piątek, 29 czerwca 2012

Z początku byli Rosjanie

Ernest Hemingway
"Od czasu, kiedy znalazłem księgarnię Sylwii Beach [czytelnia, wypożyczalnia i księgarnia Szakspir i Spółka], przeczytałem całego Turgieniewa, to co wydano po angielsku z Gogola, przeklady Constance Garnett z Tołstoja i angielskie tłumaczenia Czechowa. W Toronto, jeszcze zanim przyjechaliśmy do Paryza, mówiono mi, że Katherine Mansfield jest autorką dobrych opowiadań, nawet świetnych opowiadań, ale próba czytania jej po Czechowie była jak słuchanie wymyślnie sztucznych opowieści młodej starej panny w porównaniu do opowiadań wymownego i swiadomego rzeczy lekarza, który był dobrym i prostym pisarzem. Mansfield była jak cienkie piwo. Lepiej pić wodę. Natomiast Czechow nie był wodą, chyba pod wzgledem klarowności. Niektore opowiadania wydawały się tylko dziennikarstwem. ale były też i wspaniałe.

U Dostojewskiego były rzeczy wiarygodne i rzeczy nie do wiary, ale niektóre tak prawdziwe, że odmieniały człowieka, kiedy je czytał; mogleś tam poznać słabość i szaleństwo, zepsucie i świetość, i obłęd hazardu, tak jak poznawałeś krajobraz i drogi u Turgieniewa, a ruchy wojsk, teren, oficerów i żołnierzy, i walkę u Tołstoja. Tołstoj sprawiał, że to, co Stephen Crane napisał o Wojnie Domowej, wydawało się błyskotliwymi rojeniami chorego chłopca, który nigdy nie widział wojny, a tylko czytał te opisy bitew i kroniki i oglądał te fotografie Brady'ego, ktore ja czytałem i oglądałem w domu moich dziadków. Dopóki nie przeczytałem "Pustelni parmeńskiej" Stendhala, nigdy nie czytałem o wojnie takiej, jaka jest, z wyjątkiem Tołstoja, a wspaniała relacja Stendhala o Waterloo była przypadkowym fragmentem w książce zawierającej sporo nudy. Natrafić na cały ten nowy świat pisarstwa mając czas na czytanie w takim mieście jak Paryż, gdzie mogłeś dobrze żyć i pracować bez względu na to, jak byłeś ubogi, było to tak, jakby się otrzymało wielki skarb w podarunku. Mogłeś też zabrać ze sobą swój skarb, kiedy podróżowałeś, a w górach, gdzie mieszkaliśmy w Szwajcarii i we Włoszech, nim znaleźliśmy Schruns w wysokiej dolinie w Voralbergu w Austrii, zawsze były te książki, tak że żyło się w tym nowym swiecie, który odkryłeś, za dnia był śnieg, lasy i lodowce i ich zimowe problemy, i nasze schronienie wysoko w hotelu "Taube" w miasteczku, a wieczorami mogłeś zyć w tym innym cudownym świecie, ktory dawali ci rosyjscy pisarze. Z początku byli Rosjanie, a potem wszyscy inni. Ale przez długi czas byli Rosjanie".[s.98-99]

 Ernest Hemingway "Ruchome święto", tłumaczył Bronisław Zieliński, Czytelnik, 1966, s.162.

1 komentarz:

  1. To zasłużona pochwała dla pisarzy rosyjskich.
    Tołstoj, Czechow, Turgieniew, kto dzisiaj u nas ich czyta? Ale czyta się znów Dostojewskiego , to zauważyłam na blogach.

    OdpowiedzUsuń