czwartek, 11 października 2012

Listy pisarzy - Gustaw Flaubert

Louise Colet
Listy Gustawa Flauberta do Luise Colet

(...) List otrzymany dziś rano jest na stole, między moim ostatnim zdaniem a tym, którego jeszcze nie skończyłem; dopiero co znów go odczytałem, aby cię ujrzeć ponownie bardziej z bliska i poczuć mocniej twój zapach. - Myślę o pozie, jaką musiałaś mieć pisząc go, i o zamyślonych spojrzeniach rzucanych podczas odwracania kartek. - To dzieje się pod tą lampą, która oświetlała nasze pierwsze pocałunki, i na tym biurku, gdzie piszesz swoje wiersze. Zapal wieczorem swą alabastrową lampę; popatrz na jej światło białe i blade, przypominając sobie ten wieczór, kiedyśmy się pokochali. Powiedziałaś mi, że nie chcesz więcej jej używać. - Czemu? Ona się wiąże jakoś z nami. Lubię ją (...). Miłość, jak i reszta, jest tylko pewnym sposobem widzenia i czucia. To jest punkt widzenia nieco wyższy, nieco szerszy; odkrywa się w nim nieskończone perspektywy i horyzonty bez granic (...). Kocham na swój sposób, więcej czy mniej od ciebie? Bóg to wie. Ale kocham cię, tak, i gdy mi mówisz, że może zrobiłem dla pospolitych kobiet to, co robię dla ciebie, wiedz, iż nie zrobiłem tego dla nikogo, nikogo - przysięgam ci. - Jesteś jedyną i pierwszą osobą, dla której jedynie mogłem odbyć podróż i którą kochałem na tyle, żeby to zrobić (ponieważ jesteś pierwszą, która mnie kocha tak, jak ty mnie kochasz). Przed tobą żadna inna nie płakała takimi samymi łzami i nie patrzyła na mnie tym czułym i smutnym wzrokiem. Wspomnienie środy jest moim najsłodszym miłosnym wspomnieniem. To ono, gdybym jutro został starcem, kazałoby mi żałować życia.
Dziękuję za przesłanie listu Filozofa. Zrozumiałem sens tej przesyłki. To jeszcze jeden hołd, który mi składasz, ofiara, którą gotowa jesteś ponieść dla mnie. To tak, jakbyś mi powiedziała: "Jeszcze jeden, którego składam u twych stóp: zobacz, jak mi na nim nie zależy, gdyż ciebie kocham". - Dajesz mi wszystko, biedny aniele, swoją sławę, swoją poezję, swoje serce, swoje ciało, miłość mężczyzn, którzy cię pożądają; szafujesz dla mnie swoimi bogactwami, by mi sprawić zadowolenie i nasycić moją dumę. A więc bądź kontenta: jestem szczęśliwy i dumny z ciebie. Tak, szczęśliwy, powtarzam to: gdy myślę o tobie, ogarnia mnie niewymowna tkliwość.

Croisset, Sobota wieczorem
24 kwietnia 1852

(...) Piszesz mi, że posłałem ci ciekawe refleksje o kobietach i że im trudno być sobą (kobietom). To prawda; tak się je uczy kłamać, opowiada im się tyle kłamstw! Nikt nigdy nie jest w stanie powiedzieć im prawdy i gdy, na swoje nieszczęście, ktoś jest szczery, są rozjątrzone takim dziwactwem! Zarzucam im zwłaszcza ich potrzebę poetyzowania. Mężczyzna kochający swą praczkę będzie z nią zaznawał rozkoszy, mimo iż będzie wiedział, że jest głupia; ale jeżeli kobieta kocha prostaka, jest to zapoznany geniusz, dusza wybrana itd., tak iż wskutek tej wrodzonej skłonności do zezowania nie widzą one prawdy, gdy ją się spotyka, ani piękna tam, gdzie ono się znajduje. Ta niższość (która jest z punktu widzenia miłości samej w sobie wyższością) jest przyczyną zawodów, na które tak się skarżą! Żądać, aby na jabłoniach rodziły się pomarańcze, to ich pospolita choroba. Luźne maksymy: kobiety nie są szczere wobec samych siebie; nie przyznają się do swych zmysłów; biorą swą d... za swe serce, myślą, że księżyc jest stworzony do oświetlania ich buduaru. Cynizmu, który jest ironią występku, brak im; albo gdy są cyniczne, to udają. Kurtyzana jest mitem. Nigdy kobieta nie wymyśliła rozpusty. Ich serce jest fortepianem, na którym mężczyzna, egoistyczny artysta, z lubością wygrywa arie, gdzie może zabłysnąć, i wszystkie klawisze mu odpowiadają. W stosunku do istotnej miłości kobieta nie ma zakamarków, nie chowa niczego dla siebie, jak my, którzy w naszych wszystkich hojnych wylewach uczucia zachowujemy jednak zawsze in petto trochę uciułanego grosza na nasz wyłączny użytek... (...).  Moje podróże do Paryża, dla których jedyną przynętą jesteś już tylko ty, są w moim życiu niczym oazy, do których dążę, by ugasić pragnienie. (...)

3 komentarze:

  1. Gdy myślę o Flaubercie, ogarnia mnie niewymowna tkliwość. Po prostu uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma w sobie, jak na pisarza, coś bardzo ludzkiego, cierpiącego, biednego. Zawsze gdy myślę Flaubert, pojawia mi się przed oczami pokaźna sylwetka, pochylony nad biurkiem, z mozołem, z potem na czole poprawiający te kilka zdań, które dzisiaj napisał, i ciągle z nich niezadowolony. Do tego człowiek wielu sprzeczności. Kiedyś jego książki niezmiernie mnie nudziły, ale teraz poprzez jego biografię, odkrywam je na nowo. I dobrze, że Colet nie spaliła tych listów. Światowa literatura poniosła by niezmierną stratę:)

      Usuń
    2. Nie wiem, czy dobrze, pamiętam, ale ona chyba też miała literackie zainteresowania i próbowała pisać, więc potrafiła docenić te listy i na szczęście ich nie zniszczyła.
      Bardzo podobnie odbieram Flauberta. I te jego smutne oczy!

      Usuń