sobota, 17 marca 2012

"Solo" - Sonia Raduńska


"Jesteśmy jak śliwki węgierki wiszące na drzewie w październiku; trochę już podmarznięte, zmarszczone, ale najsłodsze i gęste od treści."[s.21]

Kiedy pierwszy raz zobaczyłem tę książkę coś mnie do niej przyciągnęło i poczułem, że muszę ją koniecznie przeczytać. Podobno nic nie dzieje się bez powodu. W każdym razie wdzięczny jestem Opatrzności, że postawiła na mojej drodze "Solo" Soni Raduńskiej i, że najzwyczajniej w świecie nie przegapiłem tej książki. Nie mogę powiedzieć, że wiedziałem cokolwiek o autorce lub, że czytałem którąś z jej książek, chociaż nazwisko wydawało mi się dosyć znajome. Sonia Raduńska jest bowiem psychologiem, pisarką i felietonistką ("Zwierciadło"), autorką wydanych wcześniej Białych zeszytów (2005) oraz Kartek z białego Zeszytu (2008).

Kiedy ktoś mnie zapyta o czym lub o kim jest Solo, odpowiem, że o dojrzałych kobietach. I już widzę oczami wyobraźni tych, którzy po takich słowach pomyślą sobie: "To w takim razie chyba nie dla mnie." Nieprawda, nic bardziej mylnego. To jest książka także dla Ciebie. Bardzo piękna i mądra książka, która porusza tak uniwersalne tematy jak miłość, szczęście, rodzicielstwo, samotność, wolność, śmierć.

"Zobaczyłam, w jak wielu fragmentach mojego pisania zajmuję się śmiercią:: realną i symboliczną, ludzi znanych i nieznanych osobiście, różnych gatunków istot żywych z wróblem i kwiatami włącznie. Również czytam o śmierci z zainteresowaniem. Oswajam śmierć? Ufam śmierci, bo tylko ona - oprócz miłości - dotyka mnie do żywego. Pamiętam Treyę Wilber piszącą: "Być może nie dożyję przyszłej wiosny, ale posłuchajcie tylko jak śpiewa ten ptak!". Nikt nie wie, więc i ja nie wiem, czy dożyję następnej wiosny, ale jaką urodę ma dzisiejszy wrześniowy dzień! Jak przejmująco śpiewa Peter Gabriel. Jak zmysłowo pachnie nasłoneczniona skóra ramienia." [s.81]

Solo napisane jest w formie dziennika, osobistych zapisków dojrzałej kobiety, Soni, z zawodu psychoterapeutki, byłej żony, matki, przyjaciółki, miłośniczki kotów i zwierząt, która odnotowuje ważne dla siebie wydarzenia, zarówno te szeroko nagłośnione w mediach, jak i te zaobserwowane wyłącznie przez nią, nikomu nieznane, ale bardzo dla niej ważne. Dzieli się z nami swoimi przemyśleniami na temat wielu życiowych spraw. Mijają kolejne pory roku, domykają się kolejne cykle w przyrodzie, podobne do siebie jednak nie takie same. Odchodzą bliscy jej ludzie i zwierzęta. Jest samotna, ale bardzo w swej samotności szczęśliwa. Potrafi czerpać radość z życia, ze zwykłej codzienności, i opisywać ją w bardzo atrakcyjny dla czytelnika sposób. Niby nic szczególnego się nie dzieje, nie ma spektakularnych fajerwerków, a mimo to wprost trudno oderwać się od lektury. Sonia jest też kobietą, którą chciało by się poznać osobiście i zaprzyjaźnić się z nią. Komentuje i przedstawia swoje poglądy, z którymi można się zgadzać lub nie, na wiele dość kontrowersyjnych spraw, takich jak wojna w Iraku, obecność tam polskich żołnierzy, patriotyzm, aborcja. Swoją wewnętrzną siłę i energię do życia czerpie z uprawianej przez siebie medytacji oraz z tego co jest najlepsze w buddyzmie. 
Książka została napisana naprawdę pięknym, niemal poetyckim językiem. Wiele uroku dodają jej też znajdywane co jakiś czas małe klejnociki w postaci pięknych haiku, wierszy, jak również bardzo licznych cytatów z wypowiedzi lub książek ważnych dla autorki osób, które zaraz po przeczytaniu ma się ochotę jeśli nie zapamiętać to przynajmniej podkreślić ołówkiem lub zapisać.
"Od wczoraj ważne zdanie:
Ja chyba muszę nie musieć nic,
Bo tylko wtedy wiem,
Co naprawdę muszę,
A czego nie."
                             Jacek Kleyff [s.114] 

Lektura książki Soni Raduńskiej to pewnego rodzaju terapia, pełna pozytywnej energii, która zmienia trochę człowieka. Dzięki niej zaczynamy inaczej patrzeć na świat i ludzi wokół nas, zastanawiać się co tak naprawdę ważne jest w życiu, co to znaczy być szczęśliwym. Zwalniamy starając się cieszyć  każdą chwilą, bardziej dostrzegać we wszystkim pozytywne strony, więcej czasu poświęcać tym, których kochamy, bo życie na tym świecie jest krótkie i możemy nie zdążyć nacieszyć się nim i przegapić coś bardzo ważnego.

"Nadużywa się celnych słów księdza Twardowskiego o śmierci: 

"Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą..." Chodzimy utartymi ścieżkami.

A o tym samym Bronisław Maj:

[...] Nie gotowi: w pół słowa, z nie
wysłanym listem, kobietą nie dość pokochaną,
zatajonym
grzechem, ktory pozostanie śmiertelny - nikt nie jest
gotowy. Pokochać to, co skazane. Nie ma innej
miłości. Z każdym żegnać się tak, jak na zawsze
to znaczy być dobrym, wybaczać. Nie odkładać na jutro,
nie tłumić słów ważnych i wielkich, może nie być
czasu, nie być przestrzeni. Nie będzie już
innej miłości. [...] [s.107]

24 komentarze:

  1. Zgodzę się z Twoją opinią. "Solo" to fascynująca lektura o dojrzałości, o pogodzeniu się z nadchodzącą starością. Prócz tego jest kopalnią cytatów. Myślę, że będę do niej wracać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to wspaniała książka, dużo mi pomogła w życiu. Ja również będę do niej często powracał.

      Usuń
  2. Uwielbiam Sonię Raduńską w każdej z trzech odsłon. Pisałam o niej. Dla mnie lektura akuratna. Jeśli facet pisze tak samo, to znaczy, że książka uniwersalna. Miło mi było jeszcze raz posmakować tej poetyckiej prozy.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście czytałem Twoją recenzję;) Zauważyłem link na stronie wydawnictwa, ciekawy i skłaniający do zajrzenia i przeczytania tytuł, jak zresztą cała zawartość.:) Pomyśleć, że mógłbym nigdy nie trafić na tę książkę...

      Usuń
    2. Nie wiedziałam, aż zaglądnęłam. Miłe. Dobre książki warto reklamować. W końcu po co mamy blogi...

      Usuń
  3. Mogłabym podpisać się pod Twoim pierwszym akapitem. Jakaś siła przyciąga mnie do tej książki, biorę ją do ręki z księgarskich półek, wertuję i, niestety, odkładam (nie tym razem, powód prozaiczny - pieniądze). Ale wiem, że prędzej czy później - przeczytam. Okładka jest przepiękna, czytałam sporo dobrych, zachęcających recenzji, ale ta upewniła mnie, że MUSZĘ, MUSZĘ, MUSZĘ... Uwielbiam tego typu prozę.

    Zgadzam się, chodzimy utartymi ścieżkami. "Spieszmy się..." Twardowskiego jest pięknym wierszem, ale maglowanym wszędzie i na wszystkie sposoby. Wszyscy mówią, że czytają Twardowskiego, a potem okazuje się, że znają tylko ten tekst. Smutne są losy tekstu, który jest nadmiernie eksploatowany, nadużywany. Każdy zna go na pamięć, więc nikt się już nie zastanawia nad jego znaczeniem, nie szuka. Tak chyba stało się z "Kotem w pustym mieszkaniu" Szymborskiej, czy z "Murami" Kaczmarskiego.

    Lubię Bronisława Maja. Miło, że autorka o nim przypomniała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło jeżeli recenzja się podobała, rodziłem ją w bólach:) Bardzo zależało mi na przyzwoitym tekście o tej właśnie książce, różnie to wtedy wychodzi:)

      Jeżeli chodzi o "Kota w pustym mieszkaniu" Szymborskiej, to wstyd przyznać, bo nie znałem wcześniej tego wiersza i dopiero jej śmierć naprowadziła mnie na niego.

      Ja także lubię Bronisława Maja, ale bardziej go znam jako człowieka, z pewnych programów telewizyjnych, opowiadań, nie czytałem jeszcze jego poezji.

      Usuń
    2. Znam to, człowiek się tak stara, a idzie mu coraz gorzej. Po Twoim tekście jednak absolutnie tego nie widać.

      Żaden wstyd nie znać wiersza, nawet, jeśli ma to być "Kot w pustym mieszkaniu" ;) Może moje wrażenie co do jego popularności jest mylne, ale spotkałam się już z wieloma sytuacjami, w których przy nazwisku "Szymborska" ludzie mieli od razu skojarzenie z "Kotem". Wiersz jest piękny, ale są przecież inne ;)

      Poezja Maja dla mnie do łatwych nie należy, czego może nie widać na cytowanym w "Solo" fragmencie. Jest wyzwaniem i okazją do wielokrotnych powrotów. Miałam zaszczyt poznać Pana Maja jako wykładowcę. Wspaniały, niesamowity, ciepły, niezwykle skromny człowiek.

      Usuń
    3. Dzięki.:) Taka poezja jest najlepsza, bo się nigdy nie nudzi. Odniosłem podobne wrażenie jeżeli chodzi o autora. Zatem oboje lubimy Kraków, też tam studiowałem, ale nie polonistykę.:)

      Usuń
    4. Lubimy Kraków, lubimy :-)

      A propos Maja - znalazłam dziś to i uśmiałam się niesamowicie:

      http://www.youtube.com/watch?v=8-aZWUPSSGA

      Miłego dnia! :)

      Usuń
    5. Znam, znam.:) To coś w rodzaju benefisu znanego tłumacza, Szweda, Andersa Bodegarda. Widziałem kilka razy nawet, jestem dość stary i trochę już się naoglądałem w życiu.:) Był też taki benefisik zdaje się Jana Turnaua i tam to naprawdę można było skonać ze śmiechu jak Bronisław Maj był przebrany za kobietę, która ponoć była znaną postacią w środowisku akademickim i pracowała w szatni. Dziękuję w każdym razie za ten film i pozdrawiam ciepło.:)

      Usuń
    6. :D O, tak - też znam - pani Lola, szatniarka! Cudo:-)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Okładka faktycznie ładna, ale nie wiem, czy przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam:) Dobrą metodą sprawdzenia czy książka nas interesuje jest czytanie jej w księgarni po kawałku, ta jak raz się do tego nadaje, bo nie jest to powieść a dziennik.

      Usuń
  5. Brzmi jak ksiazka bardzo dla mnie, na pewno przeczytam :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W jej przypadku nie trzeba stosować testu 100 stron, wystarczy kilka i już się wie czy się podoba czy nie.;) Ale miło mi jeżeli zachęciłem.:)

      Usuń
  6. Ja po przeczytaniu Twojego zdania, że książka jest o dojrzałych kobietach, pomyślałam dokładnie odwrotnie - "Muszę przeczytać". Zresztą pomyślałam tak już po tym pierwszym cytacie. Ja jeszcze nie na tym etapie, żebym nie mogła się pogodzić z upływającym czasem, ale takie teksty zawsze są pełne zwykłej życiowej mądrości. A to dobre dla każdego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak, myślę, że nie chodzi tutaj tylko o wiek czy płeć, ale sposób myślenia i wrażliwość.:)

      Usuń
  7. Nie wiedziałam o nowej książce S. Raduńskiej. Dziękuję :) Mile wspominam "Białe zeszyty" i "Kartki...". Czytałam je dawno temu, a mimo wszystko ciągle pamiętam jak na mnie pozytywnie wpłynęły.

    OdpowiedzUsuń
  8. Miło mi:) A ja muszę nadrobić zaległości i koniecznie przeczytać te wcześniejsze jej książki, potrzebuję tego jak ryba wody:)

    OdpowiedzUsuń
  9. no to teraz żałuję, ze miesiąc temu w osiedlowym antykwariacie odłożyłam ją z powrotem na półkę... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zwykle w takich momentach cytuję jeden stary film dla dzieci, pt. "Gruby", padają tam takie słowa "Żałuj, żałuj Rudy, że nie poszedłeś z nami pchać tej karuzeli." Może następnym razem się uda, bo naprawdę warto.:)

      Usuń
  10. Słyszałam dużo dobrego o "Białych zeszytach". Po Twojej recenzji nowej książki Raduńskiej mam ochotę ją przeczytać i nie będzie to chyba lektura solo, sądząc po komentarzach. :)
    Mam pytanie natury technicznej, pod kątem Płaszcza. Czy przy zapiskach są może daty?

    OdpowiedzUsuń
  11. Daty nie są przy wszystkich zapiskach, właściwie w mniejszości, głównie są to daty ważne z jakiegoś powodu, osobiście dla autorki lub ponieważ coś się tego dnia wydarzyło w Polsce czy na świecie.

    OdpowiedzUsuń