sobota, 4 sierpnia 2012

O powstawaniu gatunków

Jarosław Haszek
"Mogę powiedzieć, że starałem się jak mogłem, i swój rządowy program w tym organie wypełniałem na miarę swoich zdolności, doszedłem nawet do przekonania, że moje artykuły przewyższają moje zdolności. Pragnąc czytelnikom dać  coś absolutnie nowego, wymyślałem zwierzęta... Wychodziłem z założenia, że na przykład słoń, tygrys, lew, małpa, kret, koń, świnia itp. to stworzenia od dawna już każdemu czytelnikowi "Świata Zwierząt" doskonale znane i trzeba go wstrząsnąć czymś nowym, nowymi odkryciami, toteż zrobiłem próbę z wielorybem siarkobrzuchym. Mój zupełnie nowy gatunek wieloryba był wielkości dorsza i miał pęcherz napełniony kwasem mrówkowym oraz specjalną odbytnicę, przez którą mój wieloryb siarkobrzuchy z hukiem wypuszczał na małe rybki, które chciał pożreć, trujący kwas odurzający, nazwany później przez uczonego angielskiego... no, teraz już nie pamiętam, jakie mu dałem nazwisko, kwasem wielorybim. Tran z wielorybów wszyscy dobrze znali, ale nowy kwas wzbudził zainteresowanie kilku czytelników, którzy dopytywali się o firmę wytwarzającą ten kwas. Możecie mi wierzyć, że czytelnicy "Świata Zwierząt" to ludzie bardzo ciekawi.

Wkrótce po wielorybie siarkobrzuchym odkryłem jeszcze cały szereg innych zwierząt. Były to między innymi: anielak wykrętny, ssak z rodziny kangurów, bykowół jadalny, praszczur krowy, jagodnik ochlaptus, którego zaliczyłem do rodziny szczurów wymoczkowatych. Ilość nowych zwierząt rosła z każdym dniem. Sam byłem niezwykle zaskoczony moimi zdolnościami w tej dziedzinie. Nigdy przedtem nie przychodziło mi nawet do głowy, że trzeba tak bardzo faunę uzupełnić i że Brehm tyle zwierząt w swoim dziele "Życie Zwierząt" pominął. Czy wiedział coś Brehm i wszyscy jego następcy o moim nietoperzu islandzkim, "gacku niezawisłym", czy o moim kocie domowym z wierzchołka Klimandżaro, noszącym nazwę: "jeleniuch prychliwy odgórny"? Czy mieli dotychczas biologowie pojęcie o pchle inżyniera Kuhna, którą odkryłem w bursztynie, i która była całkiem ślepa, ponieważ żyła na podziemnym prehistorycznym krecie, także ślepym, ponieważ z jego prababką jak pisalem, spokrewnił się odmieniec jaskiniowy z Jaskini Postojenskiej, która w owych czasach sięgała aż do dzisiejszego Morza Bałtyckiego?

To błahe zdarzenie wywołało wielką polemikę między "Czasem" a "Czechem", ponieważ "Czech" cytując w swoim felietonowym przeglądzie prasy mój artykuł o odkrytej przeze mnie pchle oświadczył: "Co Bóg czyni, dobrze czyni". Oczywiście "Czas" z niezbitym realizmem rozniósł w drobny pył moją pchłę i przy okazji wielebnego "Czecha", i od tej pory moja szczęśliwa gwiazda wynalazcy i odkrywcy nowych zwierząt zdawała się mnie opuszczać. Abonenci "Świata Zwierząt" zaczęli się niepokoić. Przyczyniły się do tego różne moje drobne wiadomości o pszczelarstwie i drobiarstwie, w których rozwijałem zupełnie nowe teorie; to one wywołały istne przerażenie, bo po moich prostych radach trafił szlag niejakiego pana Pazurka, znanego pszczelarza, i wyginęły pszczoły na Szumawie i Podkarkonoszach. Na drób przyszedł pomór, słowem, zdychało wszystko. Abonenci pisali listy z pogróżkami i zwracali pismo".

Jarosław Haszek "Dole i niedole dzielnego żołnierza Szwejka", przeł. Józef Waczków, Tom I i II, Książka i Wiedza, Warszawa 1991, s.379-381. 

2 komentarze:

  1. w wieku szkolnym wymyśliłam ,,nosokartoflastość wyłupiastą" jako przypadek zwierzęcia, które miało być bardzo podobne do mojej starszej siostry :))
    ps. wyganiała mnie ze swojego pokoju ;(

    OdpowiedzUsuń