niedziela, 28 października 2012

Bo tylko film nadaje życiu znaczenie

Ten film oglądałam przez całe życie, choć nigdy do końca. Mogłaby niemal rzec: Ten film jest moim życiem! Miała dwa, może trzy lata, gdy Matka zabrała ją tam po raz pierwszy. To jej najwcześniejsze wspomnienie, i jakże ekscytujące! Graumans Egyptian Theatre przy Hollywood Boulevard. Wiele lat wcześniej, nim mogła pojąć chociażby najbardziej podstawowe zasady, jakimi się rządzi opowieść filmowa. Chłonęła jak zaczarowana ruch, bezustanne falowanie płynnego ruchu na olbrzymim ekranie nad głową. Jeszcze nie mogła pomyśleć: To jest ten sam wszechświat, w którym odbywa się projekcja niezliczonych i niemożliwych do nazwania form życia. Ileż to razy w latach straconego dzieciństwa i w latach dojrzewania będzie wracała do tego filmu z tęsknotą, rozpoznając go od razu, mimo rozmaitości tytułów i wielości aktorów. Zawsze bowiem pojawiała się w nim Jasnowłosa Księżniczka. I zawsze zjawiał się Ciemnowłosy Książę. Splot okoliczności popychał ich ku sobie i rozłączał, znowu zbliżał i ponownie rozłączał, póki - gdy film zbliżał się do końca, a muzyka osiągała punkt kulminacyjny - nie padli sobie namiętnie w ramiona. Co jednak nie zawsze było równoznaczne ze szczęśliwym zakończeniem. Zakończenie bywało niewiadomą. Zdarzało się, że jedno klękało przy łożu drugiego i pocałunek kochanków zwiastował śmierć. Nawet jeśli on (lub ona) przeżywał śmierć ukochanej (ukochanego), człowiek wiedział już, że życie przestało mieć jakikolwiek sens. Bo tylko film nadaje życiu znaczenie. I nie istnieje opowieść filmowa bez zaciemnionej sali kinowej. Ależ to denerwujące, nigdy nie obejrzeć zakończenia! Gdyż zawsze coś przeszkadzało, układało się nie tak. A to powstawało jakieś zamieszanie i zapalano światła; a to odzywał się alarm przeciwpożarowy (bez żadnego ognia? czy może był ogień? pewnego razu wydawało się jej, że czuje zapach dymu) i wszystkich proszono do wyjścia; kiedy indziej sama była już spóźniona na spotkanie i musiała wyjść; albo zasypiała w fotelu i traciła zakończenie, budziła się oślepiona jaskrawymi światłami, wokół zaś nieznajomi podnosili się i kierowali do drzwi. Już koniec? Jak to możliwe?

Nawet jako dojrzała kobieta wciąż poszukiwała tego filmu. Wchodziła ukradkiem do kina w jakiejś podrzędnej dzielnicy lub w nie znanym jej miasteczku. Cierpiała na bezsenność, zdarzało się więc, że kupowała bilet na seans nocny. Zdarzało się też, iż kupowała bilet na pierwszy seans danego dnia, czyli przed południem. Nie uciekała od własnego życia (choć to życie przysparzało jej coraz więcej kłopotów, tak jak każde dorosłe życie), ale znajdowała chwilę wytchnienia, umieszczając się niejako w nawiasie owego życia, zatrzymując czas w taki sposób, w jaki dziecko może po wstrzymać ruch wskazówek zegarka: siłą. Wchodziła do mrocznej sali kinowej (często pachnącej zatęchłym popcornem, płynem do włosów, środkami do dezynfekcji), podniecona jak młoda dziewczyna pragnąca ujrzeć na ekranie jeszcze raz Och, kolejny raz!
jeszcze jeden raz! śliczną kobietę o blond włosach, która wygląda, jakby się w ogóle nie starzała, która ma ciało jak każda inna kobieta, ale posiada także niepowtarzalny wdzięk, jakiego żadna zwyczajna kobieta nie ma, która promienieje blaskiem po chodzącym nie tylko z jej lśniących oczu, ale z każdego kawałeczka skóry. Duszą moją jest skóra. Inna dusza nie istnieje. Dostrzegacie we mnie obietnicę ludzkiej radości. Ona, która wślizguje się do kina, wybiera fotel w rzędzie blisko ekranu i bez reszty poświęca uwagę filmowi, który sprawia wrażenie jednocześnie znanego i nieznanego, jak niezbyt dobrze zapamiętany, lecz uporczywie powracający sen.


Wraz z upływem lat zmieniają się kostiumy aktorów, fryzury, nawet twarze i głosy, ale jest w stanie przypomnieć sobie - niezbyt wyraźnie, tylko we fragmentach - utracone emocje, samotność dziecięcego wieku, którą tylko częściowo łagodził olbrzymi ekran. Inny świat do zamieszkania. Gdzie? Nadszedł taki dzień, nadeszła taka godzina, kiedy uświadomiła sobie, że Jasnowłosa Księżniczka - która jest taka piękna, ponieważ jest taka piękna i ponieważ jest Jasnowłosą Księżniczką - zmuszona jest szukać w oczach innych potwierdzenia swego istnienia. Nie możemy być tacy, jakimi nas widzą, jeżeli nikt nas nie widzi. Prawda? Niepokój dorosłości i rosnące przerażenie. Ta opowieść filmowa jest skomplikowana i pogmatwana, choć zarazem znajoma albo prawie znajoma. Może została źle zmontowana. Może ma drażnić. Może retrospekcje mieszają się z teraźniejszością. Albo z przyszłością! Zbliżenia Jasnowłosej Księżniczki wydają się zbyt intymne. Pragniemy obserwować innych z zewnątrz, nie chcemy, aby nas wciągano do środka. Gdybym tak mogła powiedzieć: Proszę bardzo, oto ja! Ta kobieta, stworzenie na ekranie, oto kim jestem. Ale ona nie zna zakończenia. Nigdy nie widziała ostatniej sceny, nigdy nie obejrzała, jak na ekranie przesuwają się napisy końcowe. W tym właśnie, w momencie wykraczającym poza ostatni pocałunek, tkwi klucz do tajemnicy filmu - wie o tym. Tak samo klucz do tajemnicy życia stanowią organy ludzkiego ciała, usunięte podczas sekcji zwłok. Lecz nadejdzie taki czas, może to się zdarzy tego właśnie wieczoru, gdy nieco zadyszana sadowi się w obitym pluszem, starym, przybrudzonym fotelu w drugim rzędzie starego kina w zrujnowanej dzielnicy miasta, pod stopami czuje wybrzuszoną niczym kula ziemska lepką podłogę, do której przyklejają się podeszwy jej drogich butów; publiczność jest nieliczna, rozproszona, złożona przeważnie z samotnych osób; z ulgą sobie uświadamia, że w przebraniu (ciemne okulary, porządna peruka, płaszcz przeciwdeszczowy) nikt jej tam nie rozpozna i że nikt z jej znajomych nie domyśla się, gdzie jest ani gdzie mogłaby być.

Tym razem obejrzę to do samego końca. Właśnie tym razem. Dlaczego? Nie miała pojęcia. Bo akurat naprawdę ktoś gdzieś na nią czeka, już się spóźniła o parę godzin, niewykluczone, że jakiś samochód miał ją zawieźć na lotnisko, chyba że spóźniła się już o parę dni albo nawet tygodni; bo jako osoba dorosła buntuje się przeciwko czasowi. Czymże jest czas, jak nie tym, czego oczekują od nas inni? Grą, w którą grać nie chcemy. O, właśnie zauważyła, że także Jasnowłosą Księżniczkę czas zbił z tropu. Zbiła ją z tropu fabuła filmu. Człowiek otrzymuje sygnały od innych. Co się dzieje, jeśli nikt z otoczenia ich nie wysyła? Jasnowłosa Księżniczka w tym filmie nie jest już świeża jak wiosenny kwiat, ale oczywiście wciąż piękna, bladolica i promienna, kiedy wychodzi z taksówki wprost w otwartą przestrzeń ulicy; dla niepoznaki włożyła duże przeciwsłoneczne okulary, perukę z gładkimi ciemnymi włosami i płaszcz, który mocno ścisnęła paskiem; kamera śledzi ją z bliska: ukradkowe wejście do kina, zakup biletu, zajęcie miejsca w drugim rzędzie. Ponieważ jest Jasnowłosą Księżniczką, inni widzowie oczywiście zerkają na nią, lecz jej nie rozpoznają; może jest zwyczajną kobietą, wprawdzie piękną, ale nieznajomą. Po rozpoczęciu seansu zdejmuje okulary przeciwsłoneczne i bez reszty pogrąża się w filmie. Musi odchylić głowę do tyłu, aby dobrze widzieć ekran. Patrzy do góry z miną wystraszonego dziecka. Światło z ekranu kołysze się na jej twarzy jak refleksy słońca na wodzie. Zapatrzona, zupełnie nie wie, że Ciemnowłosy Książę szedł za nią do kina; kamera zajmuje się nim przez kilka długich, pełnych napięcia minut; mężczyzna stoi za postrzępioną aksamitną zasłoną przy bocznym rzędzie krzeseł. Jego przystojna twarz ginie w cieniu. Jej wyraz podpowiada, że w końcu musi się coś wydarzyć. Mężczyzna ma na sobie ciemny garnitur, ale nie włożył krawata, na głowie zaś lekko przekrzywiony filcowy kapelusz. Na sygnał muzyczny szybko podchodzi i pochyla się nad nią, nad samotną kobietą w drugim rzędzie. Szepcze coś do niej, ona odwraca się przejęta. Wydaje się rzeczywiście zdziwiona, choć na pewno zna scenariusz: w każdym razie do tej chwili i może nieco w przyszłość. Ukochany! To ty. Nigdy nie było nikogo prócz ciebie.

W migoczącym świetle bijącym od olbrzymiego ekranu twarze kochanków są pełne wyrazu - kochanków, którzy są posłańcami z minionych bezpowrotnie czasów wspaniałości. Jakby, choć pomniejszeni i śmiertelni, musieli grać tę scenę do końca. Będą grać tę scenę do końca. On śmiało chwyta ją za szyję, unieruchamia. Panuje nad nią, bierze ją w posiadanie. Jakże silne są jego palce, jakże zimne; dziwne i szkliste lśnienie jego oczu, nigdy nie widziała ich z bliska. Ale ona kolejny raz wzdycha i podnosi swą doskonałą twarz w oczekiwaniu na pocałunek Ciemnowłosego Księcia.

Joyce Carol Oates "Blondynka"

4 komentarze:

  1. A wlasnie koncze czytac "Blondynke"... ;-)).

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam kiedyś tę książkę, bardzo mi się spodobała. A dzisiaj, skuszona Pana pochlebnymi opiniami, zakupiłam ,,Lolitę" :) Niedługo zaczynam czytać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że zachęciłem kolejną osobę:) Jeżeli tylko nie spodziewa się Pani po Lolicie powieści pornograficznej, obyczajowej lub kryminalnej, lecz czegoś więcej, to myślę, że zakup był udany, a lektura sprawi wiele przyjemności, i to nie jeden raz:) Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń