wtorek, 26 lutego 2013

"Powrót z gwiazd" - Stanisław Lem

„Człowiek musi jeść, pić i ubierać się; reszta jest szaleństwem.”

Powieść „Powrót z gwiazd” Stanisława Lema powstała w 1960 roku, w najlepszym, „złotym okresie”, jego twórczości, kiedy to spod jego pióra wychodziły tak znakomite książki jak „Eden”, „Niezwyciężony”, „Cyberiada”, „Głos Pana”, czy wydana rok później „Solaris”.

Nie jest to moja ulubiona książka z „Lemowego kanonu” lektur obowiązkowych, mimo to przeczytałem ją kolejny już raz z dużą przyjemnością. Poprzednio czytałem ją wiele lat temu, mogłem zatem porównać dzisiejszy jej odbiór z tamtym sprzed lat, a także z innymi książkami z gatunku SF, które zdążyłem w międzyczasie przeczytać. Z pewnością przeczytałem ją teraz bardziej dojrzale, zwracając uwagę na szczegóły, skupiając się na zupełnie czymś innym niż kiedyś.

„Powrót z gwiazd” to wizja społeczeństwa przyszłości, w życiu którego znaczącą rolę odgrywa proces betryzacji, polegający na pozbawianiu ludzi zaraz po narodzeniu wszelkich dzikich instynktów. Ludzie tacy nie są zdolni do jakichś gwałtownych reakcji, agresji, nie potrafią nawet, nie są w stanie, pomyśleć o zabiciu drugiego człowieka. Z takim społeczeństwem skonfrontowany zostaje główny bohater powieści, Hal Bregg, oraz jego koledzy astronauci wracający na Ziemię po stukilkudziesięciu latach, które minęły od momentu rozpoczęcia ich wyprawy w kosmos. Wskutek znanego paradoksu czasowego Einsteina Hal Bregg postarzał się o niewiele lat, na Ziemi natomiast minęło ich aż 127.

Powrót rodzi wiele problemów. Na Ziemi minęło wiele lat, nie żyją już ich rodzice, dziewczyny, znajomi, przyjaciele. Świat, jaki zostawili kiedyś już nie istnieje, a ten zastany jest bardzo często dla nich nie do przyjęcia. Co więcej, okazuje się, że ich wyczyn, bohaterstwo i śmierć wielu z nich są już nikomu niepotrzebne. Nowe pokolenia ludzi nie interesują się podbojami kosmicznymi, ceniąc sobie spokój, brak konfliktów i konieczności podejmowania ryzyka. Zmieniły się obyczaje, potrawy, ubrania, meble, mieszkania i środki transportu. Samochody są dostępne już tylko w antykwariatach, a książki, w postaci kryształków, czyta się w specjalnych urządzeniach. Proces betryzacji nie tylko pozbawił ludzi dzikich instynktów, ale spowodował także inne zmiany w ich życiu i psychice. Unikają wszelkiego trudu i niebezpieczeństwa, oddając się prawie wyłącznie rozrywkom i przyjemnościom.

To co bohaterom książki, przybyszom z przeszłości przeszkadza najbardziej, to paradoksalnie wszechobecna sztuczność i wygoda, sztuczne materiały, fotele, w których się nie czuje, że się w nich siedzi, wszechobecne światła i dźwięki, przeźroczyste ściany, a wszystko  jakieś miałkie i mdłe. Największa rozrywką tych ludzi jest real, coś w rodzaju gry wirtualnej, tyle, że odgrywanej w wykreowanej rzeczywistości, gdzie, jak to w grze komputerowej, nic nikomu stać się nie może. Takim „łagodnym” społeczeństwem łatwo jest sterować, szczególnie gdy używa się hipnagogu, urządzenia do uczenia się podczas snu. Podstawowe rzeczy i usługi są za darmo. Istna sielanka, żyć nie umierać. Jednak nie dla „staruszków”, którzy pamiętają dawne czasy. Trudno jest im żyć, trudno nawiązać kontakt z kobietami. Osobną sprawą jest kwestia robotów, które przejęły wykonywanie większości niebezpiecznych prac, opiekują się i usługują ludziom, nadzorując też pracę i stan samych robotów oraz decydując o likwidacji zepsutych lub przestarzałych modeli. To dosyć niepokoi Bregga. Ludzie nie potrafią zabijać, ale co z maszynami.

Sam Stanisław Lem nie bardzo lubił tę swoją książkę, uważając, że:
„Razi mnie sentymentalizm tej książki, krzepa bohaterów, papierowość bohaterki. Coś mi tam zalatuje Remarkiem z jego Trzech towarzyszy. Jest w tym jakieś gówniarstwo. A mówiąc spokojniej – autorowi nie wolno robić bohaterom przyjemności dlatego, bo im sprzyja. Romans w końcu mógł się skończyć jak w powieści, ale warunkiem koniecznym byłaby osobowość tej ukochanej narratora, a w istocie jest ona pustym miejscem. Co prawda sam problem betryzacji uważam nadal za sensowny, ale jego realizację zbytnio uprościłem. Ten świat jest zbyt płaski, jednowymiarowy. Mój obojnaczy stosunek do tej książki najlepiej widać po tym, że jednak pozwalałem ją tłumaczyć”. [1]
Trudno z Mistrzem się nie zgodzić, ale …. Dla mnie najbardziej interesujący w „Powrocie z gwiazd” jest problem obcości, obecnej w kosmosie, gdy Bregg wspomina przeżycia z wyprawy, i na Ziemi wśród jej mieszkańców, a także osamotnienia i alienacji jednostki wywołanej tą obcością. Jak tu myśleć cokolwiek o szukaniu obcych cywilizacji i kontakcie z nimi, gdy nie można się porozumieć z członkami własnej społeczności. „Powrót z gwiazd” daje dużo do myślenia, stawiając wiele ciekawych pytań natury filozoficznej i egzystencjalnej. Powieść zaczyna się w miejscu, w którym większość z utworów SF się kończy, tylko Lem postawił sobie pytanie co będzie się działo, kiedy już z tego kosmosu się wróci. Nie przypominam sobie drugiej podobnej książki, tak wśród polskich jak i zagranicznych utworów SF, także pod względem interesującego i dokładnego opisu społeczeństwa przyszłości. Jak przekonało się o tym  już wielu, nie jest to taka prosta sprawa.

O Stanisławie Lemie i jego książkach pisałem także tutaj oraz tutaj.

Stanisław Lem „Powrót z gwiazd”, Wydawnictwo Agora, 2008, s.246.

[1] Lem.pl

12 komentarzy:

  1. świetny blog, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lem to był Mistrz co się zowie! W kwestii społeczeństwa przyszłości polecam "Nowy wspaniały świat" http://andrew-vysotsky.blogspot.com/2012/09/nowy-wspaniay-swiat.html, jeśli jeszcze nie czytałeś. Dzięki za przypomnienie Lema i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Nowy wspaniały świat" oczywiście czytałem, ale dziekuję za przypomnienie :) Lema będzie więcej, bo biorę udział w wyzwaniu LEM-oriada. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię tę książkę. Mam jej pierwsze (!) wydanie. Ostało się bez okładki, niestety...

    A co do przesłania - cóż, moim zdaniem Lem się nieco rozminął z widzeniem przyszłości. Dziś, każdy niemal w naszym rozrywanym tragediami swiecie, wolałby taka rzeczywistość z "Powrotu..." niż to, co widzi i słyszy o naszej starej (nie)dobrej Ziemi.

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem szczęśliwym posiadaczem wydania czwartego. Jest taki blog, którego autorka czyta książki we wszelkiej postaci, tytuł bloga "bez oprawy". Najważniejsze jest to co w środku :) Zgadzam się, trudno powiedzieć czy nasza rzeczywistość jest lepsza od tej z "Powrotu z gwiazd", z pewnością zaś obie są lepsze od tej z "Drogi" Cormaca McCarthy'ego, przynajmniej jak na razie....

      Usuń
  5. Ja posiadam wydanie z Agory :) A co do książki, to jest to jedna z moich ulubionych powieści tego wielkiego pisarza. Bardzo podoba mi się to podkreślenie obcości, alienacji człowieka pośród przyszłego pokolenia - tak jakby Lem przekornie pytał tych wszystkich amerykańskich bajkopisarzy science fiction: jak możemy porozumieć się z waszymi zielonymi kosmitami z mackami, skoro nie możemy dogadać się z własnymi dzieciakami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :) Jak by było mało problemów z członkami własnego społeczeństwa, "wojna wciąż trwa, między bogatym i biednym, między mężczyzną i kobietą, między tymi, którzy mówią "tak" i tymi, co wiecznie przeczą". U Lema bardzo rzadko pojawiają się kobiety, a to jest ksiązka w której są obecne, tyle, że dosyć papierowe, z kobietami bohaterom książki też nie wychodzi porozumienie.

      Usuń
  6. ktoś mówił o ,,sztucznym podtrzymywaniu życia", ale widzę, że można odłączyć respirator :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłem, trafiłaś przypadkowo akurat dzisiaj na odrobinę zainteresowania, ten wyjątek potwierdza regułę :)

      Usuń
    2. wychodź częściej z biblioteki...:)

      Usuń
    3. I kto to mówi? Że niby na spacer? :) Skąd wiesz, że nie wychodzę. Widzisz, światło w oknie się nie świeci, W niektóre dni robię pieszo kilka kilometrów w drodze do klienta, nie mogę mieć prawa jazdy :)

      Usuń