środa, 26 grudnia 2012

Szkic snu


Czuje nagle gwałtowne pragnienie zobaczenia wuja i pospiesza przez uliczki kręte i strome, które jakby naumyślnie oddalają go od starego rodzinnego dworku. Po długim marszu (przy czym buty ma jakby przyklejone do ziemi) widzi portal i słyszy niewyraźne szczekanie psa, jeżeli to pies. W chwili gdy wchodzi po czterech zużytych stopniach i wyciąga rękę do dzwonka, który ma kształt dłoni zaciśniętej na brązowej kuli, palce dzwonka poruszają się, najpierw najmniejszy, a potem wszystkie pozostałe, powoluteńku wypuszczając brązową kulę. Kula spada, jakby była z pierza, odbija się bezszelestnie od progu i skacze mu do piersi, ale teraz to jest tłusty czarny pająk. Odpędza go desperackim ruchem ręki i w tej chwili drzwi otwierają się: stoi w nich wuj i uśmiecha się bez wyrazu, tak jakby od dłuższego czasu stał uśmiechnięty za zamkniętymi drzwiami. Wymieniają parę zdań, które robią wrażenie z góry przygotowanych, elastyczna szachownica. "Teraz muszę odpowiedzieć..." - "Teraz on powie..." I wszystko rzeczywiście tak się odbywa. Już są w jasno oświetlonej sali, wuj sięga po papierosy zawinięte w srebrny papier, podaje mu jednego. Długą chwilę szuka zapałek, ale w całym domu nie ma zapałek ani ognia pod żadną postacią; nie mogą zapalić papierosów, wygląda, jakby wuj chciał, żeby ta wizyta zakończyła się już, w końcu następuje jakieś niejasne pożegnanie w pełnym otwartych skrzyń korytarzu, przez który zaledwie można się przecisnąć.
Opuszczając dom, wie, że nie powinien odwracać się za siebie, bo... Nie wie nic więcej, ale to wie, i wymyka się szybko, z oczami utkwionymi w koniec ulicy. Powoli robi mu się lżej. Znalazłszy się u siebie, jest tak wyczerpany, że kładzie się od razu, niemal się nie rozbierając.Śni mu się, że jest w Tigre, nad Paraną, cały dzień spędza na łódce ze swoją narzeczoną i że zajadają kiełbaski w oberży Nuevo Toro.

Julio Cortazar "Opowieści o kronopiach i famach", tłum. Zofia Chądzyńska, Muza, Warszawa 1999, s. 72-73.

4 komentarze:

  1. Cortazar, mój nieśmiertelny sentyment. :)

    "Tam w głębi tkwi śmierć, lecz żyj i nie bój się. Weź zegarek w jedną rękę,palcami drugiej uchwyć prztyczek do nakręcania i powoli nim obracaj. I oto otwiera się inny wymiar,drzewa rozwijają liście, łodzie stają do regat, czas niby wachlarz samorzutnie się rozkłada, z niego kiełkuje powietrze,powiewy ziemi, cień kobiety, zapach chleba.
    Czego chcesz więcej, czego chcesz więcej?
    Prędko załóż go na rękę,pozwól mu pulsować do woli, naśladuj go zazdrośnie. Strach przeżre kotwiczkę, każda rzecz, która jest osiągalna a została zapomniana,będzie powodowała rdzewienie żył zegarka, wywołując gangrenę w chłodnej krwi jego maleńkich rubinów.
    Tam w głębi tkwi śmierć, chyba że pośpieszymy się, przybiegniemy przed nią i zrozumiemy, że to już nie ma znaczenia..."

    (J.C., "Jak nakręcać zegarek - instrukcja")

    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że mamy podobne upodobania literackie, przynajmniej w kwestii Cortazara:) Zamieściłem już kiedyś na blogu zacytowany przez Ciebie fragment, i w ogóle obawiam się, że dwie trzecie "Opowieści o kronopiach i famach". Ale co zrobić, takie przepisywanie sprawia mi prawdziwą przyjemność, a ja zwykle ulegam nałogom...

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Cortazar i Nabokov - to już są co najmniej dwa:) Zaś cytowanie takich fragmentów nigdy nie jest bezowocne. Trzymaj się inspirujących słów i razem z nimi w rok wkrocz zupełnie nowy:)

      Usuń
    3. Dzięki za pokrzepiające słowa. Życzę Ci wzajemnie tego samego:)

      Usuń