„Szczerze
mówiąc nigdy nie myślałem o literaturze jako o karierze. Pisarstwo było dla
mnie zawsze mieszaniną przygnębienia i uniesienia, torturą i rozrywką — nigdy
nie spodziewałem się dochodów. Często wszakże marzyłem o długiej i
podniecającej karierze jako nieznany kustosz kolekcji motyli w wielkim muzeum."
„Kiedy wykładałem literaturę w Cornell i gdzie indziej, wymagałem od studentów namiętności naukowca i cierpliwości poety. Jako artysta i uczony wolę wyraźny szczegół od generalizacji, obrazy od idei, ciemne fakty od jasnych symboli, odkrycie dzikiego owocu raczej niż syntetycznej marmolady."
„Z jakichś względów najżywsze wspomnienia uniwersyteckie wyniosłem z egzaminów. Wielki amfiteatr w Goldwin Smith. Egzamin od 8.00 do 10.30. Około 150 studentów — niedomyci, nie ogoleni młodzieńcy i rozsądnie przystrojone panienki. Wszechwładna atmosfera nudy i nieszczęścia. Ósma trzydzieści. Zaraźliwe pokasływania, nerwowe chrząknięcia, szelest kartek. Niektórzy męczennicy pogrążeni w medytacji z rękoma splecionymi na karku. Natykam się na osowiałe spojrzenie szukające we mnie z nadzieją i nienawiścią źródła tajemnej wiedzy. Dziewczyna w okularach podchodzi do katedry i pyta: »Profesorze Kafka, czy mamy napisać, że...? Czy też odpowiedzieć tylko na pierwsze pytanie?« Wielkie bractwo trójkowiczów, sól narodu, bez przerwy gryzmoli... Chłopcy zdejmują swetry, dziewczęta coraz szybciej żują gumę. Dziesięć minut, pięć, trzy. Kończymy."
„Twórczy artysta musi studiować dzieła swych rywali, w tym także Wszechmocnego... Wyobraźnia bez wiedzy prowadzi najwyżej na podwórko sztuki prymitywnej, dziecinnych bazgrołów na płocie, dziwactw modnych na rynku. Sztuka nigdy nie jest prosta. Wracając do moich profesorskich czasów: mechanicznie wystawiałem złe stopnie, kiedy studenci używali okropnego wyrażenia »szczery i prosty« — »styl Flauberta jest szczery i prosty« — w przekonaniu, że to najwyższa możliwa pochwała dla poezji i prozy. Kiedy podkreślałem takie zdanie, co robiłem z furią, aż ołówek darł kartkę, studenci skarżyli się, że ich zawsze tak uczono: »Sztuka jest prosta, sztuka jest szczera«. Muszę któregoś dnia wyśledzić źródło tego wulgarnego absurdu: pani nauczycielka z Ohio? Postępowy głupek w Nowym Jorku? Bo sztuka, rzecz jasna, w swych najwyższych osiągnięciach jest fantastycznie zdradliwa i złożona."
„Dzieło sztuki nie ma żadnego znaczenia dla społeczeństwa. Ma znaczenie tylko dla jednostki i tylko indywidualny czytelnik ma dla mnie znaczenie. Nie interesuję się zupełnie grupą, wspólnotą, masami i jak tam jeszcze. Choć obojętnie odnoszę się do hasła »sztuka dla sztuki« — bo jego zwolennicy, jak na przykład Oscar Wilde i różni wymuskani poeci, mieli w rzeczywistości potężne ambicje moralizatorskie i dydaktyczne — to nie ulega dla mnie wątpliwości, że dzieło wyobraźni wydostaje się ze stanu larwalnego i nie podlega działaniu rdzy nie dzięki społecznemu znaczeniu, lecz dzięki artyzmowi, tylko artyzmowi."
„Wiecie, jak powstała poezja? Zawsze wyobrażam sobie, że powstała, gdy jaskiniowy chłopiec przybiegł z powrotem do jaskini przez fantastyczną trawę wołając w biegu »wilk! wilk!« i nie było żadnego wilka. Jego pawianowaci rodzice, wielcy miłośnicy prawdy, sprawili mu oczywiście tęgie lanie, ale narodziła się poezja — fantastyczna opowieść narodziła się w fantastycznej trawie."
„Rozkosze pisania dokładnie odpowiadają rozkoszom czytania. Błogość, trafność zdania łączy pisarza i czytelnika: zadowolonego pisarza i wdzięcznego czytelnika, albo — co wychodzi na to samo — artystę wdzięcznego nieznanym mocom umysłu, które podyktowały mu układ obrazów, i artystycznego czytelnika, którego ten układ zadowala. Każdy dobry czytelnik ucieszył się w życiu kilkoma dobrymi książkami, po co więc analizować przyjemności wystarczająco znane obu stronom. Piszę głównie dla artystów, towarzyszy-artystów, naśladowców artystów. Nigdy wszakże na wykładach literatury nie potrafiłem wytłumaczyć formy dobrego czytania — faktu, że książek artysty nie czyta się sercem (serce to wyjątkowo głupi czytelnik) i nie samym umysłem, lecz umysłem i plecami. Panie i panowie, kiedy dreszcz przebiegnie wam po plecach, wiecie, co czuł autor i co chciał, żebyście czuli."
[W]: Wojciech Karpiński Portret wyobraźni, ze zbioru esejów W Central Parku, Warszawa 1980. Tekst według wydania IV (Wrocław
1998), s. 80-118.
hmmm...
OdpowiedzUsuńgotowa byłabym się spierać z Nabokovem w kilku istotnych punktach, głównie w kwestii prostot (zwłaszcza w kontekście tej Szymborsakiej), ale gdzież mnie...!
zatem dygam grzecznie i wychodzę tyłem ;-))
O jejku, literówka mi się przydarzyła, są o wiele gorsze rzeczy na świecie:) A w naszych stronach tak sie wlaśnie mówi ot co serdeńko, zamiast Szymborska - Szymborsaka, zamiast Dąbrowska - Dąbrowsaka, zamiast rower - roweryk, zamiast sweter - sweteryk:)
Usuń:))
Usuńostatnio rozmawiałam przez telefon z koleżanką, która ma dwa fakultety oraz kursa niektóre i ona kilkakrotnie, konsekwentnie powtarzała ,,perYspektywy". pomyślałam, że maczał w tym palce - a raczej szkło- jakiś peryskop, ale nie powiedziałam tego :))
wybacz litrówkę. to moja specjalność i znak rozpoznawczy ;-))
My Jaśnie Panujący w Polszcze, na Litwie, etc. etc. łaskawie wybaczamy:)
UsuńMnie też denerwują niektóre błędy, alibo też słówko "tak" dodawane przez, tak sądzę, Warszawiaków:) Maniera, moda?