wtorek, 25 grudnia 2012

Nabokov o sobie i nie tylko (1)

Mówiąc obiektywnie, nigdy nie widziałem przenikliwszego, samotniejszego, bardziej zrównoważonego szalonego umysłu niż mój.
Nabokov

„Myślę jak geniusz, piszę jak wybitny autor, a mówię jak dziecko. Kiedy na przyjęciach usiłuję zabawić ludzi dobrą historyjką, powtarzam co drugie zdanie poddając je ustnym skreśleniom i rozszerze­niom. Nawet sny, które opowiadam żonie przy śnia­daniu, są tylko pierwszymi szkicami."

„Kiedy mówi­łem, że słowami niepełnie oddaję świat myśli, chcia­łem powiedzieć, że myślę nie w słowach, lecz w ob­razach, w płynnych kolorach, w cienistych kształtach — psychiatrzy określali to w dawnej Rosji jako zimne delirium (chołodnyj bried). To poczucie mocy, doświadczane we wnętrzu osobowości, zanika, gdy piszę lub mówię. Można mi zaprzeczać, niemniej twierdzę, że moja angielszczyzna jest tylko zahukanym, niezbyt godnym zaufania świadkiem czasem cudownych, cza­sem potwornych obrazów, które usiłuję opisać."

„Jestem dumny, że nie stanowię osobiście towa­rzyskiej atrakcji. Nigdy nie byłem pijany, nigdy nie używałem uczniackich przekleństw. Nigdy nie praco­wałem w biurze ani w kopalni. Żadna wiara ni szkoła nie wywarła na mnie najmniejszego wpływu. Nic nie nudzi mnie tak, jak powieści polityczne bądź litera­tura o społecznym odniesieniu."

„Mam sobie wybierać niebiańskich sąsiadów? Cóż, miło byłoby usłyszeć zanoszącego się dziarskim śmiechem Szekspira, gdy ktoś opowiada mu, co Freud (smażący się w innych regionach) wyrabiał z jego sztukami. Byłoby zadośćuczynieniem wymaganiom sprawiedliwości zobaczyć, że H. G. Wells jest zapra­szany na więcej przyjęć pod cyprysami niż lekko podfałszowany Conrad. I chciałbym dowiedzieć się od Puszkina, czy jego pojedynek z Rylejewem w maju 1820 odbył się w parku w Batowie (późniejszy majątek mojej babki), jak to pierwszy zasugerowałem w 1964 roku".

„Wśród współczesnych pisarzy mam kilku fa­worytów — na przykład Robbe-Grillet i Borges. Jak swobodnie, jak wdzięcznie oddycha się w ich cudow­nych labiryntach! Podziwiam trzeźwość ich myślenia, poezję i przejrzystość, złudę w zwierciadłach."

„Żaden pisarz nie wywarł na mnie szczególnego wpływu, spośród żywych ani spośród umarłych, nigdy też nie należałem do żadnego ruchu czy klubu. Nawet trudno zaliczyć mnie do jakiegoś wyraźnie wytyczonego kon­tynentu. Jestem rakietą nad Atlantykiem — jak jasno, jak błękitnie jest w moim niebie, z dala od sztucznych podziałów i sztucznych ptaków."

„Moje polityczne przekonania pozostały od mło­dości twarde i niezmienne jak odwieczne skały. Są aż banalne w swej klasyczności. Wolność mowy, wol­ność myśli, wolność sztuki. Społeczna i ekonomiczna struktura idealnego państwa mało mnie interesuje. Mam skromne pragnienia. Wizerunki głowy państwa nie powinny przekraczać rozmiarów znaczka pocztowego. Żadnych tortur ani egzekucji. Muzyka tylko przez słuchawki albo w filharmoniach."

„Wspaniały paradoks demokracji polega na tym, że choć kładzie się nacisk na władzę ogółu i równość szans, to spe­cjalne, niezwykłe korzyści czerpie z tej sytuacji jed­nostka. Etycznie członkowie demokracji są równi, du­chowo każdy ma prawo być tak odmienny od swego sąsiada, jak mu się tylko podoba. Zważywszy wszy­stko razem, kiedy mówimy »demokracja«, mamy może na myśli nie tyle określoną organizację, model wspól­noty, ile subtelną równowagę między nieograniczony­mi przywilejami każdej jednostki, a ściśle równymi prawami wszystkich ludzi."

„Powszechne rozumienie terminu »nowoczesny świat« jako czegoś stale spowijającego nas jest abs­trakcją... W moim rozumieniu świat prawdziwie no­woczesny to świat tworzony przez artystę, to jego własne miraże, które stają się nowym mirem (świat po rosyjsku), bo artysta zrzuca z siebie starą skórę, otaczający go świat. Mój miraż dokonuje się na mojej prywatnej pustyni, suchym, lecz rozpalonym miejscu, gdzie do pnia samotnej palmy przywieszono znak »Zakaz wjazdu dla karawan«. Oczywiście istnieją po­czciwe umysły, które zostaną gdzieś zaprowadzone przez karawany fundamentalnych idei — do cieka­wych bazarów, do fotogenicznych świątyń. Ale nieza­leżny powieściopisarz nie może dużo zyskać towarzy­sząc tym wyprawom."

„Wiem jasno, co budzi moją odrazę: głupota, ucisk, zbrodnia, okrucieństwo, muzyka rozrywkowa. Moje namiętności należą do najintensywniejszych, ja­kie znane są człowiekowi: pisanie i łowienie motyli."

[W]: Wojciech Karpiński Portret wyobraźni, ze zbioru esejów W Central Parku, Warszawa 1980. Tekst według wydania IV (Wrocław 1998), s. 80-118.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz