niedziela, 6 stycznia 2013

"Portret wyobraźni" (4) - Wojciech Karpiński

Nabokov skarżył się, że tworzy wolno, wielokrotnie zmieniając i przepisując tekst. Jedyny wyjątek to Zaproszenie na ścięcie, powstałe w 1935 roku, podczas dwóch tygodni nieustannego przypływu inspiracji. Koszmarna fantazja z nagłymi wybuchami humoru, artystyczna antyutopia. Cincinnatus skazany zostaje na śmierć za to, że ośmielił się być nieprzezroczysty w krainie istot doskonale przejrzystych i doskonale mechanicznych. W tym świecie zbrodnia indywidualizmu karana jest unicestwieniem, ale bohater odruchem zdziwienia, refleksją zaskoczonej świadomości doprowadza koszmarnie groteskowy świat do samolikwidacji: fikcja staje się na powrót fikcją. Zaproszenie na ścięcie jest dziełem tak oryginalnym, że dobitnie pokazuje trudności związane z określeniem miejsca Nabokova w tradycji literackiej.

Krytycy domagają się niekiedy wyboru patronatu: Tołstoj czy Dostojewski? Dwa charakterystyczne ich zdaniem wzorce powieściopisarstwa: oddający każdą barwę opis jedyności chwili czy analiza charakterów i postaw? Nabokov nie da się zamknąć w żadnym z tych nurtów. Bliższa byłaby mu trzecia postawa, nazwijmy ją gogolowską, ukazująca gry wyobraźni. Nie tylko koszmary nocy, ale i zachwycenia dnia, a zwłaszcza sfery pośrednie, krainy niezbadane. Gieorgij Adamowicz, czołowy krytyk koterii paryskiej, powiedział ze złośliwością o Nabokovie-Sirinie, że jeżeli znaczna część literatury rosyjskiej wydobyła się spod Płaszcza Gogola, to Sirin wyszedł na pewno z jego Nosa. W wypadku Zaproszenia na ścięcie ta formuła wydaje się słuszna, trzeba ją tylko uzupełnić: to Gogol, który zamieszkał w Zamku Kafki i udało mu się stamtąd wydostać.

Cincinnatus powraca do życia, do prawdziwej sztuki, do prawdziwej osobowości i prawdziwej fantazji. Zaproszenie na ścięcie jest dziełem tak zaskakującym, że krytycy szukali jakiegoś zestawienia, aby je oswoić. Nabokova oburzało takie szufladkowanie. W przedmowie do angielskiego wydania wykpiwa trwający już trzydzieści lat grad porównań: Meredith, Mary McCarthy, Makar Makriński, Tołstojewski, nawet Sebastian Knight. „Jeden autor nie został wszakże nigdy wspomniany — jedyny którego wpływ w trakcie pisania tej książki muszę z wdzięcznością uznać: a mianowicie melancholijny, ekstrawagancki, mądry, dowcipny, magiczny i w ogóle cudowny Pierre Delalande, którego wymyśliłem". Zaproszenie na ścięcie poprzedzone jest mottem z Pierre'a Delalande'a: „Comme un fou se croit Dieu, nous nous croyons mortels" („Jak szaleniec uważa się za Boga, my uważamy się za śmiertelnych"). Można te słowa uznać za motto do wielu utworów Nabokova.

Powiedział kiedyś, że ze swych utworów najwyżej ceni Lolitę, ma najwięcej szacunku dla Zaproszenia na ścięcie, jednak za najważniejszy utwór rosyjski uważa Dar, drukowany w odcinkach przez „Sowremiennyje Zapiski" w latach 1937-1938 (bez czwartego rozdziału, niezwykle zabawnej biografii Czernyszewskiego, którą uznano za szarganie narodowej świętości). Powieść o powstawaniu powieści czy raczej o rodzeniu się wrażliwości literackiej, o poszukiwaniu stylu, o ambiwalencji gustów i pragnień, w dużej mierze utwór o miłości do literatury rosyjskiej. Znów powieść o artystach. Znów wirtuozeria stylu, zmieniającego punkty obserwacji, pola zainteresowań. Znów gry wyobraźni, które zostawiają czytelnika niepewnego, co jest fikcją, a co fikcyjną rzeczywistością. Dar jest może jeszcze bardziej nostalgiczny niż Wyczyn, na pewno bardziej złożony, mieniący się bogatszymi odcieniami. Poezja łączy się z ironią, wspomnienia przeszłości otwierają nowe perspektywy. Jest to wreszcie, w kolejnej warstwie, utwór o sztuce Nabokova, o wątpliwościach, jakie wzbudzała w krytykach. Bohater nie jest sobowtórem Sirina, lecz autor bawi się własnym cieniem, korzysta na tym magicznym seansie z rekwizytów własnego życia. Może żadna książka Nabokova nie jest tak swobodnie wyniosła, tak pogardliwa wobec pretensjonalności, wulgarności, głupoty, wszelkich przejawów filisterstwa. Tak czule pochylona nad darem wyobraźni. Książka o bogactwie i swobodzie ofiarowywanych przez wrażliwość — nawet wśród nędzy, przeciętności, tępoty. Będziesz wolny, otwarty na świat, wpatrzony w rojące się w tobie istoty, które czekają na powołanie do życia. Masz dar, umiejętność przepajania świata wartością. Jak go wykorzystasz? Będziesz dumny, dobry, szczodrobliwy, samotny, wierny, czuły? O, tak!

Tak zakończyło się pisarstwo Sirina. Wprawdzie opublikował jeszcze dwa fragmenty powieści Solus Rex, ale nigdy jej nie ukończył. A zapowiadało się dzieło nawet jak na Nabokova niezwykłe. Po latach, już w angielskim wcieleniu słownym, poszczególne wątki zostaną rozwinięte i przetransportowane w Bladym ogniu. Decyzję o zmianie języka artystycznego podjął jeszcze we Francji. Praca nad angielskim przekładem Camera obscura udowodniła mu, że w tej szacie słownej jego proza czuje się swobodnie. Pierwsza powieść w nowym języku, Prawdziwe życie Sebastiana Knighta, powstała w Paryżu. Przemiana musiała być niewypowiedzianie trudna. Nie znamy chyba w dziejach literatury drugiego wypadku, aby pisarz wybitny, dojrzały, tak wyczulony na materię słowa, zmieniał język, porzucał dawne narzędzia pracy i sięgał po nieznane. „Potrzeba mi było dwudziestu lat, aby wymyślić moją Rosję." Teraz zaczął pracować nad wymyśleniem nowego świata.

Wojciech Karpiński Portret wyobraźni, ze zbioru esejów W Central Parku, Warszawa 1980. Tekst według wydania IV (Wrocław 1998), s. 80-118.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz