Teatrzyk Zielona Gęś ma zaszczyt przedstawić:
IDIOTĘ
IDIOTA:
(monolog):
Dziś oczywiście znów spałem cały dzień. A dlaczego? Bo oczywiście byłem poprzedniej nocy "Pod Aniołkami" i oczywiście zalałem się. Pod te aniołki. Ale dlaczego zalałem się? Zalałem się z rozpaczy i z protestu, czyli świętego oburzenia. Bo ja protestuję przeciwko temu, co się dzieje.
(goli wódę i obęcwala sie do reszty)
Bo Wacio twierdzi, że wywożą spinacze. co proszę? Spi-na-cze! Miliardy wagonów ze spinaczami jadą na wschód. Słyszycie? A my zostaniemy bez spinaczy. Więc jeżeli oczywiście teraz np. będę chciał spiąć coś z czymś, to oczywiście mowy nie ma, bo wywieźli. bo tak nas wykantowali. Kantu-kantu z amarantu. A jeszcze Wacio twierdzi, że piasku dosypują do spinaczy. Więc gdyby np. połknąć garść spinaczy z piaskiem, to oczywiście naturalnie śmierć w męczarniach, czyli mówiąc naukowo, angelologiczna agonia. Ja się załamuję.
(załamuje się)
A z tą demokratyczną ortografią? Przepraszam, to jak się dzisiaj pisze: "ucho" czy "ócho"? Nikt nie wie i wszyscy się boją. A ja się nie boję. Ja jestem gotów umrzeć za ortografię. cyk i gotowe. Oto moja pierś grottgerowska. Tomasz, karabelę. Szumiały mu echa kawiarni. a ten Gałczyński to cynik i Trembecki demokracji. Polsko, buzi!
(umiera automatycznie)
NAGROBEK
TUTAJ LEŻY IDIOTA,
WSZYSTKICH DURNIÓW MASKOTA.
UMARŁ W OSTATNI WTOREK.
PRZECHODNIU, ZMÓW PACIOREK.
PRZECHODZIEŃ
Nie mam czasu, bo idę do pracy.
Kurtyna
Konstanty Ildefons Gałczyński "Teatrzyk Zielona Gęś", Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2009, s. 220-221.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz