Z książki Anne Fadiman, Ex libris. Wyznania czytelnika,
zaczerpnąłem kilka pytań, które pomogą Ci sprawdzić, czy masz już
symptomy choroby zwanej bibliomanią. Jeżeli nie, to jest jeszcze szansa
aby się uratować. Muszę Cię jednak zmartwić, ta choroba może być
nieuleczalna a jej leczenie trudne. Nie ma jak dotąd niestety
wiarygodnych danych dotyczących liczby wyleczonych. Po stwierdzeniu u
siebie któregokolwiek z poniższych symptomów, udaj się jak najszybciej
do najbliższej biblioteki, księgarni lub antykwariatu. Tam zostanie
udzielona Ci pierwsza pomoc oraz zostaniesz poinformowany o dalszym,
odwykowym już, leczeniu oraz możliwości skorzystania z opieki
psychologa.
- Czy masz emocjonalny stosunek do zgromadzonych przez siebie woluminów?
- Czy w trakcie wizyty w antykwariacie towarzyszy Ci nieusuwalny entuzjazm, a po odnalezieniu wśród wielu tytułów tego upragnionego – skoki ciśnienia?
- Czy Twój stosunek do książek jest radykalny (do wyboru: radykalnie dworski [nie wolno niszczyć książek!] i radykalnie wyluzowany [czytaj gdzie chcesz, notuj na marginesach i ciesz się lekturą])?
- Czy w przypadku braku jakiejkolwiek książki pod ręką odczuwasz niepokojący i nasilający się z czasem głód lektury (który starasz się niekiedy zaspokoić czytaniem czegokolwiek)?
- Czy w jakichkolwiek sytuacjach codziennych najpierw rzucają Ci się w oczy literówki, błędy interpunkcyjne bądź inne niedociągnięcia korektorskie – a dopiero później sedno sprawy, o którą w danej sytuacji chodzi?
- I wreszcie: czy cierpisz na chroniczny brak wolnej przestrzeni, na której mógłbyś układać swe nowe książkowe nabytki?
A
tak już bardziej poważnie... Jeżeli o mnie chodzi, to myślę, że jestem,
przynajmniej na jakiś czas, wyleczony. Co się stało? Może zmądrzałem,
zauważyłem, że przypomina to jakąś chorobę, rodzaj uzależnienia, że nie
mogę ciągle myśleć tylko o książkach i poświęcać im więcej czasu niż
bliskim mi osobom. Trzeba znać umiar i znaleźć "złoty środek", tak jak
ze wszystkim w życiu. Zresetowałem sobie priorytety i wiem co jest dla
mnie najważniejsze, a co trochę mniej ważne. A jeszcze kilka miesięcy
temu sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, bibliomania była u mnie w
zaawansowanym stadium rozwoju. Na większość powyższych pytań mogłem
odpowiedzieć twierdząco. Nadal jednak pozostały pewne oznaki dawnej
dolegliwości:
- gdy jestem po raz pierwszy w czyimś mieszkaniu, zwracam uwagę na to czy są tam książki, źle się bowiem czuję w domach, które są ich zupełnie pozbawione
- nie interesują mnie ludzie, którzy w ogóle nie czytają, trudno jest mi nawiązać bliższy kontakt, nie umiem z nimi po prostu rozmawiać
- myślę "książkowo", a nie np. "filmowo", kiedy mam coś wymyślić, napisać, zwracam się do książek, które do tej pory przeczytałem, szukam w nich natchnienia
- moje książki muszą stać "równo" na półkach, segreguję je więc pod względem wysokości i szerokości okładek
- wącham książki, tak przyznaję się, bardzo lubię ich zapach, dlatego też np. nie mogę czytać książki przyniesionej z biblioteki, która śmierdzi papierosami, ponieważ kiedyś miał przyjemność ją czytać jakiś nałogowy palacz albo raczej nałogowa palaczka, bo przecież to kobiety głównie czytają.
Przykłady można by mnożyć. Muszę zatem być czujny i mieć moją bibliomanię na oku, bo nigdy nie wiadomo kiedy zaatakuje ponownie.
:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Pozdrawiam i dziękuję:)
UsuńOmamuniu, wyszło, że nie ma dla mnie ratunku;-)
OdpowiedzUsuńA "Ex libris. Wyznania czytelnika" Anne Fadiman uwielbiam.
Pozdrowienia i miłego weekendu.
Dzięki, ja już dawno przepadłem, jeżeli to nie choroba, to na pewno uzależnienie. Pozdrawiam:)
UsuńJestem stracona, od zawsze i na zawsze. :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to jest pocieszające, ale jest nas więcej:)
UsuńJak to miło wśród swoich :) Ex libris to miód na duszę bibliomaniaka, choć mnie wpędził w lekkie kompleksy (intelektualne).
OdpowiedzUsuńJa właśnie szykuję się pomału do wielkiej przeprowadzki i w tym miejscu odkrywam wyższość nieczytających: phi, cóż to za problem się spakować, kiedy w domu ma się tylko dwie książki (kucharskie)? Ja, z moją biblioteką liczącą jakieś 2-2,5 tys. sztuk, jestem lekko przybita na samą myśl. I kto to będzie dźwigał?
Pozdrawiam w ten miły, leniwy czerwcowy dzień
Znam ten brak zrozumienia u nieczytających, nie tylko w kwestii przeprowadzki biblioteki. A może pomoc innego/innej bibliomaniaka, kto nas zrozumie lepiej? Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńJeśli miałabym jakiekolwiek wątpliwości z odpowiedzią na pierwsze pięć pytań, to na szóste mówię Taaaaaaaaaaaaaaaak. Gdzie ja mam je układać to już sama nie wiem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo niestety chyba główny problem bibliomaniaków i bibliofilów. Nie mamy za to problemu ze zdobywaniem upragnionych, upatrzonych książek:)
UsuńNa 1,3 i 6 już zapadłam.Reszta przede mną.
OdpowiedzUsuńZałączam pozdrowienia ze słonecznej dziś Małopolski.
To znaczy, że choroba już się znacznie rozwinęła i jest w zaawansowanym stadium;) Pozdrowienia z równie słonecznego Podkarpacia.
Usuń1. Tak 2. Nie 3.Radykalnie dworski 4.Tak 5. Najpierw literówki (jestem wzrokowcem 6. Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak
OdpowiedzUsuńTo już Wy musicie postawić diagnozę mojej choroby....
A ja myślałam że chodzi o nałogowe odwiedzanie biblioteki ;) Na literówki nie zwracam szczególnej uwagi. I nie sądzę, żeby w bibliotece albo księgarni powiedzieli mi jak to wyleczyć...
OdpowiedzUsuńNiestety, wszystko już stracone.
OdpowiedzUsuńLecę do najbliższej biblioteki po wskazówki ;)
Pozdrawiam!
http://my-logorrhea.blogspot.com/
Spełniam wszystkie sześć punktów... i jest mi z tym bardzo dobrze. Przypadek beznadziejny ;-). Zajrzę jeszcze na kilka blogów i wracam do czytania :-D. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńpytanie: czy jest to jednostka chorobowa, czy życzeniowa, wobec reszty społeczeństwa?:)
OdpowiedzUsuńObawiam się, że jedno i drugie:)
UsuńNa wszystkie pytania odpowiedziałam twierdząco, ale cóż mogę zrobić- sama wybrałam sobie życie wśród książek ;)
OdpowiedzUsuń