Ale kiedy
w godzinę po przebudzeniu dawał fryzjerowi wskazówki
uczesania go tak, by fryzura nie sczochrała się w
wagonie, Swann wspomniał swój sen. Ujrzał — jak je
czuł niegdyś tuż obok — bladą cerę Odety, jej nazbyt
szczupłe policzki, pociągłe rysy, podbite oczy,
wszystko to w kolejnych fazach czułości, czyniących z jego
trwałej miłości do Odety długie zapomnienie pierwotnego
jej obrazu. Przestał widzieć to wszystko od
pierwszego okresu ich stosunku, w którym z
pewnością w owym śnie pamięć Swanna zaczerpnęła dokładne
wrażenia. I z owym przelotnym chamstwem, które
nawiedzało go od czasu, jak nie był już nieszczęśliwy
i jak tym samym obniżył się jego poziom duchowy,
wykrzyknął w duchu: „I pomyśleć, że spartoliłem
kilka lat życia, że chciałem umrzeć, żem przeżył
swoją największą miłość — dla kobiety, która mi się nie podobała, która
nie była w moim typie!"
Marcel Proust "W poszukiwaniu straconego czasu. T.1 W stronę Swanna", przełożył Tadeusz Boy-Żeleński.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz