wtorek, 22 maja 2012

"Dalziel & Pascoe. Ostatnie słowa" - Reginald Hill



"Każde pożegnanie powinno się traktować jako próbę przed tym ostatecznym. Każdy powinien mieć na końcu języka jakąś pożegnalną mądrość albo żart. Niestety mało komu jest to dane. Nawet ci najlepiej przygotowani mają z tym problem. Drzwi się zamykają, światło przygasa, winda zjeżdża. Nie padają żadne słowa. Nie ma żadnej wiadomości".[s.339]

"W niektórych starych religiach utrzymuje się, że ostatnie słowa zmarłego mają wielkie znaczenie. Magiczną moc". Wszyscy znamy ostatnie słowa wypowiedziane przez sławnych ludzi, choćby Goethe'go "Więcej światła!", czy też Cervantesa "Don Kichot to ja", wypowiedziane na łożu śmierci w odpowiedzi na pytanie skąd wziął swego bohatera. Ale czasami bywa i tak, że ostatnie słowa wypowiedziane przed śmiercią przez przeciętnego człowieka mają także kolosalne znaczenie, szczególnie wtedy, gdy prowadzone jest śledztwo w sprawie jego zgonu. Z tego typu historią mamy do czynienia w przypadku nowego kryminału Reginalda Hilla "Ostatnie słowa" z podinspektorem Dalzielem i komisarzem Pascoe w rolach głównych.

W pewną burzową i zimną listopadową noc dochodzi do zgonu trzech starszych mężczyzn. Zdarza się. Wszyscy trzej jednak zmarli gwałtowną śmiercią. Każdy ze staruszków przed śmiercią wypowiedział jakieś słowa, które mogą okazać się kluczowe dla rozwiązania zagadki ich śmierci. Jeden z nich w ten sposób  wskazał jako sprawcę podinspektora Dalziela. Wszystko wskazuje na to, że po suto zakrapianej kolacji podinspektor wsiadł do samochodu i spowodował wypadek. Dalziel twierdzi, ze jest niewinny. Do zbadania całej sprawy wyznaczony zostaje komisarz Pascoe. Równolegle toczą się jeszcze dwa śledztwa. Nie chcąc psuć zabawy  oraz przyjemności z lektury, zatrzymam się w tym miejscu w dalszym ujawnianiu istotnych szczegółów fabuły.

Poza ciekawą intrygą kryminalną Reginald Hill w "Ostatnich słowach" porusza kilka ważnych problemów społecznych, typowych nie tylko dla Wielkiej Brytanii, z których najważniejszy wydaje się problem starszych ludzi i w ogóle starości. Rodziny nie zawsze chcą się nimi na starość zajmować, są dla nich obciążeniem, kłopotem. Pod byle pretekstem starają się pozbyć niechcianego ciężaru, zrzucając obowiązki na państwo, umieszczając swoich starych krewnych w szpitalu lub domu starców. Tych, którzy tam żyją, czy raczej wegetują, dopada często demencja starcza, powoli tracą siebie i swoje wspomnienia, zapominają się, z pamięci wypadają im nieraz całe dni. Oczywiście nie wszystkich ogarnęła znieczulica, nawet wśród młodych ludzi są jeszcze tacy, dla których człowieczeństwo nie jest pustym słowem. W powieści mamy obecne różne aspekty śmierci, co może nie powinno dziwić w przypadku kryminału. Autor przygląda się śmierci jednak nieco bliżej, nie traktując jej jedynie jako atrakcyjnego elementu typowego dla tego gatunku. Bardzo ważną rolę w powieści pełni typowo angielski humor, od którego aż iskrzą się dialogi. Bez niego ta książka była by zbyt ponura i przygnębiająca, szczególnie biorąc pod uwagę poruszane w niej tematy. Praca policji brytyjskiej oraz środowisko bukmacherów zostały w powieści opisane bardzo wiarygodnie i realistycznie.

Książka ma specyficzny, charakterystyczny dla Anglii klimat oraz niepowtarzalne postaci charyzmatycznych detektywów z ogromnym, typowo angielskim, poczuciem humoru. Czyta się ją bardzo dobrze, a po jej skończeniu chce się natychmiast sięgnąć po kolejne powieści z serii i poznać dalsze przygody podinspektora Dalziela i komisarza Pascoe. Hill napisał kilkadziesiąt powieści, ale najbardziej jest znany właśnie z tego cyklu o detektywach z Yorkshire. W Polsce nakładem Wydawnictwa Nowa Proza ukazały się jeszcze następujące tytuły: "Ścięte głowy", "Okrutna miłość" oraz "Małe sprzątanko". Reginald Charles Hill był współczesnym angielskim pisarzem kryminałów, niektórzy twierdzą nie bez podstaw, że najlepszym (zmarł niedawno, 12 stycznia 2012 roku na guza mózgu), laureatem Cartier Diamond Dagger przyznanej dla uhonorowania twórczości za 1995 rok - najbardziej prestiżowej nagrody przyznawanej przez Crime Writers' Association. W swoich powieściach stosował różnorodne techniki pisarskie oraz środki narracji, z niechronologicznym przedstawianiem wydarzeń czy oddawaniem roli narratora żonie jednego z detektywów. Niezapomniana seria o podinspektorze Andrew Dalzielu i komisarzu Peterze Pascoe stała się podstawą do nakręcenia przez BBC serialu, w którym rolę Dalziela zagrał Warren Clarke, a Pascoe Colin Buchanan.

Reginald Hill "Ostatnie słowa" (Exit Lines), przełożył Wojciech Szypuła, Wydawnictwo Nowa Proza, Warszawa 2011, s.339.

6 komentarzy:

  1. A u nas przetlumaczyli tom 2, 5, 6, 7, 8. Nie cierpie tak czytac.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tzn. ksiazki w cyklu Dalziel i Pascoe.

    OdpowiedzUsuń
  3. PS. Ale i tak przeczytam, recenzja mnie zafrapowala :-).

    Tylko zaczne od tego drugiego moze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) Też chciałem zacząć od drugiej części, ale powiedziano mi, nie wiem czy to prawda, ze w tej serii kolejność nie jest aż tak ważna.

      Usuń
    2. Ja jestem maniaczka w kwestii ksiazkowej kolejnosci, potrafie odniesc ksiazke do biblioteki, nie zagladajac do niej, jesli sie zorientuje, ze to nie jest pierwsza czesc ;-)).

      Btw. wrzucilam rano swoja dwudziestke ksiazek :-).

      Usuń
    3. Rozumiem, nie drążę tematu:))

      Usuń