, czemu nie wolno z Ciebie? To niesprawiedliwe... Zresztą, jeżeli nie udajesz i rzeczywiście jesteś dotknięty, muszę Cię jak najprędzej przeprosić.
Ludzie śmieją się tylko z tego, co śmieszne, albo dla nich niezrozumiałe... Wybieraj jedno z dwojga.


To drugie oczywiście bardziej schlebia miłości własnej, ale — niestety! — dla mnie osobiście bynajmniej nie jesteś zagadką. Nietrudno zrozumieć człowieka, z którym przeżyło się wspólnie przyjemności tatarskich czapek, łaciny i wreszcie całego moskiewskiego żywota. A ponadto Twoje życie jest czymś tak psychologicznie nieskomplikowanym, że mogą je zrozumieć nawet ci, co nie liznęli szkół. Przez szacunek dla Ciebie będę szczery. Gniewasz się, jesteś dotknięty... ale przecież nie o kpiny chodzi... Chodzi o to, że Ty jako człowiek przyzwoity sam się czujesz w fałszywej sytuacji, a kto ma świadomość winy, zawsze szuka usprawiedliwienia w okolicznościach zewnętrznych: pijak tłumaczy wszystko zgryzotą, Puciata — cenzurą, ten, co ucieka z Jakimanki na rozpustę — zimnem w mieszkaniu, kpinami itd... Gdybym teraz rzucił rodzinę na pastwę losu, starałbym się usprawiedliwić swój czyn ciężkim charakterem matki, krwotokami itd.... To normalne i zrozumiałe. Taka jest natura ludzka. A że Ty czujesz się w fałszywej sytuacji, to także jest pewne, w przeciwnym razie nie uważałbym Ciebie za uczciwego człowieka. Kiedy uczciwość się wyczerpie, to co innego: pogodzisz się z tym i przestaniesz dostrzegać własny fałsz...
Że dla mnie nie jesteś żadną zagadką, że bywasz czasami piekielnie śmieszny, to także pewne. Jesteś przecież zwykłym śmiertelnikiem, a my, zwykli śmiertelnicy, tylko wtedy wydajemy się zagadkowi, gdyśmy głupi, natomiast śmieszni jesteśmy przez czterdzieści osiem tygodni w roku... Czy nie tak?
Nieraz skarżyłeś się przede mną, że Ciebie „nikt nie rozumie!!" Na to nawet Goethe i Newton się nie skarżyli. Skarżył się tylko Chrystus, ale miał na myśli nie własną osobę, tylko swoją naukę... Wszyscy Cię doskonale rozumieją... A jeżeli Ty sam siebie nie rozumiesz, nikt temu nie winien...
Możesz być pewny, że jako brat i człowiek bliski rozumiem Ciebie i współczuję Ci z całego serca... Znam wszystkie Twoje zalety jak własną kieszeń, cenię je i mam dla nich głęboki szacunek. Jeżeli chcesz dowodów, że Cię rozumiem, to mogę je nawet wyliczyć. Uważam, że jesteś dobry aż do mazgajstwa, wspaniałomyślny, nie jesteś egoistą, podzielisz się z ludźmi ostatnim groszem, jesteś szczery; zazdrość i nienawiść są Ci obce, współczujesz ludziom i zwierzętom, jesteś prostoduszny, ufny, niezłośliwy, nie pamiętasz uraz... Z łaski losu masz to, czego nie mają inni: talent. Ten talent stawia Cię wyżej od milionów ludzi, albowiem na każde dwa miliony trafia się zaledwie jeden artysta... Talent daje Ci szczególny przywilej: gdybyś był nawet żabą czy pająkiem, to i wtedy by Cię szanowano, bowiem talentowi wybacza się wszystko.
A wadę masz tylko jedną. I właśnie z niej płynie Twoja fałszywa sytuacja, Twoje nieszczęścia, Twój katar kiszek. Tą wadą jest kompletny brak wychowania. Bardzo Cię przepraszam, ale veritas magis amicitiae... Chodzi o to, że życie czegoś od nas wymaga... Żeby w środowisku inteligenckim czuć się jak u siebie w domu, żeby w nim nie być obcym i skrępowanym, trzeba mieć określone wychowanie... Talent Cię pchnął do tego środowiska, tu Twoje miejsce, ale …coś Cię od niego odrzuca, musisz więc lawirować miedzy kulturalnymi ludźmi i lokatorami z vis-a-vis. Odzywa się krew mieszczańska, wychowanie na rózgach przy handelku win, w upokorzeniu. Trudno to z siebie wyplenić, bardzo trudno.
Ludzie dobrze wychowani powinni według mnie odpowiadać następującym warunkom:
1. Szanują osobowość innych ludzi i dlatego zawsze są wyrozumiali, łagodni, uprzejmi, ustępliwi... Nie awanturują się z powodu młotka czy zaginionej gumki; mieszkając z kimś pod jednym dachem nie robią tym łaski, a odchodząc nie mówią: z wami nie sposób wytrzymać. Umieją wybaczyć i hałasy, i zimno, i przesmażone kotlety, i dowcipy, i obecność obcych ludzi w ich mieszkaniu...
2. Są litościwi nie tylko dla żebraków i kotów. Przejmują się nawet tym, czego na pierwszy rzut oka nie widać. Jeżeli na przykład człowiek wie, że ojciec i matka siwieją z rozpaczy i nie śpią po nocach, ponieważ widzą go rzadko (a gdy widzą, to pijanego), wówczas machnie ręką na wódkę i poleci do nich. Ci dobrze wychowani pracują po nocach, żeby pomagać przyjaciołom, płacić wpisowe za braci-studentów, ubierać matkę. [...]
3. Szanują cudzą własność, a więc zwracają długi.
4. Są prawdomówni i boją się kłamstwa jak ognia. Nie kłamią nawet wtedy, gdy chodzi o drobnostki. Kłamstwo obraża okłamywanego, a z kłamcy czyni błazna. Nie pozują, na ulicy zachowują się jak w domu, nie mydlą oczu maluczkim... Nie paplą byle czego i nie wywnętrzają się, kiedy ich nikt o to nie prosi... przez szacunek dla cudzych uszu raczej milczą.
5. Nie uprawiają samobiczowania tylko po to, żeby obudzić w kimś współczucie. Nie grają na strunach czyichś serc, żeby w odpowiedzi wzdychano i cackano się ich bólami. Nie mówią: ,,Nikt mnie nie rozumie!", albo: „Rozmieniam się na drobne!", bo to wszystko jest płaskie, obłudne, stare jak świat, obliczone na tani efekt...
6. Nie są próżni. Nie czują się pochlebieni tak wątpliwym zaszczytem, jak znajomość z jakąś znakomitością, uścisk ręki pijanego Plewaki, zachwyty byle durnia spotkanego w kabarecie, rozgłos po knajpach... Kpią z oświadczenia: „Jestem przedstawicielem prasy", bo to pasuje jedynie do Lewenbergów czy Rodziewiczów. Zrobiwszy za grosz nie obnoszą się ze swym dziełem, jakby warte było sto rubli, nie chwalą się, że zaproszono ich tam, gdzie inni nie zostali zaproszeni... Prawdziwe talenty zawsze kryją się w cieniu, wśród tłumu, jak najdalej od wernisaży... Już Kryłow powiedział, że pusta beczka dudni głośniej niż pełna...
7. Jeżeli mają talent, potrafią go uszanować. Poświęcą mu własną wygodę, kobiety, alkohol, marności tego świata... Są dumni ze swojego talentu. A więc nie upijają się z pedlami szkoły miejskiej, bo wiedzą, że z tymi ludźmi nie należy współżyć, ale należy ich wychowywać. Ponadto są wybredni...
8. Dbają o estetykę. Nie potrafiliby spać w ubraniu, patrzeć na zapluskwione szpary w ścianach, oddychać złym powietrzem, stąpać po zaplutej podłodze, pitrasić sobie jadło na maszynce naftowej. Starają się w miarę możliwości opanować i wysublimować swój instynkt seksualny. [...] Ludzie wychowani i pod tym względem nie są ordynarni. Wymagają od kobiety nie tylko łóżka, [...] nie sprytu wyrażającego się w nabieraniu frajera na rzekomą ciążę czy w bezustannych kłamstwach... Ich, zwłaszcza artystów, pociąga świeżość, wytworność, ludzkie serce, zdolność do tego, żeby być nie [...], lecz matką. Oni nie chleją wódki o każdej porze, nie myszkują po szafach, ponieważ wiedzą, ze nie są świniami. Piją tylko wtedy, gdy mają czas, przy okazji... Albowiem potrzebna im mens sana in corpore sano.
Itd. Tacy są ludzie dobrze wychowani... Żeby się samemu wychować i dociągnąć do poziomu środowiska, w które się trafiło, nie wystarczy przeczytać tylko Pickwicka i wykuć na pamięć monolog z Fausta. Nie wystarczy wsiąść do dorożki i pojechać na Jakimankę — po to, żeby po tygodniu stamtąd czmychnąć...
Tu trzeba bezustannej pracy dniem i nocą, ciągłej lektury, studiów, siły woli... Tu droga jest każda chwila...Wyprawy na Jakimankę i z powrotem nic nie pomogą. Trzeba raz na to gwizdnąć i gwałtownie zawrócić... Przyjdź do nas, stłucz karafkę z wódką i połóż się z książką... choćby z Turgeniewem, którego nie czytałeś...
[...] Z głupimi ambicjami trzeba skończyć, bo jesteś już pełnoletni... trzydziestka na karku! Najwyższy czas!
Czekam... Wszyscy czekamy...

Twój A. Czechow

Antoni Czechow "Listy".
 

2 komentarze:

  1. Pięknie brat brata podsumował, nie ma co! Ale tak to czasem bywa...
    Wspaniały cytat. Pozdrawiam serdecznie! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Listy Czechowa wspaniale się czyta! Nigdy nie miałam przyjemności delektować się całością, ale nawet te fragmenty, które znam, najlepiej świadczą o jego niebywałym literackim talencie. Uwielbiam ten sardoniczny humor, który od czasu do czasu wygląda spomiędzy wierszy :)

    OdpowiedzUsuń