środa, 14 listopada 2012

Faktotum (1) - Charles Bukowski



Powieściopisarz nie tęskni za widokiem lwa jedzącego trawę. Wie on bowiem, iż jeden i ten sam Bóg stworzył wilka i jagnię, po czym uśmiechnął się, „widząc, że to było dobre”.
André Gide

1

Przyjechałem do Nowego Orleanu o 5 rano. Padało. Posiedzia­łem trochę na dworcu autobusowym, ale ludzie działali na mnie tak przygnębiająco, że wziąłem walizkę, wyszedłem na deszcz i ruszy­łem przed siebie. Nie wiedziałem, gdzie są domy z pokojami do wynajęcia, gdzie jest dzielnica ubogich.
Moja tekturowa walizka zupełnie się już rozlatywała. Swego czasu była czarna, ale jej czarne obicie zaczęło się łuszczyć, odsła­niając żółtą tekturę. Próbowałem kiedyś temu zaradzić i posmaro­wałem te żółte łaty czarną pastą do butów. I gdy wędrowałem teraz w tym deszczu, pasta zaczęła się rozpuszczać, a ja nie zauważyłem tego i przekładając walizkę z ręki do ręki, na obu nogawkach porobiłem sobie czarne smugi.
No i dobra. W każdym razie było to jakieś nowe miasto. Może mi się powiedzie.
Deszcz przestał padać i wyszło słońce. Byłem w dzielnicy czarnych. Szedłem wolno przed siebie.
- Hej! Biały menelu!
Postawiłem walizkę na ziemi. Na schodkach ganku siedziała wysoka mulatka i machała w powietrzu nogami. Była całkiem w porządku.
- Sie masz, biały menelu!
Nie odezwałem się ani słowem. Stałem po prostu i patrzyłem na nią.
- Miałbyś ochotę na dupę, biały menelu?
Robiła sobie ze mnie pośmiewisko. Założyła udo na udo i wierzgała stopami w powietrzu. Miała ładne nogi, buciki na wysokich obcasach, wierzgała tymi nogami i śmiała się. Podniosłem walizkę i ruszyłem dróżką w jej stronę. Idąc pod górkę, zauważyłem, że w oknie, na lewo ode mnie, odsunęła się nieznacznie firanka. Zo­baczyłem twarz jakiegoś czarnego mężczyzny. Wyglądał jak Jersey Joe Walcott. Zawróciłem więc, zszedłem w dół na chodnik, a gdy oddalałem się ulicą, długo jeszcze słyszałem za sobą jej śmiech.

Charles Bukowski "Faktotum" (Factotum), przełożył Jan Krzysztof Kelus, Noir Sur Blanc, 1998.

2 komentarze:

  1. kto wie? może i do Bukowskiego mnie przekonasz, skoro z Hłaską Ci się udało.
    jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ten facet po prostu potrafił sprzedać własne umiłowanie mocnych trunków. owszem, w poezji potrafi być całkiem niezły, ale cała reszta wydaje mi się jedynie tanim chwytem polegającym na epatowaniu czytelnika. owszem, niechby mnie epatował, ale chciałabym zobaczyć pod tym jakiś głębszy przekaz - bo tylko wówczas to ma jakiś sens - a nie potrafię :(
    ale może Ci się uda, kto wie? :)

    ps. przepraszam za śmieci, ale musiałam coś poprawić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznałam Ci nominację na Liebster Blog.
    Dziękuję, że jesteś.
    Szczegóły u mnie:
    http://zielonowglowie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń