piątek, 29 czerwca 2012

Zostaw to, książki są niebezpieczne


"Co roku ofiarowuję przynajmniej pięćdziesiąt książek studentom, ale nie udaje mi się ustrzec przed dodaniem nowej półki, następnego podwójnego rzędu woluminów, książki przesuwają się po domu, milczące, niewinne. Nie potrafię ich powstrzymać. Zadawałem sobie wielokrotnie pytanie, po co trzymam książki, które tylko w jakiejś dalekiej przyszłości mogą mi się przydać, tytuły odległe od moich zwykłych zainteresowań, takie, które kiedyś przeczytałem i które przez wiele lat nie otworzą ponownie swoich stron. Może nawet nigdy! Ale jak pozbyć się na przykład Zewu krwi, nie niszcząc jednocześnie jednej z cegieł dzieciństwa, czy Greka Zorby, który pieczęcią płaczu położył kres mojej młodości, Dwudziestej piątej godziny i tylu innych, relegowanych przed laty na najwyższe półki, gdzie leżą nietknięte i milczące, ze świętą wiernością, którą przypisujemy sobie. Często jest mi trudniej pozbyć się jakiejś książki niż zdobyć nową. Tomy przylepiają się do półek w tym pakcie konieczności i zapomnienia, jakby były świadkami pewnej chwili w naszym życiu, do której nie powrócimy. Ale podczas gdy tam nadal są, uważamy je za część nas samych. Nieraz spostrzegłem, że ludzie odnotowują dzień, miesiąc i rok, kiedy czytali jakąś książkę; budują coś w rodzaju sekretnego kalendarza. Inni piszą swoje nazwisko na pierwszej stronie, zanim komuś książkę pożyczą, zapisują w kalendarzyku, komu ją pożyczyli, i dodają datę. [...] Nikt nie chce stracić książki. Wolimy zgubić pierścionek, zegarek czy parasol niż książkę, której już nie będziemy czytali, ale która zachowuje, w samym brzmieniu tytułu, jakąś dawną i być może utraconą emocję".[1]

"Gromadzi je pan na półkach i wydają się jakąś sumą, ale, proszę wybaczyć, to iluzja. Zgłębiamy rozmaite tematy i po pewnym czasie przekonujemy się, że definiujemy świat czy, jeśli pan woli, szkicujemy trasę jakiejś podróży, z tą przewagą, że możemy zachować jej ślady. Nie jest to proste. To proces, w którym kompletujemy bibliografie; zaniepokojeni wzmianką o jakiejś książce, której nie mamy, zdobywamy ją, pozwalamy prowadzić się do innej. Choć przyznaję, że moje lektury są bardzo ograniczone. Muszę przeczytać cały aparat not, wyjaśnić znaczenie każdego pojęcia i dlatego nie potrafię zasiąść do czytania książki, nie mając jednocześnie dwudziestu innych, aby uzupełnić na przyklad interpretację jednego rozdziału".[2]

"Ja nie piszę na książkach. Robię oddzielne notatki i wkładam je między strony, ktorych dotyczą. [...] Notuję rzeczy, które mnie interesują. Skojarzenia. Wskazówki, które prowadzą do innych książek, i refleksje. Są to notatki czytelnika".[3]

"Ze smutkiem zdałem sobie sprawę, że mój przyjaciel cierpi na zaburzenia umysłowe. Powiedział mi, że pracuje nad systemem liczb fraktalnych, wystarczająco otwartym, by pozwolić na układanie książek zgodnie z kryteriami dynamicznymi (nigdy nie domniemanymi, podkreślił), bo w gruncie rzeczy nie ma nic tak zmiennego jak oceny literackie. Toteż gdy znajdował rozsądne powody, by wyrwać jakieś dzieło z zapomnienia, lub wykrywał nowe związki z innymi tekstami, zmieniał jego położenie na regałach. Tak namiętnie bronił pomysłu zniszczenia indeksu tematycznego, że na kilka dni zdołał mnie omamić. [...] Ale upierał się, że książki podobne powinny być zgrupowane według innych kryteriów niż banalny podział tematyczny".[4]

"W ciągu kilku dni przyłapałem się na tym, że patrzę na książki z lękiem, walczyłem z pokusą przy stołach z ofertami, a co najgorsze, odsyłałem do magazynu biblioteki, niemal nie rzuciwszy na nie okiem, książki, które docierały do biura z odległych krajów. Przerażała mnie możliwość, że zainteresuję się jedną z nich, wezmę ją do domu i zacznę dodawać nowe członki do tej gigantycznej koloni, która przywierała do ścian i posuwała się wzdłuż korytarzy".[5]
_________________________________________
[2] Tamże, s.43-44.
[3] Tamże, s.48-49.
[4] Tamże, s.58-59. 
[5] Tamże, s.98-99. 

4 komentarze:

  1. Bardzo mi się podobała książeczka- taka niepozorna, a ile treści. Kolejna pozycja do przeczytania dla każdego bibliofila. Postanowiłam przez wakacje sporządzić katalog książek, ale przypomniał mi się bohater i jego rozterki związane z katalogowaniem- alfabetycznie, tematycznie, tytułami, autorami, działami, gatunkami, a może okładkami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazdy bibliofil i bibliomaniak znajdzie w tej książeczce cząstkę siebie, swoich dziwactw i obsesji. Jest to według mnie trochę ostrzeżenie przed tym do czego może doprowadzić mania czytania i zbierania książek. Czy potrafimy zachować umiar i zdrowy rozsądek, czy już jesteśmy straceni?:)

      Usuń
  2. Hihihi, cudne! Muszę to w całości przeczytać. Czy dalej też tak zajmująco opowiada o książkach? :D Układanie książek zgodnie z kryteriami dynamicznymi ogromnie mi się spodobało. Coś takiego sama robię, choć nie wiedziałam, że to ma nazwę ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałem już o tej książce na moim blogu:

      http://w-zaciszu-biblioteki.blogspot.com/2011/12/ksiazki-sa-niebezpieczne.html.

      Ogólnie książka ma interesujące fragmenty, ale spodziewalem się czegoś więcej, ciekawiej ten temat zrobili by może Eco, Perez-Reverte.:)

      Usuń