środa, 28 sierpnia 2013

"Fotografia jest jak cytat"

Londyński listonosz obsługujący swój 
rejon podczas niemieckich nalotów, 1940


"Nieprzerwany potok obrazów (telewizja, streaming video, filmy) zalewa nasze otoczenie, ale to fotografia najmocniej wbija się w pamięć. Pamięć działa na zasadzie stopklatki: jej podstawową jednostką jest pojedynczy obraz. W epoce nadmiaru informacji fotografia sprawia, że można coś szybko ogarnąć i zapamiętać w skompresowanej postaci. Fotografia jest jak cytat, maksyma albo przysłowie. Każdy z nas przechowuje w pamięci setki zdjęć, które dają się szybko przywołać. Wystarczy wspomnieć najsłynniejsze zdjęcie z hiszpańskiej wojny domowej, republikańskiego żołnierza uchwyconego przez Roberta Capę w chwili, gdy trafiła go kula wroga, a już każdy, kto słyszał o tej wojnie, potrafi przywołać z pamięci gruboziarnisty czarno-biały obraz mężczyzny w białej koszuli z podwiniętymi rękawami padającego do tyłu na wzgórzu. Prawe ramię ma odrzucone w tył, karabin wysuwa mu się z dłoni, a on sam za chwilę padnie martwy na swój cień.

Ten obraz jest szokujący, i o to chodzi. Wcielone do dziennikarstwa, obrazy miały przykuwać uwagę, zaskakiwać, zdumiewać. Dawny slogan reklamowy powstałego w 1949 roku 'Paris Match' głosił: 'Waga słów, szok fotografii'. Polowanie na coraz bardziej dramatyczne (jak się je często określa) obrazy napędza biznes fotograficzny, i stało się normą w kulturze, w której szok jest najważniejszym bodźcem konsumpcji i źródłem wartości. 'Albo Piękno będzie KONWULSYJNE, albo nie będzie go wcale', obwieścił André Breton. Nazwał ten ideał estetyczny surrealistycznym, ale w kulturze radykalnie przenicowanej przez dominację wartości handlowych domaganie się, by obrazy bulwersowały, krzyczały, były rewelacją, wydaje się kwestią elementarnego realizmu, a także dobrego wyczucia biznesowego. Jak inaczej zwrócić uwagę na własny towar albo dzieło sztuki? Jak inaczej się przebić, skoro człowiek jest dziś bezustannie wystawiony na działanie obrazów, a niektóre z nich pokazuje się mu uporczywie raz za razem? Obraz jako szok i obraz jako banał to dwie strony tej samej rzeczywistości. Szcześćdziesiąt pięć lat temu wszelkie zdjęcia stanowiły w pewnym stopniu nowość. [...] Zimą, na przełomie 1936 i 1937 roku fotografie okrucieństw należały do rzadkości: obraz wojennych potworności na fotografiach przywoływanych przez Woolf w Trzech gwineach sprawiał wrażenie niemalże wiedzy tajemnej. My znajdujemy się w całkiem innej sytuacji. Powszechnie znany, powszechnie ceniony obraz - cierpienia, zniszczenia - to nieodzowny składnik naszej zapośredniczonej przez aparat fotograficzny wiedzy o wojnie".

Susan Sontag, Widok cudzego cierpienia, tłum. S. Magala, Karakter, Kraków 2010, s. 30-32.

Źródło fragmentu: Czytane nocą 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz