czwartek, 19 kwietnia 2012

Dzień z życia pisarza (4) - Sylvia Plath

25 LIPCA 1956 ROKU, HISZPANIA

7.00 - [...] "Budzi nas chłodny powiew po­ruszający liście winorośli za oknem. Wstaję, zabieram z progu dwa litry mleka, które codziennie zostawiają nam w bańce, podgrzewam mleko, robię dla siebie cafe con leche, a dla Teda mleko z dodatkiem brandy [...] [do tego] pyszne, dziko rosnące banany z cu­krem". 

7.30"Wyruszamy wcześnie na rynek, naj­pierw po ryby [...], co jest fascynujące, gdyż każdy dzień przynosi inny połów. Bywają więc mule, kra­by, krewetki, maleńkie ośmiorniczęta, a czasami ogromne ryby sprzedawane w filetach. Na ogół ma­czam je w jajku rozbitym z cytryną, potem w mące i smażę na jasnobrązowy kolor. Potem sprawdzamy ceny warzyw, uzupełniamy zapas jaj, pomidorów, kartofli i cebuli (pilnuję, by każde z nas jadło co­dziennie po jednym jajku i dobrej porcji mięsa). [...] Jesteśmy fan­tastycznie oszczędni. Po kartofle chodzimy do stra­ganu, gdzie za kilogram biorą 1.50, zamiast 1.75 pe­seta, znaleźliśmy też miejsce, gdzie masło jest o pe­seta (około 2 1/2 centa) tańsze. Obym nigdy więcej w życiu nie musiała się tak liczyć z każdym gro­szem. Pewnego dnia będziemy mieli mnóstwo pienię­dzy, jestem tego pewna". [...]

8.30 - 12.00 - "Ted i ja piszemy — on przy wielkim dębowym stole w jadalni (to nasz gabinet), ja przy stoliku do maszyny pod oknem. Przeszłam niezmiernie uciążliwy okres bardzo obfitej, niedobrej pisaniny dla odzyskania prozator­skiej weny podobnej do tej, jaką miałam pisząc „Mintonów" i te [opowiadania] dla „Seventeen" i zaczynam odzyskiwać wyczucie prozy. [...] Ted kończy ostatni rozdział najczarowniejszej książki dla dzieci, jaką kiedykolwiek napisano. Czyta mi codziennie jeden albo dwa rozdziały, była­byś zachwycona. Śmieję się i płaczę na przemian, tak są piękne. Jestem przekonana, że wejdzie do klasyki dziecięcej literatury". 

12.30 - "Po raz pierwszy od roku odnalazłam spokój. Przede mną dwa letnie miesiące. Wszystkie nowości i ekscytacje ostatniego roku, w którym pracowite semestry przeplatały się z jeszcze bardziej męczącymi wakacyjnymi podróżami nie pozostawiając ani chwili na prawdziwy odpoczy­nek, układają się stopniowo w jedną całość. Nasz dom jest chłodny jak studnia, cichy, ma kamienną posadzkę, widać zeń błękitnawe wzgórza, a nawet kawałek morza. Ganek od frontu jest ocieniony al­taną z winorośli i przepojony ostrym zapachem pelar­gonii. Mamy ciemne i ciężkie orzechowe meble, ład­nie kontrastujące z białym tynkiem ścian. Przez cały dzień nie widzimy ani jednego turysty. Zaczynamy się stabilizować".

13.00 - "Gotuję obiad i wychodzimy na plażę, którą mamy wyłącznie dla siebie, gdyż w tym czasie wszyscy wracają do domów".

14.00 - "Odbywamy dwugodzinną sjestę i kąpiemy się".

16.00 - "Później znów dwie godziny pi­sania".

18.00 - "Robię kolację

20.00 -  "Studiujemy języki, ja tłumaczę „Czerwone i czarne" i zamierzam w ciągu lata przerobić cały kurs fran­cuskiego, Ted zaś uczy się hiszpańskiego".

22.00 - "Jeśli nie jest za późno, idziemy przez zalane księży­cem migdałowe sady ku wciąż jeszcze szkarłatnym wzgórzom, skąd w dole można zobaczyć połyskujące srebrem Morze Śródziemne".

23.00 - "Czuję, że w przyszłym roku rozpiszę się na całego. W lecie powinnam napisać dziesięć opowiadań, a Ted naj­mniej dwie krótkie książki. [...] Nawet w tych chu­dych czasach jesteśmy bardzo szczęśliwi. Och, jak się cieszę na myśl o Ameryce, moich przyjaciołach i Cape w przyszłym roku! Ostatnie lata mojego ży­cia przypominają fabułę filmową: psychologiczno-podróżniczego, przygodowego romansu. Co za film".

Sylvia Plath, Listy do domu, tłum. Ewa Krasińska, Czytelnik 1983, s. 222-225


18 komentarzy:

  1. O proszę, na coś się te płaszczowe notki przydają:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się Państwo Redaktorostwo nie gniewają za tak niecnie i to bez pozwolieństwa wykorzystaną notkę:)

      Usuń
    2. Moglibyśmy strzelić focha, ale właściwie po to wrzucamy, żeby jakiś pożytek z tego był:)

      Usuń
    3. Czy słowo "pożytek" oznacza pozytywną ocenę i akceptację?:)

      Usuń
    4. Mam tak od razu bez zastanowienia odpowiedzieć??:P

      Usuń
    5. Zastanowić się, oczywiście:) Przejrzałem sporo Waszych notek zwiększając znacznie statystyki Płaszcza:) 99% nie nadaje się do takich celów, szczególnie listy. Nie mam niestety tych wszystkich książek, nad czym boleję każdego dnia:(

      Usuń
    6. Zanotowałem sobie, żeby wyszukiwać i publikować więcej notek o charakterze rozkładu dnia:)) Niestety autorzy oporni są, a nie mamy możliwości ich zmusić:P Zwróć uwagę na pana Pepysa, on się lubował w spisach czynności codziennych.

      Usuń
    7. Większości autorów już nie można do niczego zmusić. Myślałem i o Panu Pepysie, nie znam jego biografii, pomyślałem, że nie był pisarzem, a ja piszę o pisarzach. Ale przecież napisał Dziennik, więc dlaczego nie.

      Nie chodzi mi tylko o rozkład dnia, musi też to być ciekawe lub ładnie napisane:) Duża liczba notek danego autora pozwoli mi być może napisać coś wymyślonego o nim, ale jednocześnie prawdziwego, tak sobie teraz pomyślałem. W sumie po co mi ten rozkład dnia:)

      Usuń
    8. Może i nie był pisarzem, ale klasykiem literatury został. A to więcej warte niż tytuł dumnie obnoszony za życia:P Kasia Mansfield ładnie opisywała swoje dni - polecam. A rozkład dnia bywa kształcący.

      Usuń
    9. Zgadzam się w całej rozciągłości:) A Kaśka to obowiązkowo, pisała piękne listy:)

      Usuń
  2. Powiem szczerze... nie miałabym nic przeciwko takiemu dniu. Nawet na ten targ bym poszła, a co mi tam.:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Sylvia była wtedy naprawdę szczęśliwa, a ten targ musiał być interesujący. Trochę jednak smutno mi to czytać, gdy wiem co się wydarzy za 7 lat...

      Usuń
  3. Noo, i jeszcze to pisanie - ehh, co za miły dzień:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam nie wiem, czy jej zazdrościć? Ale tego dnia chyba tak:)

      Usuń
  4. Czytałam jej "Szklany klosz" i jak do tej pory to była chyba najbardziej dołująca książka, jaką kiedykolwiek przeczytałam. Ale ten język i dogłębne przedstawienie uczuć i emocji - trudno jest przejść obok tego obojętnie. Mimo że czytałam tą książkę już z dobrych kilka lat temu, to do tej pory pamiętam, jakie wrażenie na mnie wywarła. A ten fragment, który opublikowałeś tylko mi przypomniał o tym, jaką interesującą była pisarką (niestety, wiadomo, jak dramatyczne miała życie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałem "Szklany klosz", jakieś 20 lat temu, nadal pamiętam, rzeczywiście robi przygnębiające wrażenie, jest to częściowo autobiograficzna książka, takie miała życie, tak odczuwała. A listy pisała wspaniałe, optymistyczne, do matki z podróży po Europie, z Anglii. Jeżeli nie masz książki, a masz ochotę, można je poczytać na blogu "Płaszcz zabójcy".

      Usuń
  5. Myślałam, że to z Dzienników :> Też coś tam było w podobny tonie ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam Dzienników Sylvii Plath, ale na pewno przeczytam, jak tylko gdzieś się do nich dorwę:)

      Usuń