Teatrzyk Zielona Gęś ma zaszczyt przedstawić
DWÓCH POLAKÓW
Występują:
SANDWICZ, SKOCZWISKI
SKOCZWISKI:
Ja pana wykończę.
SANDWICZ:
A ja pana.
SKOCZWISKI:
Co? Dokumenty!
SANDWICZ:
Legitymacja!!
SKOCZWISKI:
Czy pan wie, kto ja jestem?
SANDWICZ:
A czy pan wiesz, z kim masz zaszczyt?
SKOCZWISKI:
Nie wiem, ale sądząc z pańskiego plugawego wyglądu, przypuszczam, że nie słyszał pan nawet o Heraklicie z Efezu.
SANDWICZ:
Nie. Mam w Efezie pańskiego Heraklita. Precz z Heraklitem z Efezu!
SKOCZWISKI:
Co? Niech żyje Heraklit z Efezu!
SANDWICZ:
(daje mu w twarz)
SKOCZWISKI:
Jak?
(daje mu w twarz)
Pauza dziejowa.
SANDWICZ:
Czy pana boli?
SKOCZWISKI:
O tak. Cierpię.
SANDWICZ:
I ja. Cierpimy. A znowu na jednej mapie nas nie było.
SKOCZWISKI:
Niemożliwe.
SANDWICZ:
Znowu intrygi.
SKOCZWISKI:
Przeklęta Europa.
SANDWICZ:
Ma pan lusterko? Czuję, że jagody* mi puchną.
SKOCZWISKI:
I mnie. Dobrze by było jakiś gorący kompres. Ma pan kuchenkę elektryczną?
SANDWICZ:
Mam, ale kontakt zepsuty.
SKOCZWISKI:
(jadowicie)
Był to pewnie pański jedyny kontakt z rzeczywistością.
SANDWICZ:
To nie pański interes. A kuchenki też nie ma. Zgubili.
SKOCZWISKI:
Kto zgubił?
SANDWICZ:
Nie wiem. Ot, zgubili i koniec. Od kuchenki został mi tylko sznur.
SKOCZWISKI:
(jak echo)
Ostał ci się ino sznur.
Światła ciemnieją; wiatr.
Kurtyna
* Uwaga dla czytelników zagranicznych: jagody po staropolsku policzki.
Konstanty Ildefons Gałczyński "Teatrzyk Zielona Gęś", Iskry, 2009, s. 19-21.
czy ostatni Sandor Marai zaginął przypadkowo? nie ma go, a pamiętam, że był. hm...
OdpowiedzUsuńSandor Marai krąży sobie gdzieś tam w zaświatach i patrzy na nas z góry:) Nie zaginął, tylko sobie coś przypadkowo nacisnąłem. Będzie zgodnie z rozkładem jazdy, któren to przygotowany mam na najbliższy miesiąc:) Zapraszam jutro, będzie coś o Vivian Darkbloom (tzn. sama o sobie będzie mówić):)
Usuńszkoda, że nie dziś jak mam wolne, bo jutro znów mam gości :P
Usuńps. odnośnie rozkładu jazdy, to na Ptasiej każdy kurs jest niespodzianką dla mnie samej :)