piątek, 26 kwietnia 2013

Nuda


23 kwietnia 1860 roku 


Nuda nieokreślona, która nie ma przedmiotu i dotyczy wszystkiego. Życie jest banalne. Nic mi się nie przytrafia prócz katalogów autografów, wciąż te same przeciwności, te same bóle, migreny. Ot i wszystko. Nie dziedziczę po jakimś panu, którego nie znałem... Nawet nie dostaję nominacji na ministra. Ten ładny dom do wynajęcia, który widziałem przechodząc ulicą La Rochefoucauld, nie zostanie mi podany wieczorem na srebrnej tacy.
A kiedy wspominam całe moje życie, widzę, że zawsze tak było – nic, co wykracza poza rozsądną codzienność. Miałem tylko jedną przygodę: kiedy na spacerze z moją nianią przyglądałem się jakiejś zabawce, kupił mi ją przechodzący pan!
Na tej ziemi nie ma za grosz niespodzianek. O wszystko trzeba zabiegać. Trzeba wydrzeć order ministrowi, żeby trafił do naszej butonierki. Trzeba prosić, żeby zostać oficerem Gwardii Narodowej. Wiecznie te same śpiewki, przypadki zużyte jak komediowe intrygi.
Nigdy, przenigdy portier nie wręczy mi listu, który wyznacza mi schadzkę w powozie zaprzężonym w cztery konie, o północy, przy rondzie Pól Elizejskich: zawiążą mi oczy, potem ujrzę księżnę... Nie, nigdy! Wszystko to wymyślili powieściopisarze! Ale ja, który czytałem powieści, mam prawo nazwać Opatrzność macochą, jeśli mi tego wszystkiego odmawia.
Głupcy ani o tym myślą. Jako rozrywka wystarczy im rewolucja co każde osiemnaście lat. Nie są znudzeni. Może nie znają nudy... Nuda jest może przywilejem, to kara za myślenie. Zdarzają się ludzie, którzy egzystencję uważają za przykrą dopiero wtedy, kiedy dostaną kolek: ich kłopoty idą z żołądka.
Starajmy się pracować. Może najmniej nudną z przyjemności jest praca.

Edmund i Juliusz de Goncourt, Dziennik, tłum. Joanna Guze, Państwowy Instytut Wydawniczy 1988, s. 115–116.

Źródło: Płaszcz zabójcy 

3 komentarze: