poniedziałek, 18 czerwca 2012

Pisarze o pisaniu (18) - Feliks W. Kres

Dekalog Kresa

KĄCIK ZŁAMANYCH PIÓR „MiM" 11/ 95 2001

Zgodnie z zapowiedzią, niniejszym kończę redagowanie tej rubryki. Przez blisko dwa i pół roku wymądrzałem się na łamach, próbując przekazać młodym autorkom i autorom jakąś część swoich doświadczeń.. Mam nadzieję, że nikogo nie obraziłem; równie mocno wierzę, że są ludzie, którym pomogłem. Na zakończenie wymyśliłem coś, co nieskromnie nazwałem „Dekalogiem Kresa"; wybaczcie mi tę fanfaronadę. W dziesięciu punktach znajdzie młody autor przykazania, który mam za fundamentalne. Oczywiście, każdy może ułożyć własny dekalog, nie ma obowiązku przestrzegania mojego. Powiem więcej: to nawet nie będzie grzech.
Po pierwsze: PISANIE MA SPRAWIAĆ PRZYJEMNOŚĆ. Obiegowa opinia, że dla przyjemności piszą tylko grafomani, jest głupia i szkodliwa, co się zowie. Nie znajduję przyczyn, dla których autor miałby cierpieć przy pisaniu. Nieprawdą jest, jakoby tylko utwory spłodzone w trudzie i znoju przedstawiały wartość. Można pisać dla sławy lub pieniędzy, można traktować pisanie jako pracę, zawód - ale nie wynika z tego, że trzeba tej pracy nienawidzić. Powiem więcej: zawsze miałem wrażenie, że grafoman to właśnie taki gość, który męczy się, płacze i zgrzyta zębami, a jednak pisze i pisze, z powodów, których nie umiem odgadnąć.
Po drugie: NAD SKOŃCZONYM TEKSTEM TRZEBA DALEJ PRACOWAĆ. Bez względu na to, jak bardzo samo pisanie jest radosne i przyjemnie, drugim i niezbędnym etapem jest - czytanie. Należy koniecznie własne dzieło przeczytać i poprawić. Tutaj już przyjemność nie jest wymagana, choć pochopnie jej wykluczać nie należy.
Po trzecie: PRZED SKIEROWANIEM DO DRUKU TEKST POWINIEN ODLEŻEĆ. Znaczy to, że przyjemnie i radośnie sporządzony, a następnie mozolnie poprawiony utwór, powinien dojrzeć na półce, albo w szufladzie. Najlepiej, żeby dojrzewał dwa miesiące. To dość, by zapomnieć, jak dzieło wygląda. Lektura po dwóch miesiącach bywa niezmiernie dla autora pouczająca. Trafiają się zdania, których treść była kiedyś rozkosznie oczywista - po dwóch zaś miesiącach taka nie jest. Krótko mówiąc, autor czasem nie wie, co autor miał na myśli. Tym bardziej nie będzie wiedział czytelnik.
Po czwarte: NIE NAPALAJ SIĘ NA POMYSŁ, KTÓRY WŁAŚNIE WPADŁ CI DO GŁOWY. Pomysł dobra rzecz, ale może - i powinien - poczekać. Szkoda pary, jeśli ma cała pójść w gwizdek. Jeżeli po tygodniu pomysł nadal wydaje się interesujący, warto go wykorzystać. Ale zazwyczaj, po tygodniu, pomysł już nie wydaje się interesujący. Jakkolwiek banalnie to zabrzmi, przypomnę, że człowiek jest stworzeniem skłonnym do emocji i wzruszeń, nieobce mu olśnienia i fascynacje. Czasem pod wpływem owych wzruszeń, olśniony twórca chwyta za pióro. No już dobrze, niech chwyta, jeśli musi, niech da upust - a co sobie będzie żałował... Ale odradzam wiązanie z tym upustem nadmiernych artystycznych nadziei. Odległe wzruszenia niejednokrotnie bledną; tekst, który miał być ich ilustracją, jakoś nie jest. Oczywiście, jeśli ktoś ma czas i dużo, ale to naprawdę dużo siły twórczej, może - na wszelki wypadek -opisywać wszystko, co przyjdzie mu do głowy.
Po piąte (z całym szacunkiem i za przeproszeniem): Z GÓWNA BICZA NIE UKRĘCISZ - piękne to ludowe porzekadło dedykuję wszystkim, którzy wierzą, że pisania można się nauczyć, mając tylko dużo dobrych chęci. A tymczasem, nawet jeśli prawdą jest, że dzieło literackie to pięć procent talentu i dziewięćdziesiąt pięć procent ciężkiej pracy, to koniecznie trzeba zaznaczyć, że wszystko zaczyna się właśnie, i niestety, od tych małych pięciu procent. Kto nie ma tych pięciu procent, spokojnie może sobie odpuścić całą resztę. Czyli ciężką pracę w dowolnym wymiarze procentowym. Czterysta procent normy też nic nie da.
Po szóste: NIE WIERZ W ŻADNE PRAWDY OBJAWIONE. Nie ma sztywnych reguł rządzących pisaniem. Różne poradniki (albo dekalogi Kresa czy Biesa) można wziąć pod uwagę, ale prawda jest taka, że pisarz jest skazany na samotność, sam sobie urządza warsztat pracy i sam, po swojemu, rzeźbi w tworzywie. Można - i warto - popatrzeć, jak wyglądają pracownie innych rzemieślników (artystów, jeśli wola); warto posłuchać rad, warto nad nimi pomyśleć, podumać, ale własną pracownię, na koniec, trzeba jednak urządzić po swojemu, w zgodzie z tymi radami, lub wbrew nim.
Po siódme: NIE MA OBOWIĄZKU BYCIA PISARZEM. Można być kimś innym.
Po ósme, dziewiąte i dziesiąte: KSIĄŻKI SĄ DLA LUDZI, MAJĄ SŁUŻYĆ DO CZYTANIA. Jeśli ktoś już postanowił zostać pisarzem (pomimo, iż dowiedział się z siódmego przykazania, że może być kimś innym) to powinien produkować książki, nie zaś książkopodobne grania własnej duszy. A do cholery z jego duszą. Każdy (bo także czytelnik) ma własną duszę, a jak nawet nie ma duszy, to i tak ma swoje granie, więc nie musi płacić za cudze. Książka zawierająca granie duszy autora powinna być uczciwie zatytułowana „Granie mojej duszy". Zobaczymy, czy ktoś to kupi.
I to już wszystko, co chciałem powiedzieć na „do widzenia".

Feliks W. Kres

Dekalog Kresa i inne świetne teksty można znaleźć na oficjalnej stronie Feliksa W. Kresa, czyli TUTAJ.

Autor przez kilku lat prowadził kącik porad dla młodych pisarzy w czasopismach poświęconych fantastyce - najpierw pod tytułem „Kącik złamanych piór” w miesięczniku „Fenix”, później w „Magii i Mieczu”, następnie zaś jako „Galeria osobliwości” w miesięczniku „Science Fiction”. W lutym 2005 roku porady Kresa dla początkujących pisarzy zostały wydane w formie książkowej pod tytułem Galeria złamanych piór. Następnie — w 2010 roku wydano zbiór wybranych felietonów autora pod tytułem Galeria dla dorosłych.

Źródło: Wikipedia.pl


8 komentarzy:

  1. Piękne są przykazania piąte i siódme...:-)

    Trzecie stosuję przy tłumaczeniu, jest niezwykle przydatne, choć przy tych krótkich terminach tekst nie ma szans na dłuższe leżakowanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bardzo życiowe i prawdziwe przykazania, chociaż jak sam pisze: "Oczywiście, każdy może ułożyć własny dekalog, nie ma obowiązku przestrzegania mojego. Powiem więcej: to nawet nie będzie grzech".:)

      Usuń
  2. pamiętam jego rubrykę w SF - bardzo lubiłem jego ostre komentarze i fragmenty tego co mu nadsyłano :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobne wspomnienia z "Feniksa", znam też jego opowiadania, które drukowano w "Fantastyce". Cóż, byłem kiedyś fanem literatury fantastycznej, nie należałem jednak do żadnego klubu i nie jeździłem na konwenty. Kiedy byłem na studiach w Krakowie zorganizowano tam wtedy nawet konwent, ale już mi przeszło i nie poszedłem.:) A najbardziej znany cykl Kresa to chętnie bym teraz sobie przeczytał.

      Usuń
  3. Niezłe to. A ja, wstyd się przyznać, nie czytałam nic Kresa. :( Muszę się energiczniej rozejrzeć po bibliotekach (w mojej najbliższej nic nie mają).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znany jest głownie jako autor dwóch cykli fantasy. „Cykl szererski” (właściwy tytuł: „Księga Całości”) opowiada o świecie zwanym Szererem, gdzie tajemnicza siła sprawcza nazywana Szernią obdarzyła inteligencją — oprócz ludzi — również koty i sępy. Natomiast cykl „Piekło i szpada” to opowieści dark fantasy o świecie w realiach XVII wieku, gdzie spotkać można zarówno demony, jak i istoty starsze od samego Szatana. Polecam:)

      Usuń
  4. Oj, ja czytałam już takie "grania mojej duszy"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość współczesnej polskiej literatury, nie tylko SF i Fantasy.:)

      Usuń