czwartek, 13 grudnia 2012

"Moje pokolenie wierzyło w książki"

"Moje pokolenie zaczytywało się w książkach na śmierć. Co gorsza, moje pokolenie wierzyło w książki. Wy, którzy spokojnie i ze znudzeniem przerzucacie kartki dzieł markiza de Sade w kawiarni, na zebraniu partyjnym albo czekając na spowiedź, nie możecie sobie wyobrazić, ile mnie kosztowało zdobyć tom Żeromskiego i po cichu, ukradkiem, połknąć go tak, żeby nikt nie widział. W moich okolicach, w moich sferach czytanie książek to był pierwszy, a może ostatni stopień do piekieł. Moi mentorzy życiowi traktowali książkę jak szatana.
Więc te książki, które były oknem na świat i oknem w niebie, połykaliśmy gorączkowo w dzień i w nocy kryjąc się przed najbliższymi. I każdą książkę przechorowaliśmy ciężko, bo wierzyliśmy każdej książce.
Kiedy spadła pierwsza bomba na Wilno, ja wypełzłem na świat, na niewielki, prowincjonalny świat wileński, opity ambrozją książkową jak pijawka krwią.
A z tych naszych polskich, polsko-polskich i nadpolskich książek wyrywaliśmy niczym główną stronicę jeden jątrzący się imperatyw: umrzeć za Polskę".

Tadeusz Konwicki, Kalendarz i klepsydra, Czytelnik, Warszawa 1976, s. 62-63.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz